Wina Tuska

Był sobie pewien plantator winogron. Nazwisko miał słynne. Trzy hektary pięknej winorośli na wzgórzu skierowanym ku słońcu. Rozpoczął produkcję i odniósł wielki sukces. Winem jego rozkoszowali się tubylcy i tambylcy, przybysze i emigranci. Wino półwytrawne, wytrawne - siarkowane, ale niedużo. W ciągu kilku lat rozwinął interes i zaczął sprowadzać wino z Bułgarii i Portugalii, a nalepiał tylko etykietę. Został wielkim potentatem przemysłowym i założył partię - Polska Partia Przyjaciół Wina. Wprowadził do sejmu grupkę zapalonych koneserów - takich jak on plantatorów i rząd ogłosił zerową akcyzę na wino polskiej produkcji, wytwarzane jedynie z winogron. Były z tym problemy, bo wielu nieuczciwych producentów sprowadzało do kraju surowiec i nadużywało tej pozycji. Ale wprowadzono specjalną grupę poszukiwawczo - szpiegującą, która namierzała Tiry z trefnym "towarem" i donosiła do KAS. Zaczęło się robić niebezpiecznie, bo wybuchły prezesowi dwa auta pod domem. Należało pozbyć się niewygodnych mafiosów, więc prezes udał się do głównego prezesa, ten nawet nie przyjął go w gabinecie. Odesłał go do pomagiera pomagiera. Koniec końców, akcyzę na polskie wino przywrócono i skończyły się problemy z bombami.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania