White Warrior-Rozdział 1

Słońce wisiało w zenicie nad niewielkim miasteczkiem Evey. Jak zawsze o tej porze ulice pełne były ludu, chcącego wypatrzeć na straganach warte uwagi przedmioty. Kupcy przekrzykiwali się nawzajem, chcąc jak najlepiej przedstawić swoje towary, które "były wykonane z najcenniejszego tworzywa, przez rzemieślników z dalekich krain". Na to drugie można było jeszcze uwierzyć, zważywszy, że wygląd sprzedających ewidentnie nie ukazywał cech mieszkańców Królestwa Pergrande. Państwo to zamieszkiwały dwie rasy ludzi-Arianie i Zorianie. Obie tak niezwykle się od siebie różniące...

Gwar tłumu nie był znośny dla wszystkich, a tym bardziej dla dwójki młodzieńców, którzy postanowili odpuścić sobie ostatni dzień szkoły. Lada moment zaczną się wakacje, ciepłe, przynoszące samą radość i zabawę. Lecz im zabawa nie była już pisana. Nie byli już dziećmi, a więc i na nich przyszła pora by...

-O ile zakład, że nie minie rok, a będę co najmniej dowódcą?-błogą ciszę na błoniach przerwał pewny siebie, ale też zawierający nutkę pogardy głos Alexandra. Siedemnastoletni Arian nie różnił się niczym od swojej rasy. Wysoki, szczupły, ale nie na tyle by nazwać go chudzielcem bez mięśni. Jasna, nieskazitelna cera bez zbędnych znamion czy rumieńców na policzkach. Jasne blond włosy zaczesane w większości na prawą stronę, idealnie proste, z grzywką lekko opadającą na czoło. Morskie oczy, które teraz kipiały energią, ale też bujały w rozmyślaniach na temat zbliżającej się przyszłości.

-Wolę się nie zakładać.-burknął siedzący na niższej gałęzi drzewa Liam. On z kolei był również siedemnastoletnim, ale Zorianem, lecz on różnił się od swojej rasy. Jak wszyscy posiadał jasną cerę, lecz nie tak nie tak czystą jak u Arian. Policzki niemal zawsze zdobiły mu rumieńce, a na lewej stronie brody posiadał niewielkiego, płaskiego pieprzyka. Włosy miał gęste, lokowane i kasztanowe, układające się na wszystkie strony, tworząc artystyczny nieład. Na szyi posiadał małą bliznę, której pochodzenia nie dane mu było pamiętać. Jedyne co odróżniało go od reszty Zorian były jego oczy. Liam nie posiadał ani brązowych, ani czarnych oczu ale niebieskie, może nieco ciemniejsze od tych, które posiadał Alex, ale były niebieskie. A dlaczego? Bo chłopcu przyszło być przedstawicielem obu ras. Jego matka była Arią.

-Dlaczego?-podniósł się i wbił rozbawione spojrzenie w przyjaciela. Liam uniósł powoli prawą brew do góry, jemu jakoś do śmiechu nie było.

-Jak się ma wpływowego ojca...

-Nawet nie kończ.-warknął Alex, a jego uśmiech momentalnie zniknął z jego twarzy. Chłopak bardzo nie lubił, gdy było mu wypominane, kim jest jego ojciec. Edward Seyfried jeden z dziewięciu Wielkich Generałów Królestwa, szlachcic, arystokrata tak jak jego jedyny syn.

I to była kolejna różnica między nimi.

Alex był arystokratą, a Liam bratankiem miejscowego kowala, a wylądowali w jednej szkole z powodu zachcianek Pana Seyfrieda, który z nieznanych nikomu przyczyn chciał by jego syn jak najlepiej poznał Zorian, których było mnóstwo Evey.

Mimo różnic i tak byli w stanie stać się najlepszymi przyjaciółmi, choć Liama często irytowało wygodnictwo i wrodzona arogancja Alexa, nawet wobec niego. Potrafił jednak to ignorować, jednocześnie czując respekt przed jego rasą. Z resztą każdy Zorian czuł to samo, zupełnie jakby obawiano się gniewu Arian.

Królestwo Pergrande należało przed trzema wiekami do Zorian, lecz zostało najechane przez Arian z północy. Kraj szybko się poddał i przez pierwsze stulecie trwała okupacja oraz ciągła walka rebeliantów, którzy z czasem stworzyli tzw. Zakon Czarnego Wilka, który ostatecznie zniknął z powierzchni ziemi kilka dekad temu. Dziś mimo iż najwyższe urzędy, stanowiska nauczycieli, najwyższe rangi wojskowe zajmowali Arianie, to Zorianom nie żyło się źle. Nikt nie narzekał i nikt specjalnie nie odczuwał tej nierówności, z którą wszyscy obywatele się pogodzili i uważali za coś zupełnie normalnego.

-No już już. Nie unoś się tak.-mruknął Liam i krótko się zaśmiał, ale widząc, że jedynie rozniecił tym widoczny płomień gniewu w jego oczach. Coś ścisnęło mu żołądek na tyle, że zaczął gorączkowo myśleć nad zmianą tematu-Jesteś pewien, że nie będzie przypału?-wzrok Alexa natychmiast złagodniał. Oparł się plecami o gałąź i cicho zaśmiał z przyjaciela.

-To ostatni dzień roku szkolnego, a nawet jeśli...-przerwał na moment udając, że się zastanawia- i tak mi nic nie zrobią.-zamknął powieki i szerzej się uśmiechnął, zakładając ręce za głowę. Liam zmarszczył brwi i otworzył usta by coś powiedzieć, ale się powstrzymał. Racja, Alexowi i tak nic nie zrobią, ale on i tak będzie miał kłopoty, jeśli jakiś nauczyciel się uparł. Cicho modlił się aby jego obawy okazały się bezwartościowe.

 

Im bliżej było ku zachodowi, tym ulice miasteczka robiły się co raz cichsze. Liam rozstał się z Alexem przy szkole skąd odebrała go służba. Sam zaś udał się w kierunku swojego domu. Kowal Rain posiadał drewniany dom w centrum miasteczka. Na parterze znajdowała się kuźnia, a pierwsze piętro obejmowało skromne mieszkanie Państwa Rain'ów. Gdy Liam tam doszedł było już zupełnie ciemno. Stanął przy tylnych drzwiach budynku i mocno zapukał kołatką, oczekując wpuszczenia przez domowników. Po dłuższej chwili drzwi uchyliły się ukazując na oko czternastoletniego chłopca o ciemnej karnacji, falowanych, nieogarniętych czarnych włosach i równie czarnych oczach.

-Jesteś w końcu.-wymamrotał i wpuścił kuzyna do środka, zamykając za nim drzwi. Weszli schodami na piętro, gdzie dało się wyczuć zapach zupy ogórkowej. Zapewne trwała obiadokolacja ugotowana przez ciotkę. Liam wparował do kuchni mamrocząc powitanie, jednak natychmiast przekrzyknęła go ciotka.

-I jest nasz przyszły żołnierz Białej Armii!-klasnęła uradowana w dłonie-Te dzieci tak szybko rosną! Chodź, siadaj kochaneczku do stołu! Naleję ci zupy...-odwróciła się do garnka i nalała mu. Liam z bladym uśmiechem usiadł z posiłkiem do stołu wraz z wujem i kuzynką. Arbeit Rain milczał sącząc obiad, nawet nie zwrócił uwagi na bratanka, z kolei Cleo była zbyt pochłonięta własnymi myślami, by choćby na niego spojrzeć. Ciotka dalej krzątała się po kuchni wesoło nucąc jakąś melodię, zapewne którejś z biesiadnych piosenek.

-Twój ojciec byłby z ciebie taki dumny Liam...-wyśpiewała radośnie, a Arbeit spojrzał na żonę posyłając jej wściekłe spojrzenie.

-Mój brat nigdy by nie zaakceptował takiej zniewagi Camilo.-wysyczał i wstał od stołu idąc do swojego pokoju. Kobiecie natychmiast zszedł uśmiech z twarzy i tylko zaśmiała się nerwowo, wychodząc za mężem.

Liam nauczył się nie reagować na takie sytuacje. Od dziecka wmawiano mu, że aby być kimś należy być żołnierzem Białej Armii, choćby najniższym rangą. Byle kto nie mógł się tam dostać. Jak myślicie? Jakim cudem sierota i bratanek zwykłego kowala dostał się do samej Białej Armii? Tylko dzięki przyjaźni z Alexandrem Seyfriedem. Nie chciał skończyć jak jego wuj...chciał być kimś i to był jedyny sposób. Po za tym, nie rozumiał dlaczego jego ojciec miałby nie być z niego dumny. Albert Rain był jedynym Zorianem na stanowisku generała w Białej Armii, co udało mu się wywalczyć dzięki swojemu talentowi, sile i oddaniu. Niestety pewnego dnia odszedł ze służby znikając z powierzchni ziemi. Zabrał ze sobą brata bliźniaka Liama, ale było to tak strasznie dawno, że nawet nie pamiętał jego imienia. Miał zaledwie rok kiedy zmarła jego matka a ojciec i brat znikli.

Kilka lat temu przyszło zawiadomienie, że nie żyją i teraz na cmentarzu znajdowały się ich groby.

Dojadł zupę i umył po sobie miskę. Wyszedł z kuchni zerkając jeszcze raz na kuzynkę i cicho prychnął. Głupie, zakochane dziewuszysko. Ona naprawdę wierzy, że Arian chciałby ją za żonę. Cleo nie była brzydka, ale takie już były przyjęte przez społeczeństwo zasady. Arianie żenili się z Ariami,a Zorianie ze Zoriami. Czasem zdarzały się zdrady Arianów z Zoriami.

Ślub między tymi dwiema rasami był nie do pomyślenia.

To skąd on się wziął?

Jego matka zwyczajnie się zbuntowała łamiąc zasady i biorąc za męża jego ojca. Została wydziedziczona przez rodzinę, a rasa się jej wyrzekła. Tyle w temacie. Z resztą teraz oboje nie żyli, więc mało kogo to interesowało.

Wszedł do pokoju i od razu padł na łóżko. Zamknął na moment oczy by się przewrócić na plecy i je otworzyć. Zerknął jedynie na kuzyna siedzącego na łóżku obok i czytającego jakąś książkę.

-Czemu chcesz wstąpić do Białej Armii?-zapytał podnosząc wzrok z książki-Przecież są tam prawie sami Arianie, a oni są źli.

-Arianie nie są źli.-warknął Liam-Tylko lepsi, urodzili się tacy.

-A my?

-Co my?

-My, Zorianie.-Liam zaniemówił i jak zawsze gdy nie wiedział jak odpowiedzieć prychnął-Nie odpowiesz?

-Chris...-zaczął spokojnie-Zorianie to gorsza rasa, niby czemu zajmują najniższe stanowiska i służą Arianom?

-Bo Arianie są źli.

-Nie są.-warknął w kierunku czternastolatka-Są po prostu lepsi. Wszyscy Zorianie to tępe nic nie warte szczury.-zaśmiał się pogardliwie-Całe szczęście są wyjątki takie jak ja.-dodał dumnie-Dlatego przystępuję do Białej Armii by tego nie zmarnować i ratować naszą durną rasę, a teraz dobranoc.-odwrócił się do nastolatka plecami, ukazując, że nie ma ochoty kontynuować tej rozmowy. Chris nie odezwał się jedynie patrząc w plecy Liama, wymamrotał coś cicho i zamknął książkę, również kładąc się spać.

-Przewracasz się w grobie Albercie.-wyszeptał Arbeit, który cały czas stał po drzwiami...

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Sileth 12.05.2015
    Ogółem to witam cię Lucy na opowi ;) A teraz lecimy z krytyką i pochwałami:
    "Słońce wisiało w zenicie (..)" - trochę dziwnie sformułowane ;)
    "(...), lecz on różnił się od swojej rasy" - niepotrzebne słowo lecz
    Wydaje mi się, że forma żeńska od Arianów to Ariany - nie Arie. Oczywiście to twoje opowiadanie, więc to tylko taka sugestia :)
    "(...)a Liam bratankiem miejscowego kowala, a wylądowali (...)" - Nie za dużo tego a?
    Przed i po "-" dajemy spacje.
    Jest sporo powtórzeń. Na przecinkach się nie znam, więc nie wiem, ale 2-3 razy wyłapałam ich brak xD

    Rozdział jest ciekawy i wciągający, a opowiadanie dobrze się zapowiada. Mojej krytyki nie bierz sobie do serca, ale weź ją za pewien rodzaj pochwały i możliwości poprawy :) Nie często męczę się z szukaniem błędów itd.

    ~Pozdrawiam :3
  • Yu-chan 12.05.2015
    Podoba mi się *.* Czuj się pochwalona przez Yu.
  • Shina-san 13.05.2015
    Jestem za, Liam-Mroczne Umysły się czytało? ;3
  • Neli 18.05.2015
    Opowiadanie z poczatku mnie nudziło, ale brnęłam przez nie dalej - i dobrze, ponieważ mi spasowało. Jest dobre. Interesujący pomysł. 4 ;)
  • Neli 18.05.2015
    Zapomniałam dodać, że podobały mi się opisy wyglądu bohaterów. ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania