W Rzeczywistości, Która Nadeszła Po Wstąpieniu Planety Do Wielkiej Chmury, Co Przyfrunęła Ze Świata Snów

"W Rzeczywistości, Która Nadeszła Po Wstąpieniu Planety Do Wielkiej Chmury, Co Przyfrunęła Ze Świata Snów"

 

gatunek: fantastyka/sny/czas wolny/surrealizm

 

W niezwykłym świecie, w którym działa się ta historia, przez cały czas trwało słoneczne popołudnie.

 

We wczesnych latach siedemdziesiątych dwudziestego wieku, cała planeta nagle wpadła do wielkiej chmury, pochodzącej ze świata snów, a tam wszystko miało inny, tajemniczy wymiar, w którym jedyną granicą była granica wyobraźni postaci, istot i stworzeń, zamieszkujących tamtejszą ekscytującą, magiczną, inspirującą oraz olśniewającą strefę wszechświata. Większość z ludzi, którzy polecieli w ten niezwykły region kosmosu, wracała pozytywnie odmieniona, na długo lub na zawsze.

 

Subtropikalne, wilgotne, plażowe miasto, leżące nad wiecznie zrelaksowaną plażą i zamieszkiwane przez sto kilkadziesiąt osób. Lata 1996-2003.

 

Na pograniczu centrum oraz przedmieść, znajdowała się dzielnica dwukondygnacyjnych domów średniej wielkości, zbudowanych w stylu śródziemnomorskim oraz otoczonych murowanymi płotami, gęstymi żywopłotami, obfitymi sadami i kwitnącymi ogrodami, często odwiedzanymi przez różnorodne pod względem wyglądu oraz rozmiarów ciała drobne zwierzęta, takie jak stawonogi, ślimaki, płazy, jaszczurki i żółwie.

 

Niewiarygodnie niezwykłe przygody pisarza z przedmieść.

 

W jednym z tych bajecznie pięknych domów mieszkał dwudziestokilkuletni pisarz, już znany i lubiany, ale jednocześnie ciągle rosnący w jeszcze większą popularność. Jednego razu, został znaleziony przez latające nad miastem, pochodzące z innych światów oraz wymiarów istoty w kształcie różnych przedmiotów, zwierząt, roślin, a nawet potraw i przekąsek jak pizza, popcorn oraz cheeseburgery. Został przez nie wyciągnięty z pomieszczenia, pełniącego funkcje jednocześnie gabinetu, garderoby i sypialni. Wyfrunął przez okno, a wtedy trafił od razu do pełnego atrakcji, przygód i imprez świata zewnętrznego, a dokładniej na chodnik oraz pobliski trawnik i plac. Tuż nad dziesięcioma rosnącymi na trawniku drzewami liściastymi przefrunęło kilka jasnożółtych oraz piaskowych talerzy satelitarnych wielkości samochodu osobowego. Na horyzoncie, od strony głębi lądu, rósł rząd wyższych i niższych palm o potężnych liściach w kształcie piór. Często można było zauważyć, jak nad nimi przelatywały tukany, pelikany, flamingi, ibisy, papugi, pawie lub mewy. Wkrótce człowiek został przeteleportowany do innego świata, na godzinę albo dwie.

 

Na miejscu zauważył, że ziemia była fioletowa, a na czerwonych drzewach rosły niebieskie liście. Tu, zabrany na kosmiczną przejażdżkę mężczyzna przeżył mnóstwo niezwykłych przygód. Jeździł karocą, wyścigówką, rydwanem i dyliżansem. Latał awionetką, balonem, rakietą, statkiem kosmicznym oraz helikopterem. Fruwał o własnych siłach nad miejscowym parkiem, lasem, łąkami i rzekami, tańcząc w powietrzu oraz zostawiając za sobą kwiaty różnych kolorów, rozmiarów i kształtów. Tańczył break dance na ulicach miasta oraz na skate parku, a także na placach, trawnikach i w parkach podczas festynów, jak i imprez tematycznych w klimatach hip-hop, reggae oraz dancehall.

 

Zacieniona drzewami i palmami ulica, łącząca centrum oraz plażę.

 

Od gwarnego, eleganckiego centrum, pełnego antycznych, zabytkowych budowli, aż do niemal samej plaży, biegła rozrywkowa ulica, pełna różnych atrakcji rekreacyjnych i wesołej muzyki eurodance i new wave, a była otoczona willami oraz hotelami z ogrodami, często skrywającymi dekoracyjne rzeźby, łuki, tarasy, pawilony bądź fontanny, niejednokrotnie też niewielkie baseny kąpielowe.

 

W jednej z tych willi mieszkało kilka uzdolnionych artystycznie osób w wieku od dwudziestu siedmiu do trzydziestu czterech lat. Było to czterech kolegów i cztery koleżanki. Każde z nich było znaną oraz lubianą supergwiazdą sztuki rekreacyjnej i popkulturowej. Przez większość czasu wpadały im do głów szalone pomysły na kolejne przebojowe utwory.

 

Centrum, kanał i zabytkowe mosty.

 

Liście i gałęzie drzew liściastych, rosnących wzdłuż większości ulic najbardziej zabudowanych dzielnic oraz okolic miasta, były miejscem odpoczynkowego postoju dla chrząszczy, ważek, szarańczaków, motyli i ciem, często oraz chętnie przez nie odwiedzanym. Oba brzegi malowniczego kanału były w kilku miejscach połączone bardzo eleganckimi, starożytnymi mostami.

 

Plaża.

 

Słoneczne wybrzeża, pełne leżaków i parasoli, były co chwilę odwiedzane przez uzdolnionych, ale hałaśliwych saksofonistów, kataryniarzy, gitarzystów, raperów oraz didżejów. Jednak tworzone i uwalniane przez nich dźwięki nikomu nie przeszkadzały, bo dzięki nim plaża przez cały czas była takim swoistym, alternatywnym parkietem tanecznym. Jednym z największych minusów takiej opcji rozrywki towarzyskiej było to, że czasami się zdarzało, iż przelatująca nad okolicą mewa zrzuciła na ten obszar jakiś odpad.

 

W zacienionym, przyjemnie chłodnym miejscu na plaży, nieopodal przystani, panował wieczny karnawał. Mewy się w tamtą zaciszną strefę nie zapuszczały, bo były przeganiane przez ludzi. Czasami tylko wiał podstępny, silny wiatr. Wtedy na morzu robiły się wysokie fale, skrywające w sobie ryby, skorupiaki, mięczaki oraz meduzy. To klimatyczne miejsce wiecznej imprezy było tak bardzo znane i lubiane, że do przystani przybijały nawet pochodzące z innych planet przezroczyste, świecące żaglowce, które zmieniały swoje kolory niczym kameleony.

 

Na jeden z dwóch brzegów pobliskiego kanału zaszedł dwudziestokilkuletni pisarz z przedmieść. Kichnął, a wtedy z jego nosa wyskoczyła łódka, elegancko przystrojona barwnymi kwiatami, piórami oraz liśćmi. Wskoczył na nią i popłynął do dużego parku, w którym kończył się kanał otoczony budynkami, a zaczynał trawnik zacieniony pięknymi drzewami, hibiskusami, palmami oraz bananowcami. Mężczyzna przeskoczył z powrotem na stały ląd. Zostawił łódkę na brzegu i zaszedł na legendarną ulicę, pełną kultury oraz sztuki, a ciągnącą się przez pogranicze centrum i przedmieść, przez co łączącą te dwie dzielnice w bardzo udany sposób.

 

Nagle, w tę okolicę zaczęło przychodzić coraz więcej osób, które niebawem ruszyły w wesołe tany, a wiecznie zainspirowany artysta przyłączył się do nich. W bardzo niedługim czasie wywiązała się wielka, wspaniała, wesoła, uliczna impreza taneczna, która wkrótce opanowała całe miasto i kilka najbliżej leżących, mniejszych miejscowości.

 

Tymczasem na ulicach miasta, między kinoteatrem, muzeum miejskim oraz starówkowym deptakiem, szalała bardzo oryginalna grupka. W jej skład wchodziły: gwiazdka z nieba, klucz wiolinowy, latająca śpiewająca huśtawka, dzwonek i młotek. Ich uwagę przykuł dziwny przedmiot, leżący na jednym z okolicznych trawników. Podeszły oraz spojrzały na niego. Okazało się, że to był tajemniczy, stacjonarny telefon surrealizmu, dodatkowo zmieniający kolory, świecący i wydający różne losowe dźwięki, takie jak gwizdanie. Młotek podniósł słuchawkę, a wtedy on wraz z pozostałymi przedmiotami obecnymi na miejscu, łącznie z dziwnym, pochodzącym z innego wymiaru urządzeniem telekomunikacyjnym zniknęły, po czym znalazły się na księżycu, będącym legendarnym srebrnym globem, fascynującym ludzkość od zarania dziejów. Nad obiektami, które właśnie dostały się na jego powierzchnię, przefrunął nie tylko talerz, ale cały komplet sztućców, a także należąca do dalekiej cywilizacji pozaziemskiej sonda kosmiczna w kształcie czajnika.

 

Koniec.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Piotrek P. 1988 dwa lata temu
    Opowiadanie fantastyczno-surrealne, zainspirowane snami, piosenkami, teledyskami, wycieczkami bliższymi i dalszymi oraz wyobraźnią.
  • Piotrek71 dwa lata temu
    Ekipa z młotkiem rządzi :), całość świetna. 5/5
  • Piotrek P. 1988 dwa lata temu
    Lubię pisać i czytać utwory krótkie, mające na celu zaskoczyć oraz jednocześnie poprawić humor. Polecam poczytać w czasie wolnym też inne z moich opowiadań.

    Dziękuję i pozdrawiam ?

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania