Ty wciąż udajesz.
Ty wciąż udajesz, że mnie nie pamiętasz.
Że nie kojarzysz żadnego naszego wspólnego zdjęcia
Widzisz, a ja pamiętam cię doskonale.
Bo jak można, zapomnieć kogoś dla kogo byłam powietrzem.
Kogoś, kto miał mnie obok, a nie doceniał.
Przychodził tylko, gdy zdradziła go dziewczyna.
A ja jak głupia cię pocieszałam.
Łudząc się, że kiedyś mnie zauważysz.
Lecz minął tydzień, miesiąc i rok.
A ty znów na kolejnej pustej pannie zawiesiłeś wzrok.
Więc ja po cichutku z miasta pełnego łez wyjechałam.
Wyleczyć się z ciebie, usilnie wtedy chciałam.
I minął jakiś czas.
Ja jestem szczęśliwa.
No może tylko jak brzydkie kaczątko.
W łabędzie się przeobraziłam.
Lecz teraz to ja nie patrzeć ci w oczy.
Bo znalazłam kogoś, komu nie musiałam udzielać.
Miłosnej pomocy.
Przeciwnie ten ktoś mi pomógł zapomnieć.
O tobie, o tych ludziach ból mi zadających.
Więc czemu tu wróciłam, na ten bal?
Rocznice mojego miłosnego upadku.
A po to byś teraz ty się zastanawiał.
Czemu ona nie patrzy mi w oczy?
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania