W poszukiwaniu gofrów i sensu życia

Otworzyłam oczy i pierwsza myśl jaka pojawiła się w mojej głowie brzmiała „to już dzisiaj! Moje urodziny!”. Uśmiechnęłam się do siebie i powiedziałam „Wszystkiego najlepszego dla mnie!”. Wstałam z łóżka i za oknem zobaczyłam śnieg. A więc już dostałam pierwszy prezent: piękne, lśniące, nieskazitelnie białe śnieżynki pokrywały wszystko dookoła. Był pierwszy dzień zimy, sobota, a ja kończyłam dziś 16 lat. Nie mogło być lepiej. W moje urodziny mama zawsze robiła gofry na śniadanie. Takie z nutellą i bananami, bo wiedziała, że je uwielbiam. Była już 10 więc byłam pewna, że czekają tam na mnie cieplutkie. Zeszłam więc szybko na dół i momentalnie uderzyła mnie panująca w domu cisza. Wiktoria, moja młodsza siostra, o tej porze zwykle się darła, a tu ani jej pisków, ani tych irytujących głosików z jej ulubionej kreskówki. „Dziwne…” Ale jeszcze dziwniejsze było to, że nie czułam zapachu gofrów. Poczułam burczenie w brzuchu, więc weszłam do kuchni z nadzieją, że znajdę tam jednak te gofry. Ale nigdzie ani śladów… Otworzyłam nawet lodówkę w poszukiwaniu, ale zdecydowanie ich tam nie było… Właściwie to niczego tam nie było… „Co ja mam teraz zjeść?, mogli przewidzieć, że wstanę i będę głodna, kompletnie bez sensu”. Zrobiłam sobie tosta z serem i usiadłam przed telewizorem. „Może robią mi niespodziankę i wszyscy się ukryli, żeby zaraz wyskoczyć na mnie, śpiewać sto lat i podrzucać mnie do góry?”.

- hej mamo, tato, już wstałam, możecie wyskoczyć i zaśpiewać mi to sto lat w końcu!- zawołałam, ale odpowiedziała mi tylko głucha cisza. „Może planują jakieś gigantyczne przyjęcie i nie spodziewali się, że wstanę tak szybko?” W soboty wstawałam zwykle dopiero przed południem, a tu dopiero dziesiąta. „Hmm” Do głowy przychodziły mi rozmaite pomysły na to jaką wyjątkową imprezę dla mnie szykują. Ale około 12 zaczęło mnie to już denerwować. „Czyżby zapomnieli o moich urodzinach? Pojechali gdzieś sobie z Wiką, a mnie zostawili samą na pastwę nudy i nędzy? I to w dodatku w urodziny? No tak się po prostu nie robi! Co oni sobie w ogóle myślą! Bez żadnej nawet wiadomości…Zaraz to jest to! Wiadomość!!!!”. Tak byłam przejęta goframi, że nawet nie sprawdziłam telefonu. „Pewnie wysłali mi wiadomość z jakąś podpowiedzią jak mam dojść w tajemnicze miejsce w którym będzie impreza. Jasne! Po prostu teraz tam są dopinając szczegóły i czekają aż się zjawię. I pewnie czekają też tam na mnie gofry!” Uradowana tą myślą pobiegłam na górę. Wzięłam do ręki telefon miałam nieodebrane połączenie od taty. Jak zwykle telefon leżał wyciszony, więc po prostu nie usłyszałam. Wybrałam numer taty i zaczęłam dzwonić. Pierwszy sygnał, drugi, trzeci… Włączyła się poczta głosowa. „Co jest? Powinien chyba czekać na telefon ode mnie”. Rzuciłam telefonem, ubrałam się i wyszłam z domu. „Skoro moja własna rodzina ma mnie w dupie, mogę chociaż nacieszyć się śniegiem. Przynajmniej natura mnie nie zawiodła…”. Ale w momencie gdy wyszłam na zewnątrz, samochód taty właśnie zatrzymał się na podjeździe. Mama, tata i Wika wysiedli z auta z takimi okropnie bezdusznymi uśmiechami na twarzach. „No świetnie! Czyli jednak pojechali sobie świętować moje urodziny tyle, że beze mnie!”. Zauważyli mnie:

- witaj córciu, już wstałaś?- zapytał tata jakby fakt mojego wstania nie był czymś oczywistym.

- kochanie zjadłaś jakieś śniadanie?- mama się zmartwiła.

- Czy wy tak na poważnie? Tak, jak widać już wstałam! A na śniadanie musiałam zjeść suchego tosta z suchym serem, bo nikt nie zostawił dla mnie gofrów! I w ogóle wszyscy mieliście mnie w dupie, zapomnieliście o moich urodzinach i pojechaliście sobie gdzieś świętować!- krzyczałam rozgoryczona aż łzy napłynęły mi do oczu.

-Kochanie co ty wygadujesz? Nie chcieliśmy cię rano budzić, bo wiemy, że lubisz sobie pospać w sobotę. Zresztą byliśmy strasznie przejęci i nie było czasu cię budzić. Tata do ciebie dzwonił ale nie odebrałaś, więc napisałam ci wiadomość. Oczywiście, że pamiętaliśmy o twoich urodzinach. Po prostu musieliśmy pojechać rano z Wiktorią do szpitala, bo wsadziła sobie cukierka do nosa i mogła się udusić. Na szczęście lekarz go wyjął i wszystko jest w porządku. Myśleliśmy, że będziemy w domu zanim wstaniesz. Przykro mi, że tak się poczułaś…

Spojrzałam na telefon i rzeczywiście mama napisała mi smsa… Nie zauważyłam tego bo byłam zbyt skupiona na sobie i swoim nieszczęściu… Zrobiło mi się strasznie głupio, bo cały ranek tylko się przejmowałam goframi i urodzinami. Nawet się nie zainteresowałam, że mogło się przecież coś stać. Zdałam sobie sprawę jak moje oczekiwania wobec rodziców wpłynęły na moje samopoczucie. Tak byłam zajęta swoim rozgoryczeniem i robieniem dramatu, że zapomniałam o tym co ważne. Przecież zależy mi na nich, więc nie powinnam rzucać oczekiwaniami wobec tego jak się zachowują i kim są tylko ich szanować i akceptować.

- przepraszam… zachowałam się okropnie… hej mamo a zrobisz gofry?

Mama i tata zaczęli się śmiać, a Wika zawołała:

-Juhuuu! Gofry!

I wszyscy razem poszliśmy do kuchni.

Średnia ocena: 3.8  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Canulas 26.11.2018
    Ok. Po seansie. Uczucia mieszane.

    Historia jest nieco naiwna, ale mimo tego stara się przemycić jakieś wartości, za co plus.

    Nieco niepodarny miejscami zapis.
    Zbyt dużo dookreśleń (używania słów: moja, moje, mnie).
    Zapis liczb, poza datami, lepiej podawać słownie.
    Do tego niektóre (większość) dialogów zaczynasz z małej litery.
    Generalnie jest w tym jakieś przedświąteczne Ciepło, a styl (przy częstym pisaniu) powinien się wkrótce pojawić.
    Pozdrox.
  • Wrotycz 26.11.2018
    Zapis jest ważny, uwagi podał przedmówca, warto się poduczyć, dając bohaterce taką lekcję:)
    Pozdrawiam.
    3. Gwiazdki.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania