Wczoraj- krótka prawda prosto w twarz prostym językiem
Wczoraj miałem przyjemność zawitać w pewnym mieście w Wielkopolsce. Razem ze swoim wspólnikiem i zarazem wieloletnim przyjacielem- dziś ( a tak naprawdę już wczoraj ), byliśmy umówieni na spotkanie w sprawie, dla naszej firmy rozwojowej. Ponieważ przyjechaliśmy dosyć późno- około 19-tej w niedzielę zarezerwowaliśmy pokój w hoteliku niedaleko rynku i postanowiliśmy przejść się po okolicznych lokalach w celu spożycia browarów. Rzadko nam się to zdarza- raz na pół roku, albo i rzadziej, ponieważ praca, życie prywatne itd... Żonka moja kochana oczywiście wiedziała, że idziemy w tango- a jak wie- z kim i gdzie- nie robi niepotrzebnego szumu medialnego. Za to chwalę ją pod niebiosa, ponieważ nie muszę NIGDY kitrać się z browarami, oszukiwać i kłamać. Wystrzegam się cięższych trunków, bo organizm już nie taki jak kiedyś, a i jak towarzystwo trafi się trefne, to ... wiadomo o co kaman.
Wracając do sedna...
Weszliśmy do pierwszej knajpki- piwko i wio.
Weszliśmy do drugiej knajpki- piwko i wio.
Rynek duży, oj duży w tym pięknym mieście... Knajp mnogo...
Tak sobie wyszliśmy z trzeciej knajpki i podchodzą na rynku do nas dwie dzierlatki- nie jestem pewien czy pełnoletnie- i proponują karnecik na piwko, wejściówkę itd. do klubu ze striptizem...(nie tylko).
Mój przyjaciel jest po rozwodzie- jest wolnym człowiekiem, dba o swoich synów- nie jest tylko alimenciarzem. Kocha ich i daje więcej niż powinien. Żona zostawiła go, kiedy padła mu firma, bo już nie mogła codziennie z koleżanką wypijać butelki rumu... Mniejsza.
Pokazuję więc miłej dziewczynce obrączkę i żartem mówię " Nie wiem jak kolega, ale ja jestem Władcą Pierścienia i dziękuję".
Dzierlatka na to patrząc mi ślicznymi wielkimi oczami, wwiercając się wręcz w moje odpowiada: "Czego oczy nie widzą..."
Temperatura skoczyła mi do 37 stopni, ale z uśmiechem pytam- " A Pani z klubu?"
"Nie"- odpowiada ciut speszona- " My tutaj taką pracę mamy"
"W nocy? W deszcz? Może jeszcze na umowę?"
"Nie, no 10 zł na godzinę, 20 dodatkowo za przyprowadzenie gościa"- odpowiedziała ze szczerością licealistki.
Widać było, że jeszcze to dziecię nietknięte, aczkolwiek brudne świnie już pozwoliły jej oglądać "ten światek", doprowadzać tam ludzi- podejrzewam, że po wyglądzie, ubraniu czy zachowaniu "nadających się" do takiego przybytku.
Święty nie jestem, przyjaciel też i kłamstwem byłoby gdybym napisał, że nie bywałem zawżdy w takich miejscach. "ZAWŻDY"...
Popatrzyłem na nią- jak na córkę, której nie mam- los obdarzył mnie bowiem dwoma pindolami i spytałem:
"Masz chłopaka?"
"Nooooo tak jakby" - odpowiedziała
"A chciałabyś, żeby Twój chłopak oszukiwał Cię i chodził do takiego lokalu? Albo kiedyś mąż?"
"Noooooo nie" - była już całkiem zbita z tropu
" To dlaczego namawiasz mnie do takich rzeczy, skoro pokazałem ci obrączkę?"
Konsternacja trwała tylko chwilę, bo ta druga- bardziej już wciągnięta i wyszczekana przestała obrabiać mojego kolegę i zwróciła się do mnie z bardzo mądrą miną:
"Ale żona panu nie zrobi tego co dziewczyny w klubie!!!"
Powiedziała to z takim przekonaniem, że zaśmiałem się na głos.
"Kochana- powiedziałem- to od faceta zależy co zrobi kobieta. Facet jeśli ma jaja doprowadzi do tego, że żona będzie żoną, matką, kochanką i kurwą jeśli trzeba. Jeżeli w jednej osobie ja mam to wszystko, to co twój klub może mi zaoferować?"
Było ciemno, ale widać było jak zrobiła się purpurowa, w tył na lewo i poszłaaaaaaaa.
Do poprzedniej zaś rozmówczyni wróciłem i uśmiechając się rzekłem:
"Zostaw dziecko tą robotę, w nocy, nie użeraj się z menelami, nie wciągaj się w to gówno. Masz ode mnie te dwie dychy- jakbyś mnie tam zaprowadziła. Co zrobisz dalej- twoja sprawa"
"Dzięki panie Baggins" - zażartowała
"WŁADCA PIERŚCIENIA" haha.
Popiliśmy sobie jeszcze troszkę do jakiejś 2-giej- dalej chodząc od knajpy do knajpy.
Wracając do naszej "spalni" musiałem wziąć przyjaciela pod rękę- wiatry jakieś wiały...
Na Rynku nie było dziewczynki z tymi wielkimi oczami, a może była w innym miejscu. Pod parasolkami parami chodziły cztery inne, tak bez sensu, bo Rynek był pusty.
Jedna z nich odwróciła się nagle, patrząc jak ciągnę kumpla i pomachała nam zalotnie. Nie widziałem jej wcześniej.
"Dobranoc Panie Baggins"- krzyknęła wesoło.
"Dobranoc"
Komentarze (5)
- Jak zechcę, to zrobię z mojej żony kurwę.
Brzmi to cokolwiek wieloznacznie :)) Ale z drugiej strony, Baggins, mając pierścień, wyrzekł się wszelkich pokus i za to uwielbiają go miliony :) Świetna opowieść, lekko moralizatorska, ale w końcu, mimo że zawsze nimi będziemy, dziećmi nie jesteśmy. Kolejna, duźa piona☺
Podoba mi się ten tekst i to nie tylko z zachwytu nad podmiotem, ale przede wszystkim, że zawiera i trochę ironii, i humoru, słowem dużo życia, radości życia. Można się oczywiście przyczepić do wykonania. Powtórzenia w jednym zdaniu tych samych wyrazów, braku miejscami interpunkcji, jednak z drugiej strony, po co psuć sobie dobry nastrój...
Pozdrawiam.betti
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania