Wolna

Przyjeżdżając do mojego rodzinnego miasta zawsze wspominam dawne czasy, pełne wariactwa. Wtedy nie miałam obowiązków, nie liczyła się przyszłość, jedynie to, co jest tu i teraz. Gdy piłam, nie obchodziło mnie, że to szkodzi mojemu zdrowiu, ani że przez palenie mogę zachorować na raka. Narkotyki dla mnie były tylko zabawą, nie widziałam w tym niczego groźnego. Trzymałam się wtedy powiedzenia: ,,Tylko wariaci są coś warci!’’, a to była moja interpretacja szaleństwa.

Popełniłam wiele głupot za które płacę do dzisiaj. Miałam przyjaciółkę, Emilkę, z którą byłam bardzo zżyta już od dziecka. Razem bawiłyśmy się w parku, kąpałyśmy w rzece – wtedy miałam inną definicję dobrej zabawy. W wieku 15 lat zapaliłyśmy pierwszego papierosa, którego załatwiła od starszych kolegów, a rok później poszło pierwsze piwo.

W moją siedemnastkę upiłam się z nią u boku tak bardzo, że do domu wróciłam dopiero nad ranem, pokazując się rodzicom w opłakanym stanie. Dopiero gdy dorosłam zrozumiałam, ile bólu sprawiłam mamie wracając tak do domu, zwłaszcza, że od tego czasu zdarzało się to bardzo często.

Mój pierwszy narkotyk – marihuana. W wieku 18 lat spróbowałam tego i bardzo mi się to spodobało, chociaż zemdlałam na klatce schodowej. Wtedy też była przy mnie moja przyjaciółka. Ona znosiła to inaczej i dała radę mnie wyprowadzić. Później było coraz ,,lepiej’’, z niebezpieczniejszymi używkami, tylko że z takiego uzależnienia nie odratuje nic poza wielkim szokiem, wydarzeniem zmieniającym całe życie. Przynajmniej w moim przypadku nic innego nie dawało skutku. Łzy mojej mamy i złość ojca nie robiły większego wrażenia. Po kłótniach zawsze mogłam się wyluzować na swój sposób. Z wesołej, młodej dziewczyny stawałam się obojętną i zimną kobietą, uzależnioną od wszystkiego co złe.

Cztery lata później, gdy skończyłam 22 lata, moja przyjaciółka się zakochała. Nie chciała jeździć ze mną na imprezy, skończyła z ćpaniem. Rzadko ze mną piła, z dnia na dzień coraz bardziej odsuwała się od naszego szaleństwa. Zaręczyła się, zaszła w ciąże, była szczęśliwa. Próbowała mi pomóc odejść od nałogów. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że ja tego nie chciałam. Podobał mi się mój styl życia. Nie miały dla mnie sensu słowa najważniejszej dla mnie osoby. Gdybym mogła cofnąć czas…

Rutyną dla mnie jest odwiedzanie cmentarza. Zawsze, gdy przyjeżdżam do rodziców, przychodzę tu, odwiedzić kogoś ważnego. Patrzę na imię wyryte na tablicy i zdjęcie obok. Nigdy bez łez w oczach, nigdy bez wielkiego żalu i myśli, że mogło to się skończyć zupełnie inaczej. Wspomnienia nigdy mnie nie opuszczają gdy tu jestem, nawet na krok.

W wieku dwudziestu trzech lat sama zaszłam w ciążę, podczas gdy moja przyjaciółka była w siódmym miesiącu. Obie doskonale wiedziałyśmy, że żeby dziecko się urodziło zdrowe, muszę się zmienić. Jednak tylko jedną z nas to obchodziło, i to nie mnie. Ciągle chciałam ćpać, imprezować, skazując tym swoje przyszłe potomstwo na kalectwo bądź nawet śmierć. Ona robiła wszystko, by temu zapobiec. Pokłóciłyśmy się, gdy przyszłam do niej pijana. Wybiegłam na ulicę, a ona za mną. Ciężarówka nie zdążyła zahamować przed dwiema przebiegającymi przez drogę kobietami. Ja odskoczyłam, ona nie dała rady. Zginęła na miejscu razem z dzieckiem.

Nie mogę sobie wybaczyć tego, że zniszczyłam życie kogoś, kogo kochałam najmocniej na świecie, kto poświęcał się dla mojego dobra. Po tym wydarzeniu nigdy więcej nie wzięłam alkoholu ani papierosa do ust. O narkotykach nie mogę słuchać. Urodziłam zdrową dziewczynkę, którą nazwałam imieniem mojej przyjaciółki. Aktualnie ta siedmioletnia dziewczynka jest dla mnie wszystkim, nie wyobrażam sobie życia bez tej radosnej, pulchniutkiej buźki, tak podobnej do twarzy Emilki, przypominającej mi o beztroskim dzieciństwie. Przypominającej o osobie, która oddała mi swoje życie. Ginąc na moich oczach podarowała mi swoje szczęście w postaci córeczki, którą mogła mieć sama.

Dziś jestem szczęśliwa. Znów się uśmiecham, potrafię marzyć, widzę inny obraz zabawy. Jest to zabawa razem z małą, w parku, w rzece, tak jak za dawnych czasów z moja przyjaciółką. Szczęście w nieszczęściu. Teraz, gdy nie jestem uzależniona od niczego prócz siebie samej, mogę moją egzystencję nazwać życiem, czego wcześniej nie mogłam zrobić. Będąc uzależnionym nie możesz czuć się wolny, bo nałóg włada tobą. A ja? Ja jestem wolna. I ta wolność jest prawdziwa, w przeciwieństwie do fałszywego odczucia wolności, które daje uzależnienie.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Niebieska 25.08.2015
    Bardzo smutna historia. Aż nie wiem co napisać :o Taka prosta, ale posiadająca swoje piękno. Ukazująca problem jakim jest nałóg. Bardzo mi się podobało. Mam nawet swoje ulubione fragmenty:
    "Przypominającej o osobie, która oddała mi swoje życie. Ginąc na moich oczach podarowała mi swoje szczęście w postaci córeczki, którą mogła mieć sama."
    Oraz:
    "Teraz, gdy nie jestem uzależniona od niczego prócz siebie samej, mogę moją egzystencję nazwać życiem, czego wcześniej nie mogłam zrobić. Będąc uzależnionym nie możesz czuć się wolny, bo nałóg włada tobą. A ja? Ja jestem wolna. I ta wolność jest prawdziwa, w przeciwieństwie do fałszywego odczucia wolności, które daje uzależnienie."
    Piękne zdania. Podobało mi się jak ukazałaś przyjaźń pomiędzy nimi i ile dla niej znaczyła przyjaciółka. Zakończenie jest ładne i prawdziwe. 5 :)
  • tamcia 25.08.2015
    Dziękuję bardzo! ^^
  • Neli 09.09.2015
    Ciekawa historia, smutna, fajnie napisana. Pokazałaś tu, jak ważne są rady kogoś takiego, jak Emilia, która zawsze była dobrą przyjaciółką. Pokazałaś też jakie człowiek popełnia błędy w życiu. Opowiadanie nie zrobiło na mnie jakiegoś super wrażenia, ale jest dobre. Daję 5 :) Ps. jakby co, dodałam rozdział, na który czekałaś. Pozdrawiam! :*

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania