Więzi - prolog
Do pokoju wpadały pierwsze promienie słońca. Siedziałam na łóżku, usiłując nie zwracać uwagi na dźwięki i słowa, które dochodziły mnie z salonu. Mimo zamkniętych drzwi bardzo wyraźnie wszystko słyszałam. Nie zapomnę tego już nigdy.
- Błagam pana! – krzyczała mama, chyba uderzając głową o drzwi.
Tata nic nie mówił. Pewnie był zbyt pijany albo po prostu było mu wszystko jedno.
- Przepraszamy, takie są procedury.
Potem drzwi mojego pokoju otworzyły się i dwaj policjanci w mundurach weszli do środka.
- Chodź, zabierzemy cię stąd – odezwał się jeden z nich łagodnie.
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania