umarło zwierzę, nie zdechło
wypluty głos z krtani
pęka jak domek z kart
tchnie lęk w psią budę
karcąc nieposłuszne szczenię
brakiem świeżej wody
i kruszy wzrok raniony słowem
zegar, którego wskazówki
to łodygi chwastów
tik, tak
sprana codzienność
czerwone korale do samiutkiej ziemi
obwiążę nimi szyję na ołtarzu
coraz mocniej, mocniej, i mocniej
aż zemrę w utopii
Komentarze (8)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania