Przeczytałam z zainteresowaniem gdyż lubię łowcow, wiedźminów i fantasy. Zwróciłaś uwagę, że to tekst wygrzebany z dawniejszych czasów, co da się zauważyć. Pamiętam, zdaje się Twoje opowiadania bardziej dopracowane. Wracając do tekstu - chyba nie jest to koniec? Zdawać by się mogło, że zostawiłaś wyraźną furtkę, aby kontynuować dalej historię. Jeśli mam rację, to cieszę się bardzo i czekam. 4
Pozdrawiam.
Z tego co pamiętam, wcześniej raczej rzadko do mnie zaglądałaś, cieszę się więc, że w końcu udało mi się Cię zaciekawić i przytrzymać u mnie troszkę dłużej :)
Dobrze wyczułaś - to nie koniec, choć fabularnie nie dobrnęłam nawet do połowy, jestem raczej gdzieś na początku. Nie spodziewałam się większego zainteresowania (taki trochę tekst na próbę po dłuższej nieobecności), więc pomyślałam sobie, że najwyżej zrobię z tego one/two shot. Ale nie będę uprzedzać faktów, może oczekiwanie przez kogoś na kontynuację da mi kopa i mobilizację do kontynuowania. Oby ;)
Dzięki za komentarz i czwóreczkę ;)
Ewoile To że nie kommentowałam , to nie znaczy że nie czytałam. Nazwę to w pewnym sensie oswajaniem się. :) Zainteresowałaś, zainteresowałaś... Pisz więc, bo jak widzę, nie tylko ja czekam.
Violet, Aaa, rozumiem, to przepraszam. Obecnie pracuję nad opowiadaniem na konkurs, ale postaram się wykrzesać trochę czasu i wziąć się do roboty i z tym opowiadaniem, obym nie zawiodła :)
Damski Van Helsing mieszany z Geraltem.
Uwagi Czepialskiego; "półonoc," - literówka.
"...dzierżąc w dłoniach spore wiadro. – Zostaw je przy bali i odejdź." Spore wiadro to góra dwadzieścia litrów. Balia to musiałaby być balijka, bo w balii to byłoby wody dokładnie na wymoczenie fallusa lub przykrycie łona siedzacej.;) Z zazdrością zostawuję piąć ;)) i równiez zachęcam do CD.;)
Haha, fajna uwaga co do tego Gercia i Hellsinga, w sumie coś w tym jest. Co do balii - fakt, masz rację, w ogóle nie zwróciłam na to uwagi (gdyby istniała na Opowi emotka z facepalmem, wlasnie bym jej użyła). Jutro po pracy (albo na przerwie, jak się uda) poprawię głupotkę.
Dziękuję za odwiedziny, piątkę, czujność i motywację :)
Ładny obraz tu namalowałaś. Przeczytałem z przyjemnością. Wciągnęła mnie historia Deidree i jestem bardzo ciekawy, co będzie dalej. Używasz miłych dla oka opisów, co pomaga wyobrazić sobie całą sytuację. Jedyne co, wilk i wilkołak, to raczej nie jest to samo i używanie tego jako synonimów może być mylące. Cóż, muszę sobie zaparzyć herbaty, bo przez przeczytaniu tego, zrobiło mi się zimno. Z niecierpliwością czekam na kontynuację :)
Bardzo, ale bardzo mnie to cieszy. Niełatwo jest stworzyć kobiecą główną bohaterkę w opowiadaniu fantasy, którą zaakceptowałby facet-czytelnik, po Twoim komentarzu wnioskuję, że chyba jakoś mi wyszło xd
Hmm, muszę mieć jakiś synonim, wzięłabym lykantrop, ale to określenie zmiennoksztaltnego, a moje wilkołaki rodzą się w wilczej postaci i nie zmieniają jej :// może wilk, ale z dużej litery w takim razie?
To i mi zaparz herbatki, jeśli można :D To masz tak jak ja czytając tułaczkę Ciri po Patelni, z tymże mi wtedy gorąco i sucho w gardle. Dzięki za poświęcony czas opko, komentarz i dobre słowo :)
Zabrakło mi tak szczegółowych opisów wilkolaków i wioski jak robiłaś to z główną bohaterką. Generalnie jednak opowiadanie fajne, brakuje tutaj fantasy od kiedy odeszłaś więc cieszy mnie że planujesz powrót. Może napiszę coś więcej jak dotrę do kompa a tymczasem pozdrawiam z serca Bieszczad ;)
Szczerze powiedziawszy liczyłam w duchu, że się pojawisz i na całe szczęście się nie zawiodłam :) Ciebie też ostatnio za wiele tu nie ma, z tego co zauważyłam. Chwilowy brak weny/czasu, czy potrzeba dłuższej przerwy?
Miło to słyszeć, obym nie zawiodła :) Co do opisów, w sumie racja, chociaż wioska akurat mało istotna, od następnego rozdziału i tak akcja przenosi się gdzieindziej. Co nie zmienia faktu, że będę pamiętać o dłuższych opisach otoczenia.
Swoją drogą - będę miała do Ciebie prośbę, ale to jeszcze nie teraz.
Byłabym wielce rada, gdybyś obdarował mnie "czymś wiecęj jak dotrzesz do kompa" :D
Bieszczady piękne, udanego wypoczynku!! Ja tymczasem pozdrawiam ciepło znad Bałtyku ;)
Hej!
Przepraszam, że dopiero dziś. Mały raban życiowy wpadł w międzyczasie i nie mogłam się zmotywować, bo tekst jest dość długi jak na standardy opowi. Lecim.
"(...) wychowano ją bowiem na człowieka polegającego jedynie na sobie i własnych umiejętnościach. Nie zmieniało to jednak faktu, (...)" - zestawianie blisko siebie bowiem i jednak mnie osobiście gryzie jak powtórzenie. Kwestia gustu.
"Wiatr szumiał przejmująco, zagłuszając wszystko dookoła." - przejmująco ? dziwne trochę, nie rozumiem tego określenia w kontekście szumiącego wiatru
" Wyczuwała go. Dłoń skryta w skórzanej rękawicy zanurkowała pod połaciami płaszcza. Wyczuwając twardą rękojeść, poczuła się pewniej."
- wiem, że nowy akapit rządzi sie swoimi prawami ale 'wyczuwała' się powtarza i to trochę gryzło jak czytałam
"a dziką naturę, jaka zwykle brała nad nimi górę" - brakuje 'która
Walka taka se, jak dla mnie trochę 'lamerski' koniec dla wielkiego wilkołaka, zaś opis 'oprawiania' cielska bardzo dobry i pomysłowy. Urzekł mię. To jadę dalej.
"Dopóki Xin działał nie czuła bólu, a jedynie ledwo wyczuwalne mrowienie. Od walki jednak minęło dużo czasu i runa przestała działać, pozostawiając rwący ból" - działał/działać powtórzonko do ogarnięcia
Okej skończone. Początek średnio mi się podobał, z początku nieco zmuszałam się do czytania, ale cały fragment od momentu oskórowania wilkołaka i dalej chapnęłam przyjemnie, na raz. Tekst napisany bardzo poprawnie, kilka drobnych błędów sie wkradło, ale to zawsze tak jest.
Na pewno sięgnę po więcej, zapewne jakoś w czasie weekendu.
Pozdrawiam serdecznie. :)
Nie ma problemu, życie jest nieprzewidywalne i pisze nam różne scenariusze. Co prawda już myślałam, że o mnie zapomniałaś, ale cieszę się, że jednak nie i wreszcie do mnie dotarłaś ;) Najpierw odniosę się może do poszczególnych punktów.
1) Mnie osobiście to nie gryzie, ale postaram się unikać następowania po sobie tych wyrazów.
2) Przejmująco inaczej przeraźliwie, jakoś tak ten epitet w stosunku do wiatru utkwił mi w pamięci, bo natknęłam się na niego już niejednokrotnie :)
3) Racja, nie zauważyłam tego wcześniej.
4) Co prawda "jaka" może zastępować "która", ale chyba nie w tym konkretnym przypadku, po prostu chciałam uniknąć powtórzenia. Nie zmienia to faktu,że masz rację
5) True, kolejne niedopatrzenie
Co do "marnego końca wilka" - nie mógł być inny, w końcu miał do czynienia z człowiekiem, który zawodowo parał się likwidowaniem wilkołaków. Gdyby koniec potwora był inny, wyszłoby na to, że łowca marny XD Z dwojga złego wolę to pierwsze XD
Rozumiem, cieszę się, że pomimo ciężkiego początku dalej poszło z górki. Co więcej wyłapałaś kilka niedociągnięć, które mi umknęły, za com wdzięczna ;) Poprawię je w najbliższej wolnej chwili.
Dzięki za czas poświęcony na przeczytanie (jak sama wspomniałaś, tekst nie jest krótki), a także komentarz, który, alleluja, zawiera więcej niż "fajne!". Doceniam.
Mam nadzieję, że z kolejnymi tekstami nie rozczaruję, a sama czekam na kontynuację Twojego opowiadania ;)
Również pozdrawiam i dobrej nocki ;)
Ewoile taką mam manierę że raczej staram się napisać nieco więcej. Zawędruję do następnych części na pewno może nawet dziś albo jutro bom ciekawa co dalej.
Pozdrwiam :)
To jest po prostu świetne. Wyrazista bohaterka, takież opisy - niemal czułam odór wilkołaczej krwi :)
Ale małe zastrzeżenie - nie wiem, jak zapatruje się n'a to Autorka, ale Łowca jakoś niezbyt pasuje mi do kobiety. Jest, zdaje się, żeńska odmiana tego fachu - łowczyni.
Ale to już pod rozwagę Twoją, Evoile.
Bardzo lubię uniwersum wiedźmińskie i tutaj wróciło do mnie że zdwojoną siłą. Coś czuję, że stanę się Twoim częstym gościem :)
Ojku, dziękuję bardzo, pomimo gorączki przez chwilę zrobiło mi się lżej. Wiesz co, "łowca" był celowym zabiegiem, jest sporo opowiadań i, o ile dobrze się orientuję, książek, w których główna bohaterka bezpłciowa Mery Sue otoczona "niebezpiecznymi przystojniakami" nosi miano łowczyni właśnie. I przez żeńska forma jakoś tak... mnie odstręcza xd
O, jeśli lubisz uniwersum wiedźmińskie to pozwolę sobie zaprosić Cię do mojego fanfika o Białym Wilku pt. "Obława" bądź do "Kruka", którego akcja rozgrywa się w tymże uniwersum ^^
Bardzo dziękuję za odwiedziny, czas poświęcony opowiadaniu i ciepłe słowo.
Pozdrawiam serdecznie ;)
Enchanteuse, hahahha, nieeee, jezu X'DDD Jeszcze tej wersji nie słyszałam, haha! Rozbawiłaś mnie, za co dziękuję, bo humorek miałam padnięty. Już rozwiewam wątpliwości, prawidłowo, a przynajmniej w moim założeniu, nick ten winno się czytać, uwaga, "Ewołli". Plus-minus coś takiego xd Ale "Ewłal" też niezłe <3
Haha, tak, tak, dobrze widziałaś, kochana, zapraszam ciepluteńko z ukłonem aż do ziemi ^^
Ojojojku, jak przysłodziła, jeszcze trochę a by mi termometr pękł od nagłego skoku temperatury. A już tak poważnie - dziękuję pięknie za życzonka i komplemencik, posłałabym buziaki, ale jako, że nie chcę rozsiewać zarazków, wstrzymam się tym razem ;)
Ewoile dla mnie pozostaniesz stety - niestety Ewłal. Złóż to na karb mojego fioła na punkcie francuskiego, cokolwiek :D
Ale Ewołli, no, ciekawie. Ładnie w sumie.
Jak przyjdę, to zostawię komentarz, możez być pewna :)
Jestem :)
"to jeszcze rzucała się w oczy jak gówno na środku chodnika. " - ;))
"Kogo to jednak obchodziło? Oprócz niej, wilka i szalejącej zamieci, nie było tu żywej duszy." - ciekawa technika. Nie opisujesz sytuacji wprost. Wpierw rozbudzasz ciekawość pytaniem. Fajny zabieg :)
"równie piękne co zabójcze, niczym dwa jadowite węże, w których blasku zapisana była obietnica rychłej śmierci. " - cudny opis
"drzwi otworzyły się z protestującym jękiem zawiasów." - tradycyjne "skrzypienie zawiasów" jest tak oklepane, że twój oryginalny opis od razu rzuca się w oczy ;)
"Nim minął czas w jakim chłop opróżnia kufel piwa," - świetny czasomierz ;))
Świetna część :) Wkrótce zakręcę się przy następnej. Wspaniale piszesz :)
Pozdrawiam :)
Wybacz, że z takim opóźnieniem, ale choróbsko mnie zmogło i przez kilka dni nie dotykałam klawiatury. Dopiero teraz powoli, gdy łyknę ibuprom i gorączka zelżeje, jestem w stanie funkcjonować.
Bardzo, ale to bardzo dziękuję za komentarzyk. Pozdrawiam cieplutko <3
Ściągnął mnie tu tytuł i nie żałuję :) w końcu ktoś, kto pisze takie tasiemce jak ja :) jak najbardziej długość i fabuła w moim guście. Przypomina Wiedźmina, którego bardzo lubię. Wspaniałe opisy. Zostawiam 5 i biorę się za kolejną część :)
Paradise, tytuł? Zabawne biorąc pod uwagę, że to taki serio tytuł roboczy, nie miałam na niego pomysłu więc dałam dwie rzeczy, które miałam w pierwszym rozdziale - zamieć i "wilka" XD
Ulala, kochana, jeśli jesteś z Wiedźminem za pan brat, serdecznie Cię zapraszam do zbliżającej się ku końcowi "Obławie na Wilka" oraz "Kruka", który bezpośrednio nie opowiada o losach bohaterów z książki, ale rozgrywa się w tymże uniwersum i to chyba moje najdłuższe opowiadanie, jeśli tasiemce Ci miłe ^^
Komentarze (29)
Pozdrawiam.
Dobrze wyczułaś - to nie koniec, choć fabularnie nie dobrnęłam nawet do połowy, jestem raczej gdzieś na początku. Nie spodziewałam się większego zainteresowania (taki trochę tekst na próbę po dłuższej nieobecności), więc pomyślałam sobie, że najwyżej zrobię z tego one/two shot. Ale nie będę uprzedzać faktów, może oczekiwanie przez kogoś na kontynuację da mi kopa i mobilizację do kontynuowania. Oby ;)
Dzięki za komentarz i czwóreczkę ;)
Uwagi Czepialskiego; "półonoc," - literówka.
"...dzierżąc w dłoniach spore wiadro. – Zostaw je przy bali i odejdź." Spore wiadro to góra dwadzieścia litrów. Balia to musiałaby być balijka, bo w balii to byłoby wody dokładnie na wymoczenie fallusa lub przykrycie łona siedzacej.;) Z zazdrością zostawuję piąć ;)) i równiez zachęcam do CD.;)
Dziękuję za odwiedziny, piątkę, czujność i motywację :)
Hmm, muszę mieć jakiś synonim, wzięłabym lykantrop, ale to określenie zmiennoksztaltnego, a moje wilkołaki rodzą się w wilczej postaci i nie zmieniają jej :// może wilk, ale z dużej litery w takim razie?
To i mi zaparz herbatki, jeśli można :D To masz tak jak ja czytając tułaczkę Ciri po Patelni, z tymże mi wtedy gorąco i sucho w gardle. Dzięki za poświęcony czas opko, komentarz i dobre słowo :)
Miło to słyszeć, obym nie zawiodła :) Co do opisów, w sumie racja, chociaż wioska akurat mało istotna, od następnego rozdziału i tak akcja przenosi się gdzieindziej. Co nie zmienia faktu, że będę pamiętać o dłuższych opisach otoczenia.
Swoją drogą - będę miała do Ciebie prośbę, ale to jeszcze nie teraz.
Byłabym wielce rada, gdybyś obdarował mnie "czymś wiecęj jak dotrzesz do kompa" :D
Bieszczady piękne, udanego wypoczynku!! Ja tymczasem pozdrawiam ciepło znad Bałtyku ;)
Przepraszam, że dopiero dziś. Mały raban życiowy wpadł w międzyczasie i nie mogłam się zmotywować, bo tekst jest dość długi jak na standardy opowi. Lecim.
"(...) wychowano ją bowiem na człowieka polegającego jedynie na sobie i własnych umiejętnościach. Nie zmieniało to jednak faktu, (...)" - zestawianie blisko siebie bowiem i jednak mnie osobiście gryzie jak powtórzenie. Kwestia gustu.
"Wiatr szumiał przejmująco, zagłuszając wszystko dookoła." - przejmująco ? dziwne trochę, nie rozumiem tego określenia w kontekście szumiącego wiatru
" Wyczuwała go. Dłoń skryta w skórzanej rękawicy zanurkowała pod połaciami płaszcza. Wyczuwając twardą rękojeść, poczuła się pewniej."
- wiem, że nowy akapit rządzi sie swoimi prawami ale 'wyczuwała' się powtarza i to trochę gryzło jak czytałam
"a dziką naturę, jaka zwykle brała nad nimi górę" - brakuje 'która
Walka taka se, jak dla mnie trochę 'lamerski' koniec dla wielkiego wilkołaka, zaś opis 'oprawiania' cielska bardzo dobry i pomysłowy. Urzekł mię. To jadę dalej.
"Dopóki Xin działał nie czuła bólu, a jedynie ledwo wyczuwalne mrowienie. Od walki jednak minęło dużo czasu i runa przestała działać, pozostawiając rwący ból" - działał/działać powtórzonko do ogarnięcia
Okej skończone. Początek średnio mi się podobał, z początku nieco zmuszałam się do czytania, ale cały fragment od momentu oskórowania wilkołaka i dalej chapnęłam przyjemnie, na raz. Tekst napisany bardzo poprawnie, kilka drobnych błędów sie wkradło, ale to zawsze tak jest.
Na pewno sięgnę po więcej, zapewne jakoś w czasie weekendu.
Pozdrawiam serdecznie. :)
1) Mnie osobiście to nie gryzie, ale postaram się unikać następowania po sobie tych wyrazów.
2) Przejmująco inaczej przeraźliwie, jakoś tak ten epitet w stosunku do wiatru utkwił mi w pamięci, bo natknęłam się na niego już niejednokrotnie :)
3) Racja, nie zauważyłam tego wcześniej.
4) Co prawda "jaka" może zastępować "która", ale chyba nie w tym konkretnym przypadku, po prostu chciałam uniknąć powtórzenia. Nie zmienia to faktu,że masz rację
5) True, kolejne niedopatrzenie
Co do "marnego końca wilka" - nie mógł być inny, w końcu miał do czynienia z człowiekiem, który zawodowo parał się likwidowaniem wilkołaków. Gdyby koniec potwora był inny, wyszłoby na to, że łowca marny XD Z dwojga złego wolę to pierwsze XD
Rozumiem, cieszę się, że pomimo ciężkiego początku dalej poszło z górki. Co więcej wyłapałaś kilka niedociągnięć, które mi umknęły, za com wdzięczna ;) Poprawię je w najbliższej wolnej chwili.
Dzięki za czas poświęcony na przeczytanie (jak sama wspomniałaś, tekst nie jest krótki), a także komentarz, który, alleluja, zawiera więcej niż "fajne!". Doceniam.
Mam nadzieję, że z kolejnymi tekstami nie rozczaruję, a sama czekam na kontynuację Twojego opowiadania ;)
Również pozdrawiam i dobrej nocki ;)
Pozdrwiam :)
Ale małe zastrzeżenie - nie wiem, jak zapatruje się n'a to Autorka, ale Łowca jakoś niezbyt pasuje mi do kobiety. Jest, zdaje się, żeńska odmiana tego fachu - łowczyni.
Ale to już pod rozwagę Twoją, Evoile.
Bardzo lubię uniwersum wiedźmińskie i tutaj wróciło do mnie że zdwojoną siłą. Coś czuję, że stanę się Twoim częstym gościem :)
O, jeśli lubisz uniwersum wiedźmińskie to pozwolę sobie zaprosić Cię do mojego fanfika o Białym Wilku pt. "Obława" bądź do "Kruka", którego akcja rozgrywa się w tymże uniwersum ^^
Bardzo dziękuję za odwiedziny, czas poświęcony opowiadaniu i ciepłe słowo.
Pozdrawiam serdecznie ;)
Być może zajrzę jeszcze dziś, nie wiem.
Z ciekawości.. jak się czyta Twoje imię? Bo ja je z rozpędu Zawsze "ewłal." Czy słusznie?
Fatalnie, że masz gorączkę. Zatem szybkiego powrotu do zdrowia, Bo takiego talentů nie lza marnować ;)
Haha, tak, tak, dobrze widziałaś, kochana, zapraszam ciepluteńko z ukłonem aż do ziemi ^^
Ojojojku, jak przysłodziła, jeszcze trochę a by mi termometr pękł od nagłego skoku temperatury. A już tak poważnie - dziękuję pięknie za życzonka i komplemencik, posłałabym buziaki, ale jako, że nie chcę rozsiewać zarazków, wstrzymam się tym razem ;)
Ale Ewołli, no, ciekawie. Ładnie w sumie.
Jak przyjdę, to zostawię komentarz, możez być pewna :)
"to jeszcze rzucała się w oczy jak gówno na środku chodnika. " - ;))
"Kogo to jednak obchodziło? Oprócz niej, wilka i szalejącej zamieci, nie było tu żywej duszy." - ciekawa technika. Nie opisujesz sytuacji wprost. Wpierw rozbudzasz ciekawość pytaniem. Fajny zabieg :)
"równie piękne co zabójcze, niczym dwa jadowite węże, w których blasku zapisana była obietnica rychłej śmierci. " - cudny opis
"drzwi otworzyły się z protestującym jękiem zawiasów." - tradycyjne "skrzypienie zawiasów" jest tak oklepane, że twój oryginalny opis od razu rzuca się w oczy ;)
"Nim minął czas w jakim chłop opróżnia kufel piwa," - świetny czasomierz ;))
Świetna część :) Wkrótce zakręcę się przy następnej. Wspaniale piszesz :)
Pozdrawiam :)
Bardzo, ale to bardzo dziękuję za komentarzyk. Pozdrawiam cieplutko <3
Ulala, kochana, jeśli jesteś z Wiedźminem za pan brat, serdecznie Cię zapraszam do zbliżającej się ku końcowi "Obławie na Wilka" oraz "Kruka", który bezpośrednio nie opowiada o losach bohaterów z książki, ale rozgrywa się w tymże uniwersum i to chyba moje najdłuższe opowiadanie, jeśli tasiemce Ci miłe ^^
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania