Upadek ostatnij nadziei
Nawet jeśli swój życiorys o ten beton w dole skruszysz,
Niewesołą mam wiadomość - nie uwolnisz się od duszy.
Nawet jeśli twoja czaszka w kawałeczki się rozleci,
Albo kutry cię wyciągną gdzieś na środku morza z sieci,
Choć pociągu motorniczy łkałby w głos u terapeuty,
Kląć na los nic nie pomoże, ni go błagać, bo, niestety -
Niema kogoś, kto by z woli poniewierał się po świecie
Niezachwiana to reguła, aż po pierwsze tysiąclecie
Sam istnienia nie odłożysz gdzieś na półkę zakurzoną
Bogacz, biedak, prostak, mędrzec - nie on decyzyjną stroną
Czy kto sobie krwi upuści, czy zadynda pod sufitem,
Jest naiwny, jeśli myśli, że tym skończy z byciem bytem.
Komentarze (2)
Nie wspominam przeszłych jaźni
Martwy impuls od dendrytu
Czy uchroni mnie od kaźni?
Pozdrawiam.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania