W kartach pamiętnika
wracam wspomnieniami do oddechów wiosny
znów chcę pleść warkocze sędziwego dymu
z twojego ogniska u stóp starej sosny
rumieńców nieśmiałych i lirycznych rymów
mokry zmierzch przytłacza dni spowija pustka
i światło nie iskrzy w ciemności tunelu
tylko więcej zmarszczek na krawędzi lustra
obok pled zziębnięty skulony w fotelu
śpi twarzą w poduszkę fotografia w sepii
by nie chwytać bólu wciąż stęsknionych oczu
i tak nie zapomnę – nie wiem czy to lepiej
przynajmniej nie czekam twojego powrotu
odcisk tamtej dłoni wystygł już na skórze
choć serce wciąż broczy okruchami nieba
ciągle pachną deszczem zasuszone róże
sen niezagojony o włosach jak heban
Komentarze (14)
Pięknie nastrajasz, czuję Twoją poezję, ale jeśli nie przestaniesz pisać rymem dokładnym, to się pogniewamy.
Pomyśl o tym.
Pozdrawiam.elka.
A wiersz naprawdę mi się podoba, prawie jakbym siebie widziała w nim~
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania