Welonowanie

Urlop w dwutysięcznym czternastym rozpoczął się dla mnie fatalnie początkiem było to, że nie miałem pieniędzy na wyjazd. Moja wypłata starcza tylko na zapłacenie bardzo taniego pokoju u pani Stefani i skromne życie między poborami. Lokalizacja kwatery wydawałoby się była bardzo atrakcyjna, mieściła się na ulicy Trybunalskiej w Świdnicy, tylko jak były fale upałów to chodząc tą ulicą czuło się straszny smród pozostałości po wyprowadzanych pieskach i niesprzątany. Musiałem poświęcić się dla własnej samodzielności, byłem za stary na mieszkanie z rodzicami. Dostałem urlop dosłownie na jeden dzień przed opadami, lało cały tydzień i jak tylko opady zaczęły zanikać to wybrałem się na spacer do parku zwanego młodzieżowym. Chciałem popatrzeć jak wygląda zabytkowa altana, przez tydzień przebywania z panią Stefanią miałem okazję poznać jej pamiątkowe zdjęcia. Spodobały mi się ujęcia zwłaszcza z potańcówek organizowanych przed altaną, orkiestra siedziała w środku i przygrywała tańczącym. Sama altana była wyjątkowo pięknie ozdobiona misternym welonowaniem. Doskonały przykład mistrzostwa zdobnictwa stolarskiego, ciekawiło mnie, co z tego przetrwało. Wszedłem do parku od ulicy Wałbrzyskiej ładnie nowo wysypane ścieżki, którymi wygodnie doszedłem do wzgórza na gdzie mieściła się altana. Tam na miejscu zastałem, tylko kiepsko ogrodzony teren i zarośnięte miejsce gdzie stała kiedyś piękna drewniana budowla. Stałem tak patrzyłem i zastanawiałem się czy kiedyś wróci, pięknie wyremontowana na swoje miejsce. Kiedy byłem wpatrzony, podszedł do mnie starszy pan i mówi.

–Resztki zdemontowali i pod pretekstem renowacji gdzieś wywieźli, do tej pory pewnie wszystko zgniło. Pod koniec lat osiemdziesiątych miasto zleciło dokumentacje u znanych dwóch świdnickich architektów, częściowo zapłacili. Nastąpiły zmiany polityczne i reszta pieniędzy nigdy nie została wypłacona za zlecenie. Jeden z architektów zmarł, a drugi wyjechał ze Świdnicy i zabrał ze sobą dokumentacje architektoniczną altany. Teraz tylko udają, że robią coś z altaną, a jedynie zrobią to kiepską imitację. Podobnie zrobiono z wieżą ratuszową w niczym nie przypomina oryginału, więc tworzyli, tylko dla własnego ego władz.

Powiedział to i nie czekał, że coś odpowiem tylko sobie poszedł. Wracałem ścieżką wzdłuż ulicy Armii Krajowej i przed wyjściem z parku pomyślałem sobie, podejdę i kupię bilet na autobus, podjadę odwiedzić rodziców. Skręciłem w lewo nie patrząc pod nogi i nagle zapadłem się po kolana w błocie, próbowałem wydostać się nie było to wcale łatwe. Zobaczyłem gdzie ugrzęzłem, okazało się, że ekipa wykonująca ścieżki, rozplantowała glinę wykopaną na miejsce pomiędzy dwoma ścieżkami. Woda deszczowa spływała prawie z całego parku w to miejsce i wsiąkała. Zrobiło się grzęzawisko, w które wpadłem. Wyjazd niestety musiałem odłożyć do następnego dnia, od którego było znowu upalnie.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Kiara 08.10.2014
    W dwatysiące czternastym - tak jest poprawnie :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania