Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

W drodze na domówkę

Jechał, choć nie bardzo chciał. Zaproszono go, jak myślał, z litości, ale i tak uważał, że niestosownie byłoby odmówić. A dom, w którym miała odbyć się domówka był na samym skraju miasta, tam gdzie tramwaje nie dojeżdżają, a autobusy zatrzymują się na ostatnim przystanku kilometr dalej. I, jeśli dobrze kojarzył, to już w zasadzie nie było miasto, bo kilkanaście metrów przed domem stał zielony znak z przekreśloną czerwoną linią nazwą.

Tak czy owak był wieczór, a on, zakapturzony i niemo wpatrzony w ekran telefonu, siedział cicho, samotnie, starając się nie zwracać na siebie uwagi, bo, jeśli mógł jeszcze wierzyć swoim paranoicznym instynktom, było niebezpiecznie. Autobus był do połowy pusty, a większość pasażerów skupiła się na tyle pojazdu, gdzie w stereotypowy sposób grupka delikwentów napastowała dziewczynę zbyt atrakcyjną, by samotnie szwendać się po nocy. I należy tu zauważyć, że „delikwenci” to bardzo delikatne określenie, ale On bardzo je lubił i dzięki niemu łatwiej było mu znieść tę sytuację. Był to bowiem dopiero początek trasy, a miał dziwne przeczucie, że nie puszczą dziewczyny aż do ostatniego przystanku.

„Nie, proszę, przestańcie”, błagała cichym głosem, a on, kilka foteli dalej wszystko to dokładnie słyszał. Słowom tym wtórował stłumiony, złośliwy rechot, dźwięk pocierania skóry o skórę, rozpinania kurtki, podwijania spódnicy. Nie potrafił tego lepiej nazwać, nie miał odwagi, by się odwrócić i spojrzeć, ale dobrze wiedział, co się tam dzieje, potrafił sobie wyobrazić każdy szczegół. I z jakiegoś powodu był również pewien, że ta dziewczyna patrzy właśnie na niego. Ze wszystkich niemych, nieobecnych pasażerów autobusu jej błagalny, zdesperowany wzrok był skierowany w jego stronę. Myśl ta mroziła krew w żyłach, czuł jak z każdą sekundą zapada się w siedzenie, jak stara, wysłużona tapicerka w niemodny wzorek zlewa się z jego skórą i jakby parzy, nieprzyjemnie wgryza się w jego tchórzliwe jestestwo.

I siedział tak, patrząc to szybę, to w swoje dłonie, które splótł i schował między nogami. Już jakiś czas temu schował telefon do kieszeni – i tak nie był w stanie się na nim skupić. Nawet się nie trząsł. Siedział nieruchomo, całkiem odrętwiały, jakby tylko zderzenie z tirem z naprzeciwka mogło go ruszyć.

Napastnicy zaś, przyjmując niemy strach pasażerów za przyzwolenie, stawali się coraz bardziej zuchwali, coraz agresywniej zabawiali się z dziewczyną. I w pewnym momencie rozebrali ją niemalże do naga, był tego absolutnie pewien, choć jedyne, co widział to migające latarnie i zlewające się w jedno masy domów za szybą.

„Nie, proszę, przestańcie”, znów powtarzała tym samym stłumionym, płaczliwym głosem, a słowa te wydały mu się dziwnie śmieszne. A może jej się to podobało? A może to taka gra? Takie zboczenie, żeby dawać się molestować, być może nawet gwałcić (był pewien, że do tego to właśnie zmierzało). Uśmiechnął się na tę myśl, choć wcale nie było mu do śmiechu. W zasadzie chciało mu się rzygać. I ze względu na swoje tchórzostwo, bezsilność i ze względu na to, że wcale nie chciał tego słuchać. W końcu, gdy chłopcy przeszli do czynu, gdy zaczęli przekazywać sobie po kolei dziewczynę, a jęki, błagania, płacz i śmiech wypełniły autobus miał już dość, miał ochotę wysiąść na najbliższym przystanku i odejść w niebyt, w ciemność, z dala od tego wszystkiego.

I byli coraz głośniejsi, całkiem rozochoceni i upici bezkarnością przestali się kryć. Ruchali dziewczynę jak psa jakiegoś, brudną sukę, przeszli z nią z tyłu autobusu do przodu i z powrotem, patrzyli w oczy każdemu pasażerowi z tym samym, wykrzywionym w zezwierzęceniu wyrazie twarzy, a odpowiadały im tylko kamienne oblicza, nieobecne spojrzenia niemych kukieł, które tylko tym się od nich różniły, że w ciszy przyzwalały na zło, zamiast je czynić.

W końcu autobus zatrzymał się na ostatnim przystanku, wszyscy pozostali pasażerowie wysiedli. Delikwenci wywlekli dziewczynę i wrzucili ją rowu, a On spojrzał na nią – całkiem nagą, poobijaną, na granicy przytomności i bez słowa odwrócił wzrok, poszedł w swoją stronę, w stronę domu, gdzie miała odbyć się domówka, na którą wcale nie chciał przychodzić.

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 14

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (23)

  • wikindzy miesiąc temu
    Klimatyczny obrazek nocy z epizodem, kilkoma. Atrakcyjna krótka historia.

    "i wrzucili ją rowu" - może brakuje "do", ale zależy od zamierzonego sensu.
  • zsrrknight miesiąc temu
    dzięki za wyłapanie błędu
  • rozwiazanie miesiąc temu
    Trudny psychologiczny tekst do czytania podobnie jak przejazd opisanym autobusem. Niemniej tekst ma potencjał, mógłbyś go rozwinąć: chłopak z autobusu spotyka na domówce jednego z delikwentów i we wspólnym gronie zapada na bandziora wyrok. W ten sposób tekst nabrałby moralnego przesłania.5. Pozdrawiam.
  • wikindzy miesiąc temu
    Nie może zapaść wyrok na bandziora tak szybko i tak banalnie, popsułby się klimat, ale żeby się pojawił, to akurat strzał w sedno tarczy.
  • zsrrknight miesiąc temu
    moralnego przesłania być nie może, bo to nie o tym. To w zasadzie tekst o braku moralności. Dzięki za komentarz
  • il cuore miesiąc temu
    /I siedział tak, patrząc to szybę, to w swoje dłonie,/ – to na szybę, żeby nie było 2*w
    /wykrzywionym w zezwierzęceniu wyrazie twarzy, a/ – raczej – wyrazem twarzy

    tak bywa – domówka priorytetowa, ale był także kierowca, który jest odpowiedzialny za bezpieczeństwo pasażerów, więc mógł przynajmniej rozdać prezerwatywy
    cul8r
  • zsrrknight miesiąc temu
    kierowca patrzył na drogę to nie widział
  • Vampire Fangs miesiąc temu
    W opisywanym przez Ciebie utworze doszło do gwałtu. Tekst ciężki w odbiorze. Ciekawy opis gwałconej dziewczyny, której nikt z pasażerów nie chce pomóc. Dziewczyna jest bezradna. Z wszystkich tylko postawa głównego bohatera jest godna podziwu – chciałby pomóc dziewczynie, ale z jakiegoś powodu nie może. Twój utwór daje do myślenia.
  • zsrrknight miesiąc temu
    raczej przeciwnie niż godna podziwu, ale też można tak na to spojrzeć - w gruncie rzeczy cały czas "walczył" ze sobą i przynajmniej było trochę poczucia winy
  • Vampire Fangs miesiąc temu
    zsrrknight, ciekawie piszesz.
  • wikindzy miesiąc temu
    Czy pomógłbyś, gdyby jeszcze krzywy ryj maszerował po autobusie i patrzył Tobie w twarz, wiedząc ze jest kilka jeszcze krzywych ryjów? Oczywiście może zadziałać efekt zaskoczenia, bo nie zakładają i nie spodziewają się, że nastąpi jakakolwiek reakcja, skok adrenaliny może uczynić z ciebie bohatera-półboga, ale jeśli są naprawdę tacy, jacy zakładasz, że mogą być, to zareagujesz?
  • wikindzy miesiąc temu
    Można inaczej, w innym miejscu w autobusie, rozpoczynasz totalną demolkę autobusu, nie odnosisz się do nich, w porę dajesz nogę, ale zrypiesz sobie plany.
  • Rubinowy miesiąc temu
    Sugestywne, ale i prawdopodobne i chyba, paradoksalnie, to jest w tym tekście najlepsze - możliwość istnienia tej możliwości w rzeczywistości. Znieczulica pojawia się nagle, ale czy na pewno znieczulica? A może po prostu to instynkt przetrwania? Po co ryzykować własne zdrowie dla kogoś nieznajomego? Z punktu widzenia moralnego, nie do pomyślenia. Ale z punktu chłodnej logiki i kalkulacji instynktu, jedyna zdroworozsądkowa opcja. Ogółem - bardzo dobry kawałek tekstu :)
  • zsrrknight miesiąc temu
    no to jest właśnie trochę ten przypadek, gdzie instynkt wygrywa z moralnością, ale też w sumie jest tak, że człowieczeństwo to jednak przezwyciężania tych zwierzęcych instynktów, które z moralnością się nie liczą. I też jest kwestia, że w rzeczywistości mało kogo stać na bezinteresowną rycerkość, rzucenie się w przysłowiowy ogień dla kogoś obcego
  • Rubinowy miesiąc temu
    zsrrknight niektórzy mogliby nawet dojść do wniosku, że wspomniana przez ciebie rycerskość to żaden tam wyznacznik człowieczeństwa, a jedynie zaburzenie u osób, które przez nie potrafią narazić własne życia dla ogólnego dobra, że człowiek tak czy siak posiada instynkt, jak każde zwierze, a biologii się nie oszuka. Ale zawsze chyba lepiej na to patrzyć właśnie z punktu doskonalenie swojego człowieczeństwa poprzez, jeśli wystąpią takie przypadki chociażby, próby, które weryfikują je i umacniają.
  • Nadleśniczy Nuncescu miesiąc temu
    zsrrknight Rzucanie się na kilku osobników to nie rycerskość, a głupota. Chyba, że rzucający się jest Chuckiem Norrisem.
    Można liczyć, że gdy ja zareaguję, to za mną pójda inni. Ale to bardzo naiwne.
    Społeczeństwo jest zatomizowane. Dlaczego dwie nastolatki sa w stanie sparaliżować wagon pełen ludzi? Bo one działają wspólnie.
    Dlaczego kilkoro ludzi może przez nabity pasażerami pociąg wlec człowieka przez skład i wywalić go przez drzwi na tory? Bo działają wspólnie. I dlaczego nikt z tych pasażerów nie odpowie na błagalne krzyki dziewczyny wleczonego? Bo jest tyle ludzi, że dlaczego akurat ja mam coś zrobić?
    I nie ma co potępiać nie pomagających. Kazdy jest mocny w gębie i niesamowitym kozakiem za monitorem. Ale gdy nie byłes w takiej sytuacji, to nie wiesz jak ktoś mógł być najzwyczajnie w świecie sparaliżowany. Albo co go spotkało, gdy zareagował.
    I taki przykład: w metrze w Niemczech męzczyzna stanął w obronie dwóch kobiet zaatakowanych przez nietrzeźwego typa. Wywiązała się szamotanina między atakującym i obrońcą i atakujący wpadł na gablotę z szybą i przeciął sobie poważnie dłoń. Obrońca dostał grzywnę, wyrok w zawieszeniu i miał założoną sprawę prywatną o uszkodzenie ciała. W wywiadzie dla gazety powiedział, że już nigdy nikomu nie pomoże i celnie zauważył, że jego przykład, jak został potraktowny przez system na pewno zniechęci i innych do reagowania.
  • zsrrknight miesiąc temu
    Nadleśniczy Nuncescu
    W duszy jestem romantykiem i to dlatego. A realnie pewnie zachowałbym się podobnie jak bohater, a i potem pewnie bym się przeklinał po wszeczasy, bo taka moja romantyczna natura. No i trochę o tym jest ten tekst. Jest smutna rzeczywistość i potępienie tego zachowania, bo sam się z rzeczywistością nie zgadzam
  • Skorpionka miesiąc temu
    Kojarzy mi się z niedawnym przypadkiem dziewczyny zgwałconej w bramie, której nikt nie pomógł i zmarła w końcu, porzucona. Przechodziło obok wielu ludzi. Rozumiem strach przed bezpośrednim wmieszaniem się, ale zawsze można zadzwonić na 112, czy tutaj - powiadomić kierowcę. Bardzo dobry tekst o dzisiejszej rzeczywistości.
  • zsrrknight miesiąc temu
    dzięki za komentarz
  • droga_we_mgle miesiąc temu
    Nie będę się rozpisywać, przedkomentujący sporo już powiedzieli. Dobry tekst, poruszający kwestie, które trapią niemal każdego.

    Pozdrawiam
  • zsrrknight miesiąc temu
    czy niemal każdego to nie jestem pewien. Dzięki za komentarz i pozdrawiam również
  • Sufjen ponad tydzień temu
    Dobrze poprowadzony tekst, napisany sprawnie technicznie i fabularnie.
  • zsrrknight ponad tydzień temu
    dzięki

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania