W konkursie na najbardziej zapijaczonego polskiego poetę zająłbym miejsce zaraz za Świetlickim

poemat grozy

 

klatka to dowcip

spalony jeszcze przed wypowiedzeniem puenty

nikt się nie zaśmieje nawet, gdy przegryziesz szczeble

i wyhodujesz w żołądku drugą, mniejszą

staniesz się klatką

 

chodzę po magazynie obozowym

jak inaczej nazwać dom, w którym - podobno - wszyscy

zaszyli się w ścianach, pod tapetami

albo znaleźli inny, ciekawszy, lub bardziej komiczny

sposób na nieistnienie, na przykład ogień

ten mit nie do obalenia

 

spokojnie, są, są, powiedzieli, że idą umrzeć na wojnę

(od kogo pożyczona metafora? przyznawać się!)

wyjątkowo powszechne choróbsko

że wyprowadzają się w głąb murów

 

a tak naprawdę pewnie przelali się do butelek

po najtańszym, bez etykiety

 

dochodzi do mnie, że nie warto się spierać

z pościeli, kartek i obrusa

lepiej być niewywabialnym, zostawiać szary ex libris

 

z nudów oglądałem filmik na youtube

Termitowe spawanie szyn w torze bezstykowym

(zajmujące jak liczenie ziaren piasku

przesypywanie plaży wiaderkiem, wyciąganie

trupów much z klosza kuchennego żyrandola)

 

tęskni mi się, wiesz? poznałem dziś nowe słowo

teledetekcja

przyda mi się jak psu aerograf. lepiej przekręcić.

będzie bardziej moje. teledefekcja

koprofilada zmieniona w ten wiersz

 

krzyczą mi się obrazy:

komputer napędzany mlekiem z kropelką spirytusu

niszczenie pamiątek w nadziei, że za godzinę - dwie

znów będą na dawnym miejscu

schowane przed dniem

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania