Walka?
Dlaczego ona była tak wspaniała,
Że serce twe całe opętała?
Ja się staram, walczę, jestem,
A ty wyrażasz przyjaźń kruchym gestem.
Życie ciągle podkłada kłody pod nogi,
Jeden jest szczęśliwy, ale ubogi.
Inny za to majątku ma pod dostatkiem,
Lecz nigdy nie zostanie prawdziwym dziadkiem.
Cóż to za szczęście w większym nieszczęściu...
Powiedzieć ci mam, że kocham,
Że przez twe słowa nieraz szlocham?
Może i warto, a może nie warto,
Pokaż mi dalsze życie moja magiczna karto!
Dajesz mi szczęście, uśmiechu wiele,
Mam kiedyś przyjść na twoje wesele?
Wielka hańba niesłyszana,
Narada moich myśli została w mig zwołana.
To wszystko przez jednego Pana...
Miał być wiersz choć raz wesoły,
Wyszły z tego, jak zawsze bazgroły.
Uczucia swoje zamieniam w poezję,
Próbuję, wyrzuć z siebie agresję!
Walczę, walczę, by wyjść z tego cało,
Ciągle mi mało, ciągle mi mało.
Cóż zrobić, jak się kierować,
Z kim mosty wspólne budować?
Komentarze (5)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania