Valide Kösem Sultan - Rozdział Pierwszy - Ból

Kösem cicho jęknęła z bólu, ale biegła dalej, zaciskając zęby. Przyłożyła dłoń do brzucha, starając się jak najdalej uciec myślami od tego cierpienia. Pomyślała o Kemankesie. Zaraz jednak w jej głowie zaczęło wirować i myśli nieskładnie się zlewały. Obrazy przewijały się tak szybko, że tworzyły niemal jedną całą fotografię pełną wszystkiego. Najpierw Kemankes całował ją, powtarzając jej piękne, miłosne wyznanie, rozbierał ją... Ale prawie natychmiast pojawił się Ahmed... Mąż rzucał jej na przemian spojrzenie pełne miłości i dziwnego wyrzutu, jakby wiedział, że go zdradza. Nagle przed oczami Kösem zawirowała twarz Murada, taka napięta, a potem nagle uśmiechnięta... Jakby wiedział... Ale o czym? O czym oni wszyscy wiedzą? O czym mówią... O czym myślą... Czy wiedzą? Ale o czym? Co ona tak naprawdę ma do ukrycia? Co?

Co to kogoś może obchodzić... Ale może! A jeśli to komuś przeszkadza... Ale co? Miłość do Kemankesa? Podświadomie tak czuła, ale wiedziała, że chodzi nie tylko o to... Ale i co?

Nagle przeraźliwy wrzask wstrząsnął jej ciałem i sercem, głowa pękała od tego dźwięku. Kto to... Kemankes? Ahmed? Nie, nie, to kobieta... Nie, to Murad! Wrzeszczy, że wie... Ale o czym? O czym oni wszyscy wiedzą?!

Kösem miała wrażenie, że rozerwie ją z bólu. Przycisnęła dłoń do brzucha, nie wiedziała, co robi... Biegnie? Czy stoi? Ten ból... Murad...

,,Ogarnij się, kobieto" - Kösem na moment się otrząsnęła. To z bólu brzucha... Odchodzi od zmysłów. Nie myśli normalnie. Znowu ten Murad... Czego oni wszyscy od niej chcą?!

Wrzasnęła na Murada, żeby się zamknął. Ból stał się nie do zniesienia, ale biegła dalej. Coś spłynęło jej po policzkach... Coś gorącego... Słonego... Murad znowu wrzeszczy... Ahmed... Kemankes... Ahmed... Murad... Kösem znowu wrzasnęła, żeby przestał. Na cały głos zaczęła pytać, czego chcą... Co ona zrobiła? Murad... On wie... Ale o czym? Co ona ma do ukrycia?

Już prawie nic nie widziała, słyszała tylko szepty, śmiechy, wrzaski... Ahmed... Murad... Kemankes... Tajemnica... Ból...

Coś usłyszała... Coś dziwnego... Ktoś coś mówił... Czy ktoś wie? Tylko co...

Zrobiło jej się ciemno przed oczami... Nagle opuściły ją wszystkie siły. Czuła się jak wata... Bezradna, bezsilna... Do niczego...

Coś spłynęło jej po policzkach... Gorące... Słone... Ktoś ją złapał... Czuła ciepły, czuły dotyk dłoni na talii... Chyba opadła na ziemię... Nic nie widziała... Ktoś wrzeszczy... Murad... Znowu spróbowała go uciszyć... Ktoś przyłożył jej dłoń do czoła... Jak miło... Murad nie słucha... Po jej policzkach popłynęły strumienie czegoś słonego... Gorącego... Zaszlochała... Wrzasnęła... Nagle ból przeszył ją jak miecz kata... Oni ją zabiją... Zabijają ją... Zawołała Kemankesa... Chyba jest... Albo go nie ma... Zabijają ją...

Zaczęła coś mówić... Nikt nie słyszał... Jest sama... Zabijają ją... Tępy ból wstrząsnął jej ciałem... Ktoś mocniej ją trzyma... Kolejny atak bólu... Umiera... Zabijają ją... Zabijają...

Jej serce jakby się na chwilę zatrzymało. Zgięła się ze strasznego bólu... To koniec... Nie żyje... Wrzasnęła na cały głos, że nie żyje... Niech wiedzą... Co wiedzą... Czego chcą... To śmierć ją zabiera... To dlatego... Umiera... Zabijają ją... Ból...

Zamknęła oczy i nastała ciemność...

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Ozar 15.09.2019
    Julie coś tam proszę się zapisać na opowi, bo inaczej trudno liczyć na komentarze!
  • akwamen 16.09.2019
    Naprawdę?!
  • szopciuszek 16.09.2019
    Kemankes - kochanek, Ahmed - mąż, ale kim jest Murad?
    Zatrzęsienie wielokropków, przez co cała akcja wydaje się jakby senna i dramatyzm gdzieś umyka. I często to słone spływa po policzkach. Nie mam zdania.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania