Wskrzeszenie #1

Czułem jakby wszystko w środku we mnie pękło. Wcześniej wstawałem z łózka pełen energii bez względu na godzinę. Wierzyłem, że każdy kolejny dzień jest po to by korzystać z niego coraz więcej. Tak myślałem zanim wszystko straciło dla mnie sens. A jeżeli jest na odwrót? Czyż nie głupiejemy przez jeden wielki paradoks, jakim jest świat?

Spojrzałem na zegarek była czwarta. I co z tego? Dla mnie i tak wszystko skończone. W mieszkaniu nie ma ani kropelki alkoholu. Cholera! Jak zwykle wypili moje zapasy. Oni nazywają się moimi przyjaciółmi? Powinienem iść do pracy, przedstawić projekt, ale nie mam siły. Szukałem motywacji, lecz nigdzie nie mogę jej odnaleźć. Nagle dostałem wiadomość na Messengerze od Pawła. Brzmiała następująco: „Wpadnij do mnie po pracy, mam dla ciebie niespodziankę”. Od razu pomyślałem, że odkupili mi całą wódkę, którą mi wypili. Niestety to nie to. Spojrzałem na zdjęcie po prawej stronie i powiedziałem w duchu: „Robię to tylko dla ciebie”. W pracy byłem nieobecny duchem, nie mogłem się na niczym skupić. Najgorsze było to, że próbowałem. Beznadzieja i niemoc takie pojęcia odwzorowały mój stan. Kiedy skończyłem zmianę, wybiegłem z budynku. Z wycieczenia upadłem i zacząłem wyć jak małe dziecko. Wtedy poczułem dotyk na ramieniu. Odwróciłem się i był to mój kochanek. Przytulił mnie mocno, a następnie pomógł wstać.

- Adam, co się z tobą dzieje? Próbuję się do ciebie dodzwonić od godziny. A poza tym czekam na ciebie z kolegami od dwóch godzin.

- Na co? Dajcie mi spokój! Wiem, że próbujecie mi pomóc, ale to na nic. I oddaj mi leki nasenne! Mówiłem ci, że chce odejść.

- Zanim to zrobisz chodź ze mną.

- Nie! Pewnie zaprowadzisz mnie do jakiegoś klubu.

- Proszę, zrób to dla mnie!

Zgodziłem się, bo byłem zaciekawiony. Rzadko, kiedy Pawłowi tak na czymś zależy. Okazało się, że do swojego mieszkania zaprosił osoby z zespołu, do którego kiedyś należałem. Chciałem wyjść. Jednak Paweł mnie zatrzymał. Kochałem muzykę, jednak po śmierci mojego chłopaka zrezygnowałem z niej. Minęły już dwa lata, a ja nadal nie potrafiłem się pozbierać. Był moim mentorem. To razem z nim założyłem „Gyoza rock”. Razem studiowaliśmy medycynę. Pochodził z bogatej rodziny. Jego ojciec był wykładowcą fizyki, a matka chirurgiem. Na początku byliśmy przyjaciółmi, połączyła nas miłość do biologii. Gdy dowiedziałem się o jego koncertach i zamiłowaniu do heavy metalu wpadliśmy na pomysł, aby stworzyć zespół muzyczny. Rafał był wokalistą, ja zaś grałem na gitarze elektronicznej. Potem dołączył do nas Jurek- perkusista, Emil-zajmował się nagłośnieniem, Paweł- grał na pianinie. Na początku graliśmy dla rozrywki. Jednak z czasem nasz zespół zyskiwał sławę. Zarabialiśmy sporo pieniędzy. Dlatego rzuciłem studia i znalazłem sobie jakąś pracę. Rafał był bardziej ambitny i ukończył medycynę z wyróżnieniem. Wtedy wyruszyliśmy w trasę koncertową. Wszyscy porzuciliśmy rodzinny dom, zmieniliśmy wizerunek na ostrzejszy. Staliśmy się bardziej kontrowersyjni. Odnieśliśmy pierwszy poważny sukces dwa lata później wydając „ I'm not your lover”. Ten album był przyznaniem się przed samym sobą, że jestem biseksualny. Sława zaczęła nas przerastać. Dragi i alkohol były towarzyszem każdej nocy. Nawet na scenie paliliśmy, a namiętne pocałunki były rytuałem. Jednak fortuna przestała nam sprzyjać. Po koncercie w Krakowie pokłóciliśmy się z Rafałem. Chciał odjeść z „Gyoza rock”, wrócić do rodziców i zrobić doktorat. Potraktowałem go jak obcego człowieka. Jakby to wszystko, co było między nami było fikcją. Nie brałem tego rozstania na poważnie, gdyż nie wyobrażałem sobie bez niego życia. Po naszej kłótni wypił kilkanaście piw. Następnego dnia dowiedziałem się, że potrącił go samochód. Niestety nie udało się go uratować. Godzina jego śmierci jest moim wiecznym pogrzebem. Kiedy dowiedziałem się o jego odejściu odczytałem wiadomość, jaką mi napisał, gdy wychodził po raz ostatni z naszego mieszkania. A było tak napisane: „Przepraszam, że cię zawiodłem. Jednak nie potrafię tak dalej żyć. Pragnę się ustatkować. Nie zniosę dłużej płaczu mojej matki z powodu mojej orientacji. Zrobiłbym wszystko, aby byli szczęśliwi i dumni ze mnie. Lepiej będzie dla nas jak potraktujemy nasz związek, jako zabawę. Za rok mamy trzydzieści lat. Przyszła pora potraktować nasze życie na poważnie. Wiedz jedno, że traktuję cię jak…

Po tym wydarzeniu odszedłem z zespołu. Znalazłem pracę w laboratorium. Aby uśmierzyć ból zacząłem się spotykać z różnymi dziewczynami. Jednak każda była dla mnie tylko obiektem jednorazowych pożądań. Jedyną osobą, która mnie rozumiała był Paweł. Kochałem go, ale nie tak bardzo jak Rafała. Jednak bałem się samotności, potrzebowałem bliskości. Przy moim dawnym ukochanym potrafiłem zmieniać rzeczywistość, zaś przy obecnym jedynie godzić się na nią. Z wytęsknieniem czekałem na cud.

Usiadłem za stołem jak pozostali i z ciekawością oczekiwałem na to, co się stanie. Nie miałem zamiaru się udzielać, gdyż ten rozdział życia zostawiłem za sobą. Byłem zaskoczony, ponieważ każdy z moich dawnych przyjaciół był pełen nadziei i radości. Jakby nic się nie wydarzyło. Cała trójka dyskutowała na jakiś temat, a ja zastanawiałem się czy iść do sklepu po opakowanie żyletek.

- Adam czy ty nas słuchasz?- Zapytał Jurek- Wiesz w ogóle, o czym rozmawiamy?

- Nie, grubasie i mnie to nie interesuje. Mam inne plany na wieczór niż nudzenie się wśród towarzystwa nieudaczników.

- A ty, kim jesteś?- Wtrącił Emil- Zachowujesz się jak dziewczynka przed okresem. Na wszystko narzekasz. Każdy z nas chce żyć dalej, a nie użalać się nad sobą.

- Zachowujecie się jakby dwa lata temu nikt nie umarł. Żadnemu z was na nim nie zależało. Mieliście go gdzieś. Liczyła się dla was tylko sława i pieniądze. Co osiągnęliście bez niego? Jeśli myślicie, że wrócę to się grubo mylicie. Nasze pięć minut sławy minęło. Już nigdy nie powrócą koncerty w Barcelonie, czy Amsterdamie. Znajdźcie sobie jakąś pracę, ożeńcie się. Wy niewyżyte dzieciaczki!

- Chodź raz zamknij się!- Krzyknęli Jurek z Emilem- Będzie prawił nam morały gej, który jest na głodzie.

Puściły mi nerwy i uderzyłem w twarz obu. Pierwszy uchronił się przed moim ciosem, zaś drugi mocno oberwał. Poczułem chwilową ulgę, chciałem znowu zadać cios, lecz zatrzymał mnie Paweł.

- Chłopaki! Co wy robicie? Spotykamy się tu razem, po dwuletniej przerwie. Mamy możliwość stworzenia czegoś wielkiego na nowo, a wy to burzycie. Jest mi wstyd za was. A ty Adam byś się najbardziej wstydził! Byłeś najbliżej Rafała, czy nie widziałeś ile wkładał pracy w nasze wykonania? Byliśmy jak rodzina i znów możemy nią być!

- Może i tak, ale beze mnie! Już dawno umarłem.

Ze spuszczoną głową skierowałem swoje kroki w kierunku drzwi. Kiedy miałem je otworzyć, nagle do mieszkania wbiegła grubsza kobieta. Spojrzała się na mnie i zapytała:

- Czy to wy poszukujecie wokalisty do waszego zespołu?

- Tak- odpowiedział Paweł- Dobrze pani trafiła.

- Co ty planujesz?-Zapytałem- Czekam na wyjaśnienia.

- To może pójdę do kuchni po jakiś browarek dla was?

- Chcecie znowu tworzyć i grać? Jesteście śmieszni i jeszcze poszukujecie jakiegoś śpiewaka? No błagam was nikt za darmo nie dołączy do tak kiczowatej grupy.

- Za darmo?- Wtrąciła kobieta- Przecież w ogłoszeniu było napisane, że za każdy występ stówka. Ale możemy się jakoś inaczej dogadać. Bardzo chętnie dołączę dla tego buntownika.

- Adam, miałem ci powiedzieć, ale nie chciałeś słuchać. Nie będziemy tym samym zespołem, co kiedyś. Ale daj sobie jeszcze jedną szansę. Wspaniale grasz na gitarze. Nikt tak nie gra jak ty. Pomóż nam kogoś wybrać. I nie gniewaj się, że bez twojej wiedzy. Chciałem ci zrobić niespodziankę. Wiesz jak bardzo mi na tobie zależy. Nie mogłem już dłużej patrzeć na twoje cierpienie.

- Masz gadane, to trzeba przyznać. Zgadzam się pod dwoma warunkami. Po pierwsze musi być jakieś piwo, bo na trzeźwo nie wysłucham tych wszystkich pisków. Po drugie wy płacicie za wokalistę.

Cała grupa przystała na moje warunki. Na zgodę pocałowałem Pawła. Widząc to kobieta strasznie się oburzyła. Przeżegnała się i słowami: „Chroń nas Panie przed takimi” wybiegła. Wszyscy wybuchliśmy śmiechem i w rozpoczął się casting. Ale oczywiście dopiero po pierwszym wspólnym browarku. Kolejną osobą był mężczyzna. Jego głos można porównać do odgłosów żółwia z filmików na YouTubie. Każdy kolejny występ był żenadą. Prawie każdy mówił to samo, że uwielbia nasze dawne utwory. Zainteresował nas występ jednego chłopaka. Wykonał piosenkę „Titanium”, owszem śpiewał czysto, lecz pragnąłem lekkiej ekstrawagancji. Kiedy mieliśmy wydać werdykt przed naszymi oczami ukazała się dziewczyna z plecakiem. Wyróżniała się swoim wyglądem. Jej ciemne włosy były jednym, wielkim nieładem. Miała koszulkę z zespołem rockowym do tego marynarkę oraz czarne spodnie z dziurami, a do tego czarne pantofle. Jednak najbardziej w oczy rzucał się makijaż. Na powiekach znajdował się czarny cień, a brwi miała niezwykle ciemne.

- Masz zamiar śpiewać zbuntowany uczniaku?-Zaśmiałem się- A nie przepraszam ciebie to już chyba wywalili ze szkoły, za wizerunek.

- To trzeba panu przyznać, że potrafi podbudować człowieka na duchu. Ja przynajmniej mam buty, a nie rozwalone kapcie.

Pozostali zaczęli się ze mnie śmiać. Ale to prawda na stopach miałem stare i śmierdzące kapcie. Które odstraszą każdą dziewczynę. Zaintrygowała mnie. Zarówno jej wizerunek jak i szacunek do mojej osoby, ale też żartobliwość.

- Co zamierasz nam wykonać?

- Utwór pt. „Whataya want from me”.

- Już przygotowałem swoje uszy na ostateczny koniec.

Zaczęła śpiewać. Dawno nie słyszałem takiego głosu, to było coś wyjątkowego. Wnosiła swoją osobą świeżość, której nam brakowało. Czy ona to zrobiła specjalnie, że wybrała ten utwór? Wszystkie wspomnienia z Rafałem wróciły. W jednej sekundzie cała złość i wyrzuty sumienia zniknęły. Pojawiła się tylko jedna myśl: „Muszę spróbować jeszcze raz”. Znów zapragnąłem grać na gitarze, uśmiechnąć się. Gdy skończyła wszyscy siedzieli cicho i nie wiedzieli, co powiedzieć. Po raz kolejny przemówiłem:

- Umiesz śpiewać, ale raczej podziękujemy.

- Oszalałeś- wtrącił Paweł- Tego właśnie szukaliśmy.

- Nie ja!

- Boisz się! Przyznaj się, choć raz do swoich słabości.

- Nawet gdybym chciał, nie potrafię już grać na gitarze.

- Możemy sprawdzić-wtrąciła dziewczyna- Gdzie są instrumenty?

- W piwnicy.

Byłem wściekły na Pawła, że ich nie spalił jak prosiłem. Jednak złość minęła, kiedy mogłem znowu grać. Wszyscy nawzajem się wspieraliśmy i ćwiczyliśmy. Całe noce spędzaliśmy na próbach, by nadrobić to, co straciliśmy przez dwa lata przerwy. Ciekawiła mnie tylko jedna osoba… Eryka. Była jak mój dawny chłopak. Ta sama pewność siebie. Urodzona przywódczyni. Ogromne ambicje. Nikt z nas jej dobrze nie znał. Na próbach skupiała się jedynie na wykonaniu. Samą swoją obecnością zadawała mi coś. Uwielbiałem się z nią droczyć, choć wszystkim mówiłem, że jej nie znoszę to tak naprawdę wolałem ją od Pawła, a może nawet Rafała?

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Aisak 10.06.2018
    O.
    To też na tęczową zbiórkę.

    Używa się wyrażenia Kochanek?
    Jakoś mi średnio pasuje.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania