Ty życie
Było nas trzech, w każdym z nas inna krew. George był specjalistą od karate, Paul obsługiwał patyk, a Jean- Pierre dobrze klął. To miał być pogrom. Niestety Żydów w okolicy nie było. To znaczy był jeden, co mieszkał pod szóstką, ale niestety fizycznie górował nad każdym z nas, a potrzebowaliśmy ofiary łatwej. Najlepiej jakiegoś dziecka żydowskiego, gąsienicy ledwo. Niestety gąsienic też nie było nigdzie. Umyśliliśmy, że zamiast tego załatwimy jakiegoś przyjaciela Żydów i tutaj gama dostępnych możliwości rozwinęła się niczym kurwi wachlarz. Najbardziej podpadł nam Patrick, który miał dużo zabawek, bo jego ojciec był na delegacji. Takiej już na zawsze.
Komentarze (12)
Dobra próba diagnozy skrzywienia.
Pozdrawiam 🙂
Dobry domysł i aż zdumiało, kiedy się zorientowałem. Pisane tymi barwami ukłonem dla Romana Garyego/Ajara, czyli mojego chyba Żuławskiego.
Tego Romana sprawdzę, kto zacz.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania