w biurze detektywa Marka

Był to zwykły dzień w biurze detektywa Marka. Przeglądał akta nierozwiązanych spraw, szukając jakiejś wskazówki, która mogłaby mu pomóc w złapaniu przestępców. Nagle zadzwonił telefon. To był komisarz Nowak, jego przełożony.

 

- Marku, potrzebuję cię na miejscu zbrodni. Mamy do czynienia z napadem na bank. - powiedział komisarz.

 

- Napadem na bank? To niecodzienne. - zdziwił się Marek.

 

- Tak, i to nie byle jaki bank. To Bank Centralny. Ktoś włamał się do sejfu i ukradł kilka worków z pieniędzmi. - wyjaśnił komisarz.

 

- Bank Centralny? To musiał być profesjonalny złodziej. Jak to się stało? - zapytał Marek.

 

- Nie wiemy. Nie ma żadnych śladów włamania ani alarmu. Wygląda na to, że ktoś miał klucz lub kod dostępu do sejfu. - odpowiedział komisarz.

 

- Czy macie jakiegoś podejrzanego? - dopytywał Marek.

 

- Tak, mamy. Złapaliśmy go na gorącym uczynku. - oznajmił komisarz.

 

- Co? Jak to możliwe? - zdumiał się Marek.

 

- To długa historia. Przyjedź na miejsce, a wszystko ci opowiem. - zaprosił komisarz.

 

Marek szybko zabrał swoją teczkę i wybiegł z biura. Wsiadł do swojego samochodu i pojechał do Banku Centralnego. Po drodze zastanawiał się, kim był złodziej i jak go złapano. Czy to był ktoś z wewnątrz? Czy to był ktoś znany? Czy to był ktoś, kogo znał?

 

Gdy dotarł na miejsce, zobaczył, że przed bankiem stało kilka radiowozów i karetek. Policjanci zabezpieczali teren i przesłuchiwali świadków. Marek podszedł do komisarza, który stał przy wejściu do banku.

 

- Witaj, Marku. Dobrze, że jesteś. - powitał go komisarz.

 

- Witam, komisarzu. Co się tu wydarzyło? - zapytał Marek.

 

- Przyjdź ze mną, pokażę ci. - zaproponował komisarz.

 

Komisarz poprowadził Marka do sejfu, gdzie znajdował się złodziej. Był to młody mężczyzna, ubrany w czarny garnitur i białą koszulę. Miał na sobie rękawiczki i czapkę. Na podłodze leżały worki z pieniędzmi, które próbował wynieść. Złodziej był skuty kajdankami i pilnowany przez dwóch policjantów.

 

- Oto nasz złodziej. - przedstawił go komisarz.

 

- Kim on jest? - zapytał Marek.

 

- Nazywa się Tomasz Kowalski. Jest pracownikiem Banku Centralnego. - odpowiedział komisarz.

 

- Pracownikiem Banku Centralnego? To on miał klucz lub kod dostępu do sejfu? - domyślił się Marek.

 

- Tak, dokładnie. To on był odpowiedzialny za otwieranie i zamykanie sejfu. - potwierdził komisarz.

 

- Ale jak go złapaliście? - zainteresował się Marek.

 

- To był przypadek. - przyznał komisarz. - Gdy napad się odbywał, do banku przyszła grupa dzieci z przedszkola. Była to wycieczka edukacyjna, mająca na celu pokazanie dzieciom, jak działa bank. Przewodnikiem był jeden z pracowników banku, pan Nowak. On zauważył, że sejf jest otwarty i zobaczył, jak Kowalski wynosi worki z pieniędzmi. Natychmiast wezwał policję i zablokował wyjście z sejfu. Kowalski nie miał szans na ucieczkę. - opowiedział komisarz.

 

- Wow, to niesamowite. - podziwił Marek.

 

- Tak, to prawdziwy cud. Gdyby nie ta wycieczka, Kowalski by uciekł z łupem. - przyznał komisarz.

 

- A co z dziećmi? - zapytał Marek.

 

- Dzieci są w porządku. Nie widziały niczego, co mogłoby je przerazić. Pan Nowak powiedział im, że to tylko ćwiczenie i że Kowalski to aktor. - odpowiedział komisarz.

 

- To dobrze. - odetchnął Marek.

 

- Tak, to dobrze. - zgodził się komisarz. - Sprawa jest zamknięta. Złodziej jest złapany, a pieniądze są odzyskane. - podsumował komisarz.

 

- Gratuluję, komisarzu. To była świetna robota. - pochwalił Marek.

 

- Dziękuję, Marku. Ale to nie ja zasługuję na pochwałę. To pan Nowak i dzieci. Oni są prawdziwymi bohaterami. - powiedział komisarz.

 

- Masz rację, komisarzu. To oni są prawdziwymi bohaterami. - przytaknął Marek.

 

I tak zakończyło się opowiadanie kryminalne o złodzieju złapanym za rękę. Mam nadzieję, że Wam się podobało. 😊

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania