uniwersalny outsider

pod niebem

miłosna odyseja trwała

w kartonowych pudłach kochał ją do nieskończoności

jak ślimak nosił na grzbiecie dom

dwie torby kryły smutki i radości

 

tamtej nocy

pod bramą cmentarną skubała resztki wosku

z nadpalonej prawdy

zastygnięta w Pietę

nikogo nie trzymała na kolanach

naga i nie-dziewica

drżała z zimna i ze wstydu

 

owinięte w krepinę laleczki

spłonęły

prochy rozrzuciła po kamiennych płytach

 

zamknęła dzieciństwo

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (9)

  • betti 20.10.2019
    Bez ''pod niebem'' i będzie git!
  • JamCi 20.10.2019
    Przejmujące. Naga prawda. Taka krucha. Nic nie poradzę na to słowo: piękne.
  • Pasja 20.10.2019
    Witaj pozytywna dziewczyno
    Kruchość i nagość to cała prawda o nas. Tylko gdzie się zaczyna, a gdzie się kończy. Granica jest bardzo cienka.
    Lubię jak czytelnik znajdzie coś dla siebie.
    Słonecznie pozdrawiam
  • Angela 21.10.2019
    Ja sobie tylko wzdychnę, przywaliło mi. Piękny wiersz.
    Pozdrawiam.
  • Pasja 21.10.2019
    Dzięki za wgłębienie siew sens tej plątaniny codzienności.
    Pozdrawiam ciepło
  • Bożena Joanna 22.10.2019
    Pięknie oddany tragizm istnienia. Jestem pod wrażeniem....
  • Pasja 24.10.2019
    Dziękuję Bożenko za odczytanie moich słów. Pozdrawiam słonecznie
  • MarBe 03.11.2019
    Często dwie torby mieściły w swoim wnętrzu całe czyjeś życie.
    Pozdrawiam
  • Pasja 03.11.2019
    Takie jest życie wędrowca. Dobytek nosi przy sobie:)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania