wieczór miłości

Na dworze już się ściemniało, był to jeden z tych ostatnich już wakacyjnych wieczorów. Temperatura pomimo zmierzchu nie schodziła z termometru. Siedzieliśmy tak oboje na balkonie delektując się świeżo zmieloną kawą i zachodem słońca. Ptaki jednak jeszcze nie szykowały się do snu, śpiewały nam piękną melodie, a świerszcze z ogrodu przygrywały do taktu. Odstawiłam kubek, wstałam i oparłam ramiona o nagrzaną od słońca barierkę. Powietrze było ciepłe i suche- od paru dni nie padało. Wdychałam je głęboko delektując się wspólnym czasem z Nim, wolnym wieczorem i tym jak wielkie szczęście nas spotkało, że możemy teraz tak spokojnie w milczeniu razem siedzieć, patrzeć w niebo… Czego chcieć więcej. Wstał objął mnie w biodrach i zostawił pocałunek na mojej szyi.

- Nad czym tak myślisz kochanie?- Spytał męskim, a zarazem delikatnym troskliwym głosem.

Obróciłam się w jego stronę, popatrzyłam chwilę w jego oczy w których widziałam zachód słońca z za moich pleców, położyłam dłonie na jego policzkach i odpowiedziałam:

- Tak wielkie szczęście nas spotkało, że spotkaliśmy się w pół drogi, że jesteśmy tu... teraz…

Przysuną się bliżej, mocniej mnie obejmując, ocierając swój nos o mój delikatnie prosząc o pocałunek. Zanurzyłam swoje usta w jego ustach i kosztowaliśmy smak słodyczy naszej miłości. Moglibyśmy stać tak wieczność. Objęłam go obiema dłońmi delikatnie łaskocząc jego silne męskie ramiona, on zaś bardzo dobrze wiedział jak pobudzić moje zmysły, uniósł delikatnie moją koszulę i jeździł swoimi palcami po moich udach i biodrach. Żartobliwie ugryzłam jego wargi i z delikatnym podskokiem silnie go obejmując objęłam go w biodrach swoimi udami. Uśmiechną się i zerkał na mnie swoim głodnym spojrzeniem. Przeniósł nas do sypialni i rzucił się ze mną na łóżko. Tu delikatność zamieniliśmy na wielkie pożądanie. Głodni pocałunków, walczyliśmy o każdy jeden zapominając oddychać. Graliśmy ze sobą bardzo silnie kradnąc sobie każdy dotyk. Wsunęłam dłonie pod jego koszulkę, zaśmiał się rozkosznie. Dobrze wiedziałam, że moje chłodne palce podziałają jak najlepsze wino czy czekolada. Przesuwając dłonie ku górze unosiłam koszulkę bardzo powoli. Mój najdroższy wcale nie był taki cierpliwy, chwycił materiał i przeciągną sobie przez głowę, a następnie jednym stanowczym ruchem pozbył się z mojego ciała koszuli. Przytulił się do mnie tak ciasno… Uczucie, którego nigdy nie będę w stanie opisać. Czuć ciepło ukochanej osoby, tą przenikliwą bliskość, bicie serca, każdy oddech… A następnie to połączenie dwóch ciał, z wielką miłością, pożądaniem, troską. W życiu już tak jest, łączą się tylko dwa idealnie połączone ze sobą puzzle, a dla siebie byliśmy idealni. Te ogromne fale gorąca, podniecające dreszcze, jego zapach na mojej skórze… I wtedy nie pragnęłam nic więcej, jak tylko spędzić z nim jeszcze setki takich wieczorów. Kiedy już ze zmęczenia konaliśmy nie dając za wygraną, a nasze usta piekły już z gorąca wybuchła fala miłości. I opadł tak słodko na poduszkę, patrząc na mnie tym swoim słodkim wzrokiem, a jego powieki stawały się coraz cięższe i cięższe… zasną i spał tak jak niemowlę, otulony moimi ramionami, pochrapując pod nosem. Patrzyłam tak częstując się bez pychy tym pięknym widokiem- widokiem przeznaczonym tylko dla mnie.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Ritha 29.09.2017
    Doczytałam dotąd:

    "Obróciłam się w jego stronę, popatrzyłam chwilę w jego oczy w których widziałam zachód słońca z za moich pleców, położyłam dłonie na jego policzkach i odpowiedziałam:
    - Tak wielkie szczęście nas spotkało, że spotkaliśmy się w pół drogi, że jesteśmy tu... teraz…"

    ... i nie dam rady dalej. Chyba, że
    a) pna go zabije
    b) on ją zabije
    c) pokłócą się w zabawny sposób
    d) za jego plecami wylądują kosmici

    :p
    A tak serio, strasznie patetyczne, nienaturalne, przesłodzone romansidło. Bez obrazy, wyciskam max obiektywnosci z siebie. Póki co, nie oceniam.
  • Ritha 29.09.2017
    ona*

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania