wisielec
wiszą nogi, szybkość wolnieje,
kto by się tego spodziewał, no nie?
myślano, że szybkość zwalnia;
a to mieli psikusa.
jednak oczy skupiają się na samodestruktorze.
oczy patrzą czule, i dobrze.
na samodestruktora nie ma pochwały.
wódką się upił, i upity zostanie.
niczym pan Torrance
przemierza pokoje w celu znalezienia pochwały.
szuka i szuka. nie znajdzie pan chyba.
samodestruktor się wkurzył niestety.
rozwala właśnie ostatnie pety.
szluga nie zapali, nie ma po co.
ptaki już nie ćwierkają
za szybą niebieską.
wszystko padło jajami od spodu.
jednak panowicz tu nie pojmuje sensu.
włosami rozdziela kamyki na osiem.
dajcie zapalić, dajcie zapalić.
właśnie nastała czarna godzina.
samodestruktor się zabił... chyba...?
jednak nie, on nadal żyje.
lecz w duchu umierać nie przystoi.
pokój jest zamknięty,
a w dziurce parasolka
i niemiły widok dla oka.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania