"W Lądku-Zdroju, w okolicy rynku miejskiego, znajduje się zabytkowy kościół poewangelicki. Mam(Ma) on już prawie sto pięćdziesiąt lat, wybudowano go z kamienia piaskowego. Od 1945 roku stał on pusty i nieużywany, a kilkanaście lat temu z nieznanych przyczyn spłonął jego dach. Obecny widok kościoła swoją ruiną przeraża mieszkańców i turystów. Władze miasta postanowiły temu zaradzić i zaplanowano obudowanie świątyni. W(tym) celu zaproszono na rozmowy i konsultacje kilku architektów i inżynierów. Tak się złożyło, że ja też otrzymałem zaproszenie. Przyjechałem przedpołudniem do tego miasta autobusem z Wrocławia, bo spotkanie wyznaczono na godzinie dwunastą. Konsultacje trwały niezbyt długo i połączone były ze zwiedzaniem kościoła. Po tym komisja rozeszła się, a ja miałem sporo czasu do odjazdu autobusu, więc postanowiłem ten czas spędzić w jakiejś restauracji, zwłaszcza, że padał deszcz i było zimno. W pobliżu kościoła zobaczyłem duży budynek na parterze, którego znajdowała się restauracja. Wszedłem tam z nadzieją, że coś zjem dobrego i ciepłego. Nad drzwiami tego lokalu zobaczyłem napis: Porzućcie wszelką nadzieję, wy, którzy tu wchodzicie”. Brzmiało to groźnie, lecz zdawałem sobie sprawę, że to nic innego jak cytat tylko z Boskiej komedii Dantego, lecz mimo tej przestrogi nie zmieniłem zamiaru i wszedłem do środka.
Wewnątrz panował ponura atmosfera, było ciemno, ściany miały czarny kolor, a tylko w kilku miejscach świeciło kilka czerwonych lampek. Po środku sali znajdował się stół, przykryty czarnym obrusem(,) a na nim duży(,) srebrny półmisek, na którym leżał upieczony na ciemnobrązowo mały prosiak. Wokół półmiska leżały widelce, ale takie trójpalczaste, inne niż zwykłe oraz kilka dużych noży. Pod ścianami stały stoły przykryte czarnymi obrusami, a nich leżały karty tarota i kości do gry, lecz żadnych graczy nie widziałem. Przy jednej ze ścian zauważyłem bufet z paleniskiem podobnym do grilla, na którym leżały ruszta, a na nich świńskie głowy i nóżki. Na półkach przy bufecie stały butelki z jakimś czarnym lub czerwonym płynem. Nie wytrzymałem tej atmosfery i nie podobało mi się tutaj, więc opuściłem ten lokal. Wychodząc spojrzałem na budynek i zobaczyłem podświetlony neonówkami na czerwono napis: Piekło. Restauracja w Twoim stylu. Zapraszamy!
Zaśmiałem się ironicznie, gdyż uważałem, że mi daleko do wizyty w piekle i poszedłem na przystanek autobusowy. Niestety najbliższy autobus miał przyjechać za kilka godzin, więc chcąc nie chcąc, a padał też deszcz(to już pisałeś prawie na początku, teraz nie ma potrzeby powtarzania tego), postanowiłem wrócić do tego lokalu, zwłaszcza, że było tam gorąco, a ja miałem trochę zmoczone od deszczu ubranie.
Stanąłem przed owym budynkiem i nie zauważyłem żadnego napisu dotyczącego jakiegokolwiek piekła, lecz inny świecący na niebiesko napis: Restauracja Niebiańska. Tylko dla ciebie!
Nie mogłem pojąć, o co tu chodzi, co znaczy ta dziwna i niepojęta zmiana, a nawet trochę przeraziłem się. Myślałem, że to jakieś złudzenie. Postanowiłem wejść do środka. Wewnątrz zobaczyłem dużą salę z kolorowymi obrusami na stołach, ściany były jasne, a przy bufecie wystawiono różne zimne zakąski i na półkach stały trunki, wina i piwa - zupełnie zwykła restauracja i do tego pełna ludzi.
Nagle poczułem ból głowy, nie wytrzymałem i musiałem wyjść na świeże powietrze. Poczułem, że tracę siły…
Z tego, co mi później opowiadano, to upadłem na chodnik i leżałem tam doznając jakiś(jakichś) drgawek.
Teraz jestem tutaj i czuję się dobrze, to spokojne miejsce i bez żadnych czarnych i czerwonych kolorów. Właśnie czekam na siostrę Lucynę, bo ma przynieść śniadanie i podać mi lekarstwa. Bardzo lubię siostrę Lucynę, a najbardziej jej delikatne ręce, którymi zawsze rano rozwiązuje mi kaftan bezpieczeństwa. Można mi zdjąć go tylko wtedy, gdy podają mi posiłki i lekarstwa."
No powiem, że ciekawy tekst, zakończenie też, chociaż spodziewałam się jakiegoś mocniejszego... Niemniej jednak, pomimo małych błędów, zostawiam 5 ;-)
elenawest
Nawet nie wiesz jak mi pomogłaś. Ta strona robi korekty też w innych językach, a to w moim przypadku bardzo ważne.
Pozdrawiam i życzę powodzenia w pisaniu!
JP
Komentarze (16)
Wewnątrz panował ponura atmosfera, było ciemno, ściany miały czarny kolor, a tylko w kilku miejscach świeciło kilka czerwonych lampek. Po środku sali znajdował się stół, przykryty czarnym obrusem(,) a na nim duży(,) srebrny półmisek, na którym leżał upieczony na ciemnobrązowo mały prosiak. Wokół półmiska leżały widelce, ale takie trójpalczaste, inne niż zwykłe oraz kilka dużych noży. Pod ścianami stały stoły przykryte czarnymi obrusami, a nich leżały karty tarota i kości do gry, lecz żadnych graczy nie widziałem. Przy jednej ze ścian zauważyłem bufet z paleniskiem podobnym do grilla, na którym leżały ruszta, a na nich świńskie głowy i nóżki. Na półkach przy bufecie stały butelki z jakimś czarnym lub czerwonym płynem. Nie wytrzymałem tej atmosfery i nie podobało mi się tutaj, więc opuściłem ten lokal. Wychodząc spojrzałem na budynek i zobaczyłem podświetlony neonówkami na czerwono napis: Piekło. Restauracja w Twoim stylu. Zapraszamy!
Zaśmiałem się ironicznie, gdyż uważałem, że mi daleko do wizyty w piekle i poszedłem na przystanek autobusowy. Niestety najbliższy autobus miał przyjechać za kilka godzin, więc chcąc nie chcąc, a padał też deszcz(to już pisałeś prawie na początku, teraz nie ma potrzeby powtarzania tego), postanowiłem wrócić do tego lokalu, zwłaszcza, że było tam gorąco, a ja miałem trochę zmoczone od deszczu ubranie.
Stanąłem przed owym budynkiem i nie zauważyłem żadnego napisu dotyczącego jakiegokolwiek piekła, lecz inny świecący na niebiesko napis: Restauracja Niebiańska. Tylko dla ciebie!
Nie mogłem pojąć, o co tu chodzi, co znaczy ta dziwna i niepojęta zmiana, a nawet trochę przeraziłem się. Myślałem, że to jakieś złudzenie. Postanowiłem wejść do środka. Wewnątrz zobaczyłem dużą salę z kolorowymi obrusami na stołach, ściany były jasne, a przy bufecie wystawiono różne zimne zakąski i na półkach stały trunki, wina i piwa - zupełnie zwykła restauracja i do tego pełna ludzi.
Nagle poczułem ból głowy, nie wytrzymałem i musiałem wyjść na świeże powietrze. Poczułem, że tracę siły…
Z tego, co mi później opowiadano, to upadłem na chodnik i leżałem tam doznając jakiś(jakichś) drgawek.
Teraz jestem tutaj i czuję się dobrze, to spokojne miejsce i bez żadnych czarnych i czerwonych kolorów. Właśnie czekam na siostrę Lucynę, bo ma przynieść śniadanie i podać mi lekarstwa. Bardzo lubię siostrę Lucynę, a najbardziej jej delikatne ręce, którymi zawsze rano rozwiązuje mi kaftan bezpieczeństwa. Można mi zdjąć go tylko wtedy, gdy podają mi posiłki i lekarstwa."
No powiem, że ciekawy tekst, zakończenie też, chociaż spodziewałam się jakiegoś mocniejszego... Niemniej jednak, pomimo małych błędów, zostawiam 5 ;-)
Pozdrawiam!
Spoko. nie spoko, ale pomagasz mi! Zatem dziękuję. Problem w tym, że nikt nie może mi przeczytać tego tekstu, dlatego pojawiają się błędy.
Nikt nie czyta, bo jestem sam w domu. Towarzyszą mi tylko dwa psy, ale one ze swojej natury nic nie czytają - to wiadomo.
Zaraz zobaczę, co to jest.
Już zobaczyłem. Ona jest dobra. Pokazuje błędy. Dziękuję za radę!
Właśnie wpisałem cały ten tekst i zobaczyłem błędy, o których nie miałem pojęcia, a nawet czytając nie zwróciłem na nie uwagi.
Dobra strona!
Nawet nie wiesz jak mi pomogłaś. Ta strona robi korekty też w innych językach, a to w moim przypadku bardzo ważne.
Pozdrawiam i życzę powodzenia w pisaniu!
JP
Dobranoc i do usłyszenia!
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania