Wojna głuchych o klimat
Odnoszę wrażenie, iż to, czy wyginiemy, lub nie, zwisa nam, jak glut z nosa. Lecz nie powinno być nam to obojętne. A jest. Co mi się kojarzy z wycinaniem hołubców na Titanicu. Są śmieszne, gdyż niedługo nie będzie o co walczyć.
Mimo namacalnych dowodów o rychłym rozpryśnięciu się naszego globu na cząstki mniej niż elementarne, zachowujemy się tak, jakby była to kolejna bajeczka do zbagatelizowania. Odłupywanie się lodowców, wzrastający poziom oceanicznych wód, a w konsekwencji zniknięcie z globu wielu państw, wysp i archipelagów, ciągłe i coraz gwałtowniejsze skoki atmosferycznego ciśnienia, burze, tornada, cyklony, susze, oraz wyrzynka drzew, nie są to przestrogi wystarczające do tego, by przejąć się nimi na serio. Przejąć bez lipy i jak najszybciej.
Ale zamiast sposobu na podjęcie radykalnego działania, mądrzy mądrale z naszej planetki wykombinowali skuteczny sposób na jego opóźnienie. Zastosowali mianowicie strusią metodę chowania głowy w piach. W celu spylenia przed inwazją kłopotliwych problemów, udano, że MAMY CZAS. Jakkolwiek wiadomo, iż nie ma go wcale, bo zapobiegać kataklizmom należy od razu, mądre areopagi głupców podzieliły ów czas na plasterki.
Jedno sprzysiężenie zaczęło gardłować za zmianami w ciągu 50 lat, inne, pod rajcownym hasłem postępowości, uparło się wprowadzić te ozdrowieńcze zmiany wcześniej. Żadne z nich wszelako nie pokwapiło się zrozumieć, że owe zmiany należy wdrożyć natychmiast. I to nie na obszarze kilku czy kilkunastu państw, lecz na całej ziemskiej skorupie.
Komentarze (101)
A przeludnienie to też fake news. Nie ma żadnego przeludnienia, pełno miejsca na planecie jest dla wszystkich, większość terenów jest niezamieszkana.
No i CO2 to też fake news. Rośliny lubią dwutlenek węgla i nie ma potrzeby go redukować (a chodzi tu o CO2 które jest w powietrzu wydychanym przez ludzi, więc celem walki z CO2 jest ludobójstwo, więc tylko "fuck off czuby" można tu rzec).
>>>>Nie ma żadnego przeludnienia, pełno miejsca na planecie jest dla wszystkich, większość terenów jest niezamieszkana.
Masz absolutną rację! Elon Musk chce już kolonizować kosmos, gdy tymczasem tyle niezaludnionej przestrzeni pod nosem, nawet wyglądem przypominającej powierzchnię Marsa. Zobacz tutaj:
https://youtu.be/20ShSCyTovY?si=Pg54xdl1RVOAbfz5
Jak by nie było, będzie dobrze: wariant nie wyginiemy, czyli zdołamy żyć harmonijnie z naturą; wariant wyginiemy to jeszcze lepiej — ludzi nie będzie, środowisko odżyje, oceany znowu zaroją się wielorybami i mnóstwem wszelakich ryb, napłynie rześkie powietrze, w naszych domach zamieszkają wilki i niedźwiedzie, a w miejscu Warszawy wyrośnie olbrzymia puszcza (jak kilka tysięcy lat temu), jednym słowem: będzie cudownie, raj na Ziemi.
Oj, Nerwinka nie łam głowy, walnij sobie setkę i napisz coś wesołego. 😄
Chwaliłem Gretę i nadal chwalę, nie za to co robi (bo to i tak nie ma sensu), ale za to JAK TO ROBI: z niesamowitą pasją i zapałem. Gdyby nasi politycy mieli tyle wiary w to co robią już dawno bylibyśmy wszyscy na emeryturze i nie wiedzieli co z pieniędzmi zrobić.
Niezmiernie mi przykro, że tak uważasz. Mnie nie przeszkadzają odmienne poglądy autora, zwłaszcza jeśli pisze oryginalnie, a Twoje texty takie właśnie są. 👍
Ja w Ciebie wierzę niezależnie, czy coś napiszesz, czy nie. Nie musisz stworzyć tu arcydzieła, żeby być człowiekiem wzbudzającym szacunek i zasługującym na zaufanie. Bądź sobą i nie czyń bliźniemu…😊
Dzisiaj żyją mędrcy rozumiejący, że matka ziemia rządzi się swoimi cyklami i nasz wpływ na choćby ocieplenie klimatu jest niewielki. Jednak ludzie cenią sobie bardziej swoje życie niż wolność, dlatego wystraszeni konsekwencjami zrobią co im się karze. Widać to było pięknie podczas kowidu. Brat brata zagryzłby za brak maski.
A to nie dobrze, bo wolność jest ważniejsza od życia. Nie ma sensu życie w niewoli.
Spytać muszę, co wg Ciebie nie ma sensu?
Że wolność jest najwyższą wartością? Czy to, że są ludzie na świecie, którzy korzystają z niewiedzy innych?
Zgodzę się z Tobą, że poznanie dokładne świata zrozumienie i wyciąganie wniosków waga dużo pracy. Nawet bym dodał, że jest niemożliwe, ponieważ jesteśmy jako ludzkość ślepcami, którzy przez coraz to nowsze osiągnięcia technologiczne sięgają wzrokiem coraz głębiej i dalej i w dalszym ciągu nikt nie zobaczył jeszcze granicy. Nie powiedział dalej nie ma już nic.
Wolność ma wysoką cenę. Wolność daje mi możliwość rozumienia świata takim jak go widzę, i na tej podstawie wyciągania własnych wniosków, nawet, jeśli jest to perspektywa ograniczona.
Podczas pandemii nie zaszepiłem się i w zasadzie nie nosiłem maski. Byłem chory z pięć razy na kowid i mimo zapewnień naukowców, rządu i wszystkich pozostałych, zgadzających się na dobrowolne oddanie swojej wolności, nie umarłem. Podobnie jak moja liczna rodzina.
Tak właśnie działa demagogia. Nawet nie ociera się sedno problemu, bo chowa się za hasłami, których ludzie nawet nie rozumieją.
Uwolnić od możliwości zrozumienia, co?
Powiem tak.
Wolno mi rozumieć po swojemu, wolno mi klasyfikować wszystko wg swoich kategorii. Wolno mi zdobywać wiedzę i wolno mi jej nie zdobywać. Wolno mi wyciągać wnioski bez wiedzy, wolno mi zapoznawać się z faktami. Wolno mi myśleć, że nie mam wpływu na losy ziemi. Wolno mi wyrażać swoje myśli. Wszstko to mieści się w pojęciu wolności. Nie sądzę też bym się mylił. To też mi wolno. Tak samo Tobie wolno się ze mną nie zgadzać.
Człowiek rzeczywiście emituje niewielki procent gazów cieplarnianych. W cyklu węglowym krąży „naturalnie” około 750 gigaton. „Nasza” produkcja to rocznie „tylko” 29 gigaton. Jednak przyroda może wchłonąć tylko ok. 40% tego dodatkowego dwutlenku węgla. Reszta pozostaje i kumuluje się w atmosferze.
Ale rozumiem, że według Ciebie, nie da się nakapać całej wanny wody? Można ją napełnić tylko, kiedy woda leci szerokim strumieniem?
Dinozaury 🦕🦕 jeździły samochodami🏎️🏎️, grzały w piecach węglem i gazem🔥🔥, wydalały olbrzymie ilości CO₂, dlatego przez prawie 200 milionów lat było strasznie gorąco, a teraz mamy przyjemny chłodek. ❄️❄️😉
Dyskusja z tych, ja swoje, ty swoje😀. Sorki mi się nie chce
Miłego dnia
„Wolność myślenia” to oczywiście cliché, bo każdy człowiek myśli o tym, co mu tylko przyjdzie do łba. Poncki ma dużą głowę, dlatego myśli na wielką skalę, natomiast ja oczekuję z niecierpliwością dnia, gdy okręty popłyną z Norwegii do Kanady przez biegun północny (jaka oszczędność czasu i paliwa!), a nasi rolnicy w lubelskim będą mogli uprawiać ananasy🍍 i banany🍌. Czyż nie będzie cudownie?😊
A wiesz, że to jeszcze lepiej… Polska Floryda! 🌴🌴🏖️😎
To tak jak w Egipcie: deszcz pada przez cztery minuty na rok, chociaż chmury płyną po niebie częściej, lecz nawet jeśli uronią kilka kropel, woda wyparuje zanim dotknie ziemi.
Niespodzianka 😀
Wynik nowego raportu to oczywiście spora doza optymizmu, ale niestety, tu dobre informacje się kończą. „Nie ma wątpliwości, że to dobra wiadomość”, powiedział dr David Wachenfeld, główny naukowiec w Great Barrier Reef Marine Park Authority. Rafy koralowe mają zdolności do szybkiej regeneracji, ale nie aż takiej, jak w ostatnich latach. Wachenfeld dodał, że inaczej by to wyglądało, gdyby nie było La Niña. „(…) przy globalnym ociepleniu o 1,1 stopnia Celsjusza, rafa straciła już tę odporność. Nie mielibyśmy szans na utrzymanie rafy w zdrowym stanie.”
Dalsze ocieplenie klimatu może zabić Wielką Rafę Koralową. Według naukowców granicą jest wzrost temperatury o 1,5oC, do którego zbliżamy się wielkimi krokami. „Jesteśmy na trajektorii, aby przekroczyć 1,5 stopnia i dojść do 2,6 lub 2,7 stopnia Celsjusza. A więc odporność, którą widzimy przy 1,1 stopnia nie będzie kontynuowana”, oświadczył Wachenfeld.
A jak się przyjrzeć temu bliżej, czyli min. metodom pomiaru, czy trendami, to wygląda to jeszcze gorzej. Dla raf oczywiście.
Dobry tytuł, nawet bardziej pasujący do komentarzy aniżeli tekstu. Dlatego niech stracę, daję autorowi piątkę! 👍
Uważam, że dbanie o naturę jest bardzo ważne i ze swojej strony, robię co mogę. Niestety wiem również, że większość ludzi na świecie, nie myje po sobie nawet kibla po sraniu, bo w końcu jak oni przyszli nasrać, to było czysto, a że automatycznie uważają wpływ gówna na porcelit za znikomy, a tych co przyjdą później- za nieważnych, to jest, jak jest.
To kwestia brania odpowiedzialności, a tej nie da się wziąć za kogoś, mimo że niektórzy przekonują, że potrafią.
Do tego czasu mam zamiar palić ogniska w ciepłe letnie wieczory, podlewać kwiatki podczas suszy, jeść krowie mięso z pomidorami sałata i majonezem i zapieniczać dieslem.
Mam też zamiar głośno wyśmiewać ludzi kupujących drewniane szczotki do włosów z etykietką EKO, zawinięte w cztery woreczki foliowe.
Wszystko niby jest fajne, ale tak po prawdzie ograniczenie emisji co2 (i innego dziadostwa) to ograniczenie konsumpcji i liczby ludności. Czyli bogaci mniej kupują i nie jeżdżą na wakacje, biedni nie doczekają się własnych kibelków jeszcze biedniejsi dachu nad głową. Trudna sprawa i jak to rozwiązać, nie wiem. 🤔
Moja irytacja jest analogiczna do sytuacji gdzie zabraliby mi możliwość spłukiwania wody w kiblu bo nie eko i kazano każdorazowo wyciągać i wrzucać do kompostownika.
Najmniej uszkodzeń ekosystemu było by jak by ludzie wyparowali. Dlatego na dzień dzisiejszy, kraj który jest wg mnie najbardziej pro eco to Ukraina oddająca glebie ~900 rusków dziennie.
Problem w tym, że nasza planeta (i zapewne cały Kosmos) to system naczyń połączonych: zmiana w jednym miejscu, spowoduje zmiany w wielu innych, w tym takich, o których nie pomyśleliśmy. Jedyne rozwiązanie to dokonać tysiąca zmian w różnych miejscach równocześnie, ale jak to zrobić? Za mało wciąż wiemy o życiu i Wszechświecie, żeby przewidzieć wszystkie możliwe reperkusje na przestrzeni wielu lat, a nawet wielu pokoleń. Dlatego jeśli już dokonywać zmian to bardzo powoli. A najlepiej, jak już pisałem panu Nerwince: walnąć setkę, zagryźć śledzikiem (dopóki są) i zaufać Bogu. On wszystko za nas wyreguluje.
Podziwiam osiągi samochodów elektrycznych, nieosiągalne dla spalinówek na krótkich odcinkach. Uważam je jednak za mało elastyczne i nie praktyczne. Jeśli skończy Ci się bateria w szczerym polu to jeszcze przez długi czas tylko laweta.
Do dieselka zawsze możesz przynieść paliwko ze stacji w półtoralitrowej butelce i dojedziesz zatankować resztę, niektóre pojadą nawet na zużytej fryturze z makusia.
Moje wątpliwości dotyczą raczej tego, że z chwilą wprowadzenia spaliniaków nie zabroniono jeździć konno, a w przypaku elektryków, spaliniaki mają przestać istnieć.
A to nie jest kwestia kiepskiej infrastruktury?
Poza tym jesteś nieprecyzyjny, bo spalinowych nie będzie się produkować w Europie. Patrząc na rozwój potentatów branży, czyli np. Mercedesa, to po prostu wychodzą naprzeciw oczekiwaniom konsumentów. Nasycenie elektrykami na zachodzie rośnie i rosnąć będzie. To że w Polsce rządzący dalej będą nas jebać tak, że przeciętnego człowieka i za piętnaście lat nie będzie stać na elektryka, nie mówiąc już o infrastrukturze, to akurat zbyt dobrze o nas nie świadczy.
Producęci mogą sobie wychodzić na przeciw konsumentom. Jeśli władze zamkną moliwość przemieszczania się autem spalinowym to nie kupisz takiego auta.
Problem w tym, że za niedługo naładować samochód nie będzie już możlie z sieci. Tylko stacje ładowania.
Faktucznie Wielkiej Brytani ubezpieczenie samochodu elektrycznego jest o połowę tańszę, ale do centrów miast europejskich nie wiedziesz dieslem z dekretu.
Będę kopcił puki mnie stać.
Ja lubię pełną moc od momentu wciśnięcia gazu. Coś pięknego.
Cytując Illidana: "You are not prepared!"
https://m.youtube.com/watch?v=TDFAjCOM3iQ
Takie rozwiązanie chciałbym rozwijać.
Róża mnie odurza😍😋
Dobre! Wręcz genialne Marku!😀
Faktycznie. Teraz sprawdziłam i jest na 1 miejscu. Też kiedyś byłam na 1 miejscu. Mam nadzieję, że nigdy więcej :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania