Poprzednie częściWampir

Wampir (cz.2/2)

Zamieszkawszy w małej mieścinie. Szybko zrozumiałem, że ludzie mieszkający w małych miejscowościach są strasznie wścibscy. Pierwszego dnia mieszkania w moim nowym domu. Odwiedziła mnie sąsiadka, która mieszkała obok mnie po lewej stronie od mojego domu. Zaczęła wypytywać mnie o wszystko. Oto jak się nazywam, co mnie tu sprowadza oraz kim jestem z zawodu. Czasami miałem wrażenie, że jestem przesłuchiwany na policji. Opowiedziawszy tej sąsiadce o mnie. Musiałem zacząć pracować tak jak jej mówiłem a przynajmniej udawać.

(Kilka dni później)

Wracając autem z tak zwanej mojej zmyślonej pracy. Jadący przede mną kierowca potrącił siedemnastolatka, gdy ten przechodził przez ulicę. Przestraszywszy się uciekł z miejsca wypadku. Nie zastanawiając się wysiadłem z auta i napoiłem chłopaka swoją krwią.

Chłopak obudziwszy się podziękował za uratowanie życia. Odpowiedziałem mu, że nic nie zrobiłem.Tylko się zatrzymałem i cie ocknąłem.

Zaproponowałem, że podwiozę go do domu. Zgodził się. Porozmawiawszy chwile z jego ojcem stwierdziłem, że powinni wysłać syna do szpitala na badania kontrolne tak w razie, czego. Usiadawszy do auta stwierdziłem, że ten chłopak mieszka niedaleko mnie.

(Następnego dnia rano)

Rankiem w lokalnym radiu usłyszałem, że w naszej miejscowości, której mieszkam. Ogłoszono, że chory psychicznie ojciec zabił własnego syna. Później okazało się, że to ten sam chłopak, któremu wczoraj uratowałem życie. A teraz nie żyje a raczej narodził się na nowo.

Późnym wieczorem udałem się do prosektorium w celu odnalezienia młodego wampira. Nie było to trudne.

Ponieważ on ożył i był bardzo głodny.A jedynie, co ograniczało go przed wolnością i litrami krwi to lodówka na ciała. Wypuściwszy go wytłumaczyłem mu całą sytuacje. Zrozumiał mnie i to, że jego życie raz na zawszę się zmieniło. Rzekłem, że musimy, z tond wyjechać by nie rzucać się w oczy. Podpowiedział, że chce zostać z ojcem nie ważne, że jest chory i że mnie zranił ja go kocham. Na jego słowa odpowiedziałem.

- Twój ojciec jest w psychiatry ku i do końca życia z niego nie wyjdzie, ponieważ jest zbyt niebezpieczny dla całego środowiska. Wyruszamy jeszcze dziś. Oczywiście, jeżeli chcesz ruszyć ze mną w nieznane. Oraz spokojnie nauczę cie opanować pragnienie krwi- Powiedziałem.

Odpowiedział, że oczywiście chce.

-Kiedyś patrzałem na słońce a od dziś mogę jedynie spoglądać na księżyc. Ponieważ światło może mnie zabić. Mój mentor powiedział, że udamy się do pewnej osoby, która zrobi dla mnie pierścień bym też mógł jak mój mentor chodzić w świetle dnia.

- Na koniec chce powiedzieć, że nazywam się Gracjan i zaczynam swoje życie od początku.

 

KONIEC

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Una 24.04.2015
    Strasznie streszczone. Pomysł oklepany , ale mogłeś napisać to lepiej. Błędy. Powtórzenia....

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania