utonięcie w deszczu

To, które jest wyraziste i widoczne najczęściej nie jest prawdziwe. Jakby jakaś siła prawdy nie pozwalała, aby coś było zbyt idealne. Każdy jednak wie, że można kłamać i tę zasadę dowolnie uginać w iluzji.

Któregoś dnia z kolei nastał deszcz ochlapujący swoimi cząsteczkami wszystko, co się da. W Koronie drzew niektóre liście pod wpływem ciężkości kropli upadały. Jeden spadł mi na głowę. Wszystko było orzeźwiające wilgocią. Uwielbiam zapach ziemi pełnej życia. Podłoże wtedy przeze mnie przenika i ja jestem wtedy pełna energii. Za drzewem, zobaczyłam wannę ze starą z pleśnią po bokach. Czego ludzie nie wyrzucają do środowiska. Jakaś postura leżała w jej środku. Nie było to do końca ludzkie ciało. Wewnątrz znajdowała się twarz pokryta schodzącą skórą do czaszki. Nagie ciało kobiety było zakryte gdzieniegdzie roślinami. Znałam tę twarz doskonale, dlatego się nie przestraszyłam. Po chwili zdałam sobie sprawę, że to ja się rozkładam od środka i powinnam użyć czegoś, co zdejmie ze mnie zgniliznę. Ta kobieta była mną pośmiertną z przyszłości. Widziałam ją wiele razy w śnie, ale teraz ujawniła się naprawdę.

Kilka kroków dalej dłużyła się polana leśna. Jakby nie miała początku i końca. Wiedziałam, że to jest jedynie ułuda. Coś tak pięknego nie może być prawdziwe. Przez chwile biegłam po gęstwinie zarośli. Moja czerwona sukienka z białymi kropkami do kolan dygotała na wietrze tak, że musiałam ją podtrzymywać. Była o wiele za duża. Spojrzałam w dół i zdałam sobie sprawę nieposiadania butów. Uważałam, aby nie poranić swoich nóg przez wystający kamień. Dotarłam aż do składowiska gołej niepokrytej niczym ziemi. Tu mogłam zasnąć snem wiecznym, aby ziemia zabrała ze mnie nadmiar wody rozkładającej mnie od środka. Nie mogłam być tamtą kobietą z perspektywy teraźniejszości, musi to wpłynąć na rozwój wydarzeń. Muszę spocząć, przykryta ciepłem wywołujący spokój. Po kilku godzinach leżenia nastał upragniony odpoczynek. Moja skóra nie posiadała już chłodu i pokrycia wilgocią. Chodź, w nocy panowało zimno, było mi ciepło pod pokryciem ziemi.

Ogniki na niebie pokazywały mi drogę, którą mam pójść. Chciałam uzyskać stały dach nad głową, tam, gdzie mogłabym się rozgościć w jutrzejszym dniu. Moje powieki rozluźniły się i je zamknęłam, chociaż nie powinnam.

Na następny dzień obudziłam się w wannie i przypomniało mi się, jak zatonęłam lata temu. Zbyt zmokłam, nic mnie nie uratuje. Deszcz codziennie spada na mnie i mnie rozkłada.

Średnia ocena: 3.3  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • zsrrknight 3 miesiące temu
    "Chodź, w nocy panowało zimno, było mi ciepło pod pokryciem ziemi." - Choć w nocy

    Całkiem niezłe

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania