Wstęp "Wyraz miłosny"

Impreza miała nie mieć końca. Każdy dobrze się bawił. Jedzenia nie brakowało, tak jak i procentowej wody. Sylwestrowa noc miała wyraz dość miłosny. Mimo, że było sporo wolnych osobowości. Niektórzy już żonaci z gromadką dzieci wokoło siebie. Inni w związkach lub zaręczeni. Każdy miał inny status tak samo jak osobowość. W połączeniu z imprezą, było to bardzo ciekawe. Ja byłam wolna. Stałam chwilę z boku przyglądając się wszystkiemu i wszystkim. Nie umiałam tańczyć, ale dzięki temu nie czułam nudy. Tańczyłam tak jak mi się podobało. Tak samo jak moi rodzice, czy też młodsze siostry. Dobrze się bawiłam. Trochę się upiłam. Nie myślałam jednak, że ta noc przyniesie mi taki koszmar.

 

*

Impreza miała wyraz miłosny. To dobre stwierdzenie, które przyszło mi od razu do głowy. To najlepiej opisywało tę właśnie imprezę. Żonaty mężczyzna, mój sąsiad, chwycił mnie za rękę, ciągnąc mnie na parkiet. Tak samo jak impreza miała nie mieć końca, to taniec z nim miał ten sam charakter. W ciągu tej zabawy, wyciągnął mnie do tańców wiele razy, coraz to bardziej pijany. Ta historia nie musiała się zakończyć źle. Nie chcę przedłużać, iż te łzy są zbyt cenne, by wylewać je na kartce papieru. Chcę tylko zapisać moje myśli, bo tylko ta kartka może o tym wiedzieć. A czuję potrzebę się komuś zwierzyć.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 11

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Grafomanka 3 miesiące temu
    Szału nie ma, ale lepsze to niż te twoje 'wiersze'
    Zostawiam 3
  • _KresKa_22_ 3 miesiące temu
    Dziękuję 😁

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania