Utracony Dom
Jedynym co pamiętałem było to, jak odszedłem z domu.
Nie pamiętam, co wtedy mną kierowało. Może to, że chciałem zmiany? Albo chociażby to, że nie było u nas zbytnio pieniędzy? Cóż, mojemu mózgowi uleciał ten drobny, aczkolwiek istotny element.
Teraz zerkając na mój żywot z pewnej 'odległości', rzekłbym "Życie jest jak lodowisko; czasem się upada", jak w tym ostatnio sławnym filmie mówią. Ale dlaczego wam to opowiadam, ja, szanowany, wpływowy i bogaty mieszkaniec ogromnej willi z widokiem na morze?
Ano, bo się zmarnowałem.
Oczywiście, nie całkiem! Gdyby tak było, to bym już od dawna siedział w kolejce po jedzenie dla bezdomnych. Lecz... Tym decydującym błędem życiowym była wczesna przeprowadzka. A jak to się stało...? Opowiem wam, może coś z tej historii pozostanie w waszych niepojętnych mózgach.
Miałem brata i siostrę. Brat był moim bliźniakiem, siostra urodziła się dwa lata po nas. Naprawdę, byliśmy zgodnym rodzeństwem, a wiem, że to nie zdarza się zbyt często. Dzieliliśmy się zabawkami, razem malowaliśmy smoki i księżniczki...
Ale od zawsze wydawało mi się, że jestem od nich... Lepszy. Wiem, jestem egoistą, ale jaki człowiek nie jest? Ja chciałem coś osiągnąć, a Yireen i Alvarowi zależało tylko na tym, by zdać szkołę. Gdy ja po nocach uczyłem się matematyki, oni dyskutowali na temat sensu życia i o tym, czym właściwie różni się lewa strona od prawej. Stety niestety, więź między nami szybko osłabła. Teraz ogromnie tego żałuję...
Niemal natychmiast "wyfrunąłem" z rodzinnego domu, niczym ptak z przypadkowo otwartej klatki. Moje rodzeństwo patrzyło na mnie smutnym wzrokiem, a ja nie odwróciłem się by ich pożegnać ani razu.
A co jest teraz? Cóż, słyszałem, że podobno Yireen została psychologiem i ma trójkę dzieci. Alvar zaś utrzymuje się z pisarstwa, jego żóna jest w drugiej ciąży. Żadne z nich nie ma wielkiej rezydencji, mnóstwa pieniędzy na koncie czy prywatnego helikoptera, ale mają coś, czego nie mam ja; jedną z utraconych przeze mnie wartości.
Rodzinę.
Ja, głupiec, ani razu ich nie odwiedziłem. Oni chyba bali się mnie, tak 'potężnej' istoty... A ta 'potężna' istota siedzi właśnie na bujanym fotelu w nędznym towarzystwie kilku kotów. Taa, cudownie.
Myślę, iż już się "wyspowiadałem". Mogę teraz ze spokojem na duszy dokończyć zimną już herbatę, wstać i żyć dalej.
Powodzenia w życiu, młody człowieku.
Powodzenia.
~Senezaki
Komentarze (4)
Co do tekstu, błędów nie znalazłam, milo się czytało. Nie wiedzieć czemu, tekst skojarzył mi się z Albusem Dumbledore ;) leci 5 bo skłoniłaś mnie do refleksji:)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania