Uparta miłość t.III r. 8[2]

8[2]Jechał tak nerwowo, że omal nie spowodował wypadku; począł sam siebie uspakajać; Chłopie, czy jesteś, czy nie - ona daje sobie radę. Teraz też poradzi sobie.Pojedzie do Bondosów, albo może jak w sam raz ma przy sobie klucze, to zatrzyma się na Szelągowskiej.

W mieszkaniu Mirki nie było. Kompletnie wyczerpany gorączkowo dzwonił do Rostowa ; zadawał pytanie po pytaniu, chcąc się dowiedzieć, jak dotarła do domu. Odpowiedziała wymijająco, krótko:

- U mnie wszystko w porządku; przyjedź, bo mamy gościa, który czeka od rana. - powiedziała i odłożyła słuchawkę. Chciał wiedzieć więcej, zadzwonił, ale nie odebrała.

- Ręce opadają, przy tej kobiecie! Jak nie pojadę, będzie zła, więc muszę. Wziął szybki prysznic, coś przekąsił i pojechał do Rostowa

Niespokojny, do cna wymęczony, dotarł na miejsce późnym wieczorem. A Mirka korzystając z wyjątkowo ciepłego wieczoru, czekała na niego z niespodziewanym gościem- Przemkiem Żeligą. Już po paru minutach rozmowy, zorientował się, że żona nie chce , by gość wiedział o ich małżeńskim kryzysie. Skoro tak, to jest nadzieja! Wybornie smakowała kolacje, humor dopisywał, zmęczenie rozpłynęło się w powietrzu - bo wciąż była szansa

A zanim Adam dotarł, Przemek opowiadał, jak spędził ten czas oczekiwania.

Gdy przyjechał , zastał zamknięte drzwi, tak u Zalewskich, jak i u sąsiadów. Słychać było warkot samochodu, poszedł na zaplecze - Dalszewski jak w sam raz wyjeżdżał z garażu, bardzo się śpieszył. Przywołał córkę z ogrodu i polecił zając się gościem. Poszli z Kasią do kurnika, wspólnie przygotowali jajecznicę chyba z dziesięciu jajek i radzili, co dalej.

- Mama kazała pójść do lasu i zobaczyć, czy są maliny i czy już dojrzały - to może się przespacerujemy - zaproponowała.

-Miejsce było przepiękne. Może je znasz? Szliśmy w stronę Rąbina, później w las; z jednej strony stare, ogromne sosny, z drugiej młodnik. Wzdłuż drogi maliny. Dużo, ale jeszcze niedojrzałe. Cichutko, cieplutko, pachnąco - a moja dusza skowyczy z bólu. Nie wiem, jak to się stało, że otworzyłem serce i powiedziałem, że jestem w trakcie rozwodu i bardzo cierpię. A ona na to;

- Takie rzeczy były od zawsze, przecież u Izraelitów były listy rozwodowe. Bóg waży dobro i zło, a nie sam rozwód.

- Takie podejście duchowe i to u tak młodziutkiej dziewczyny? - zdziwiłem się . A ona na to:

- Bo ja zamierzam wstąpić do klasztoru i sprawy duchowe, to mój chleb powszedni - odrzekła. Kompletnie zaskoczony pytałem:

- To już postanowione? Co na to rodzice?

- Po księdzu proboszczu, jest pan jedyną osobą wtajemniczoną. Pojadę do Krakowa, niby na dodatkowy nabór na studia ekonomiczne i zostanę. Z czasem rozszumią i pogodzą się z moją, nieodwołalną decyzją.

- Na tak, próbowała zdawać, do Poznania, ale jej się nie udało. Powiem ci - rzekła Mirka- że oniemiałam słysząc to. No i co dalej robiliście?

- Kasia podała jakiś posiłek na balkonie, sama zajęła się obiadem. Widziałem posłanie , które mnie zapraszały, wiec panienka ułożyła mnie do drzemki. Obudziłem się późnym popołudniem, Renia przyszła z zaproszeniem na obiad. Później razem obrządzaliśmy, szykowaliśmy kolację, bo mąż miał wrócić.

- No tak, Maciek odrabia praktykę, Julka na obozie zdrowotnym, to tylko dla nich trojga i dla gościa. Bardzo ciekawie spędziłeś czas, nie myślałeś wiele o swoich problemach.

- Nie da się nie myśleć. Ja bym jeszcze w tym chorym związku trwał, ale to Elwira złożyła pozew rozwodowy. Uważa, że przy mnie nigdy nie wyjdzie z nałogu. Radziłem się prawnika, on uważa, że trzeba chronić Natalkę i lepiej rozwieść się.

Średnia ocena: 1.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania