uniwersalny outsider
pod niebem
miłosna odyseja trwała
w kartonowych pudłach kochał ją do nieskończoności
jak ślimak nosił na grzbiecie dom
dwie torby kryły smutki i radości
tamtej nocy
pod bramą cmentarną skubała resztki wosku
z nadpalonej prawdy
zastygnięta w Pietę
nikogo nie trzymała na kolanach
naga i nie-dziewica
drżała z zimna i ze wstydu
owinięte w krepinę laleczki
spłonęły
prochy rozrzuciła po kamiennych płytach
zamknęła dzieciństwo
Komentarze (9)
Kruchość i nagość to cała prawda o nas. Tylko gdzie się zaczyna, a gdzie się kończy. Granica jest bardzo cienka.
Lubię jak czytelnik znajdzie coś dla siebie.
Słonecznie pozdrawiam
Pozdrawiam.
Pozdrawiam ciepło
Pozdrawiam
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania