Ucieleśniona - pierwsza strona, bo nie wiem czy pisać dalej

Księdzu drżały ręce i patrzył na eucharystię jakby ze strachem. Jeszcze przed chwilą delikatny zapach kadzidła wypełniający kościół i śpiew organów przynosiły poczucie bezpieczeństwa. Szelest, kiedy wierni wstawali albo siadali i głosy jakimś cudem łączące się w harmonię. Niewygodna, ale tak znajoma ławka.

Magda całą siłą starała się skupić na mszy. Ta odrobina wiary która jej została, kazała skupić się na przemienieniu, tym tajemniczym cudzie; transsubstancjacji. Widziała dalej opłatek, nic poza tym. Czy pozostali widzieli więcej? Jeśli nie mogła tego dostrzec, jeśli nie mogła uwierzyć, to kościół mógłby przynajmniej dać jej chwilowy spokój, wypełniając zmysły znajomymi od dziecka wrażeniami. Ale księdzu drżały ręce, a jego wzrok był straszny. Jakby przeżywał koszmar, jakby nie był obserwowany przez dziesiątki wiernych, przed którymi mógłby przynajmniej udawać, że wierzy w to co mówi. Ale drżały mu ręce, a głos ogłaszający cud brzmiał, jakby zamiast tego mówił o zbliżającym się końcu świata.

Moment minął, wierni zaczęli ustawiać się w kolejki, aby na własnych językach poczuć ciało stolarza z Betlejem. Magda dołączyła do nich. Smak opłatka trzymanego na języku może w końcu przyniesie trochę spokoju. Połykać w całości, nie gryźć, tak mówiła matka. Kolejka posuwała się monotonnym rytmem, niezgodnym z muzyką organów.

Magda wzdrygnęła się. Przeciągły, szaleńczy krzyk przebił się przez szum ludzi i dźwięk organów. Ludzki, ale też zwierzęcy. Wyrażający tyle bólu, tyle cierpienia, tyle złości na własny los. Krzyk, który mógł zostać wydany tylko przez gardło człowieka rozdzieranego na strzępy, albo palonego żywcem. Potem umilkł nagle, ale jego echo jakby dalej trwało. Sprawiało, że ciarki przebiegały Magdzie po plecach, a serce biło jak opętane.

Magda rozejrzała się. Ludzie stali w kolejce, siedzieli w ławkach, albo wracali do nich z ustami pełnymi cudu. Organista zafałszował, potem szybko ukrył błąd krótką koloraturą. Jakby nic się nie stało. Jakby krzyk był przeznaczony tylko dla uszu Magdy. Nie pierwszy raz słyszała coś, czego inni nie byli w stanie. Psychiatra szybko wykluczył schizofrenię, zapisał coś na sen i coś na lęk; pół godziny rozmowy i po sprawie. Tabletki na sen pomagały, kosztem dziwnych i strasznych snów. Te na lęk sprawiały tylko, że świat poruszał się wolno i ospale, jakby wahał się przed każdym poruszeniem wskazówki zegara o kolejną sekundę. Halucynacje, albo cokolwiek to było, pozostały. Ale nigdy nie były tak straszne, jak ten krzyk.

Znowu. Rozdzierający uszy i niematerialne gardło. Bliżej, jakby od strony ołtarza. Tym razem dłuższy i tak samo rozpaczliwy. Z każdym krokiem Magdy - wrzask, jakby jej kroki sprawiały ból całemu budynkowi, całemu światu. Uciekać, wyjść, to ten kościół, to przekleństwo wiary przekazywane z pokolenia na pokolenie, utwierdzane każdym sakramentem, każdą modlitwą, raz po raz, raz po raz. Nie ma nic oprócz krzyku, nic oprócz tego cierpienia, które jest zbyt wielkie nawet na współczucie.

- Ciało Chrystusa. - Wymamrotane przez księdza słowa przebiły się do uszu Magdy.

- Amen - odpowiedziały jej usta same, nauczone odruchem.

Lepkość opłatka dotknęła języka. Przez chwilę jeszcze krzyk wypełniał ciało Magdy, teraz już z samego jej środka, z opłatka, znikąd. Zamknęła usta i nastała cisza.

Drżąc, Magda wróciła na swoje miejsce. Drewniana laska oparta o ławkę zadudniła o podłogę, Magda przeprosiła automatycznie i oparła ją z powrotem. Dotyk rzeźbionego drewna był chłodny; pięcioramienna gwiazda ozdabiająca rączkę zalśniła przez chwilę w świetle lamp. Magda usiadła. Niemal głucha i wciąż z bijącym panicznie sercem. W ustach poczuła delikatny posmak krwi.

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Garyt 3 miesiące temu
    Mocny przekaz. Masz talent i potencjał na pisarza. Pisz więcej, a przyniosą Ci te opowieści forsę. masz ode mnie obserwacj i 5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania