Wołanie
Skąd bezkresne morze zawiści?
Nad którym unosi się mgła zazdrości
Rozpościera nad lądem swe zaciśnięte pięści
Ten, który nie ma dla nas litości.
Skąd rzeki nienawiści?
Z gór trwogi płynące
Na niebie wschodzi czarne słońce
Co było zapisane, niebawem się ziści.
A ja wołam, w bezkres nieba
Nie słysząc żadnej odpowiedzi
Czego zatem potrzeba..?
Komentarze (2)
Czytając, ma się cały czas wrażenie niepewności, a przy tym także braku bezpieczeństwa. Najbardziej wskazuje na to w moim odczuciu ostatnia strofa, świetne jest to pytanie retoryczne w ostatnim wersie, na które każdy czytelnik może odpowiedzieć indywidualnie. Zostawiam 5 :)
"Rozpościera nad lądem swe zaciśnięte pięści
Ten, który nie ma dla nas litości."
Ton jest bardzo podniosły. Skoro mamy odwołanie do Boga, to być może te metafory skrywają coś jeszcze - być może podmiot uważa, że zawiść, nienawiść, trwoga zostały stworzone przez Boga tak samo jak morze, rzeki i góry. Ostatnia zwrotka jest takim uwieńczeniem. Podoba mi się bardzo i daję 5 :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania