Wschody i zachody

I tak wymyślnie

Pogwizdywałem w złudnej

Nadziei, że to skrzydlate

Bydlęcie w końcu sobie

Upatrzy kogoś innego.

 

Nie upatrzyło. Gwizdałem,

Dopóki nie zdałem sobie sprawy

Z idiotyczności tego zachowania.

I to wystawionego na widok

Publiczny.

...

 

Zmierzcha.

Zmętniałe oczy,

Jakby z wymuszonym trudem,

Trzymające się pooranej twarzy,

Wpijają wzrok

W przydrożną studnię.

Zgarbiona sylwetka zdaje się

Łamać przy wiecznie młodym

Wietrze.

 

Bzyczenie.

Spokój uśmiercony.

Latające bydlę nadal żyje.

Mucha.

Wilgotny, zgrzybiały język

Jakby z apetytem

Oblizał resztki zębów.

 

Wytarte usta ułożyły się

We wspomnienie sprzed lat.

Słychać cichy gwizd.

Wymyślny, wałęsający się

Wśród gwiazd.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Aisak 20.09.2018
    Jestem słaba :(
    Mam słabość do wierszy.

    Miałam ci jedynki wstawiać za brak kontaktu, tylko w sumie co ja mam z tobą gadać, jak wolę cię czytać.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania