Wiosna
[Zainspirowane tematem Literkowej bitwy na rymy nr 8, zatem specjalne pozdrowienia i podziękowania należą się autorce tegoż tematu, O-Ren Ishii. ;)
Znając mnie, na pewno są tam potknięcia, za które przepraszam. W trakcie tworzenia żałowałam trochę, że nie piszę tego prozą, ale i od prozy muszę czasem odpocząć. ;)]
Podnoszę powieki, choć wcale nie muszę,
Wszak dobrze przez nie widzę, bo są przezroczyste.
W ustach nic nie czuję – tylko lepką suszę,
Gorętszą niż te wszystkie pustynie piaszczyste.
Nos mi już odpadł – wiem, bo nań zezuję,
Nieważnie – toć krzywy był i niezgrabny,
Lecz nawet bez niego wciąż swój odór czuję –
Paskudny, obrzydliwy, nieznośny, szkaradny!
Wstać bym wreszcie chciała – próbuję od dawna,
By wyjść na powietrze, spacerkiem ruszyć w drogę.
Ogólnie jednak mówiąc – niezbyt jestem sprawna.
Tak długo tutaj leżę, że wrastam już w podłogę.
Rozrywką mą jedyną są cztery cienkie ściany:
Jedną z nich finezyjnie gąbczasty porósł grzyb,
Na drugiej zaś już tynk płatami obdrapany,
Trzecia i czwarta mają okna, jednakże bez szyb.
Wciąż włażą przez te okna rozmaite żyjątka,
Raz przyszła łasica – zwierz dość nietowarzyski.
Została po jej zębach na łydce mej pamiątka,
Lecz widać moje nogi to marne dlań przekąski.
Nie przyjaźnią się ze mną kosmate pająki,
Wolą ze swych pajęczyn białe tkać firany,
Wplątują się tylko czasem we włosów moich strąki,
Skąd much tłustych w górę wzlatują tumany.
Nie dziwię im się wcale – toć wszystko we mnie gnije,
Sama kiedyś dla siebie stworzyłam tu mogiłę,
Lecz nie ma tego złego – nic nie jem, to nie tyję,
Ostatni swój posiłek obficie wlałam w żyłę.
Sądziłam, że po śmierci życie jest łatwiejsze –
Nie myślisz już o niczym, nie czujesz dawnych ran.
W kostnicy, w urnie, w trumnie – co komu wygodniejsze,
Wszak liczy się tylko spokoju wiecznego upragniony stan.
Spokój ten przychodzi, gdy człowiek wreszcie skona,
Gdy duszą się gwałtownie w zaświaty przewierci,
Lecz ja w nirwanie swych uniesień zostałam uwięziona,
Na niemoc i tęsknotę – w progu życia i śmierci.
Choć ciało mam w rozkładzie, to umysł nadal jasny
I wiem, że tam na zewnątrz świat zakwitł świeżą wiosną.
Już żałość się nie mieści w tych czterech ścianach ciasnych,
Już bunt z determinacją coraz szybciej rosną.
„Dziś się stąd wyrwę!”, postanawiam wtem uparcie.
„Choćbym miała po drodze w drobny mak się rozpaść!
Do tej pory nazbyt często rezygnowałam już na starcie,
Więc zrobię, co w mej mocy, by wyzwaniu sprostać”.
Podnoszę wolno ręce – skrzypią jak rdzawe zawiasy,
Próbuję się podeprzeć – odpada z pleców wielki skóry płat,
Kark z trzaskiem pęka – nie zniósł głowy mej wątłej masy,
Lecz przynajmniej się ruszam – coraz lepszym jawi się świat!
Po długich mękach wstaję, choć nogi mam jak z waty,
Nim uszy mi odpadną – usłyszę ptaków śpiew!
Brnę zatem przed siebie, po drodze gubiąc fanty –
Obym chociaż dotarła ku cieniom najbliższych drzew!
Straciłam już wątrobę, część płuca, nerki obie,
Jelito się za mną ciągnie, podobne do zaskrońca.
„Tylko nie zawracaj”, powtarzam w myślach sobie,
Aż wreszcie za drzwi wypadam – wprost w objęcia słońca!
Tu wszystko takie piękne, że kręci mi się w głowie!
Wtem widzę – jakiś kocur mą dłonią się zabawia,
A stopę wredne ptactwo rozdziobuje w rowie…
Robi mi się niedobrze – no, zaraz puszczę pawia!
Odwracam wzrok czym prędzej – niewiele to pomaga.
Tam dalej para psów me cycki wcina z tłuszczem,
A ja się przez to czuję już coraz bardziej naga…
Naprawdę nie wytrzymam, za chwilę pawia puszczę!
Wtem wylazł z moich włosów zagubiony pajączek,
Wpadł w trawę, gdzie po chwili dorwała go żaba.
Ja też już się nie ruszę – bo brak mi nóżek i rączek,
Może choć umrzeć zdołam – coraz bardziej jestem słaba.
Niech wiosna mnie pochłonie, wessie w ciepłą ziemię,
Niech pożre mnie przyroda z zapałem gorliwym,
Choć śmiercią się przysłużę, bo życia już nie zmienię
I stanę się przestrogi pomnikiem prawdziwym.
Komentarze (33)
Dziękuję uprzejmie. ;)
Alfonsyno, jak Ty dobrze piszesz, ten wiersz wciągnął mnie, niezwykle mi się podoba. 5 :)
Miło Cię widzieć w moich skromnych progach, do reszty Twoich komentarzy też się odniosę za jakąś chwilę, jestem Ci za nie bardzo, bardzo wdzięczna. ;)
Nie, nie przeszkadzają jakoś bardzo, także nie musisz się martwić ;)) Może się podobać i, jak zresztą widać, podoba ;))
Nie ma sprawy ;))
Gdyby odpowiednio pozmieniać w sensie sylab i formy, to kto wie... sonety jak znalazł:))
Ale i tak się ciekawie i zacnie czytało, na wskroś apetyczno – anatomiczne opisy.
Gdyby każdą strofę zteledyskować np→:Tam dalej para psów me cycki wcina z tłuszczem" to ho ho ho!!!
Pozdrawiam→5
Ja lubię takie groteski wszelkiej maści, więc niewykluczone, że jak mi jeszcze kiedyś coś strzeli to głowy to może i ogarnę te wszystkie nieogarnięte rytmy czy nawet sylaby i inne dziwy, no i jakoś to odświeżę... albo lepiej przerobię na zwykłą prozę - tak by mi było najprościej. :D
Dzięki wielkie za odwiedziny i komentarz, pozdrowienia. ;)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania