Wydarzenia 1846
Z latarnią oraz moim wiernym sługą
wyruszyłem nocą burzową w góry,
podjęliśmy razem tę podróż długą
dla mej umierającej żony Chmury.
- Niedorzecznością będzie, dobry Panie,
rzecze jednooki sługa ponury,
żeby w noc taką wybierać się w góry,
nawet jeżeli robimy to dla niej.
- Weź pistolety, potem odpraw modły,
gdyż bardzo jest prawdopodobnym, Panie,
że w lesie, gdzie królem Jeżynak podły,
obaj w kurhanie, legniemy jak kamień.
Będąc u kresu, chcąc zakończyć sprawę,
kazałem słudze ukraść klejnot lasu.
Duch górski Jeżynak jednak zawczasu
zastawił na sługę sidła w obawie...
Niewiele widziałem z zajścia całego:
Jeżynak tak czarował, że mieszał dzień
z nocą i nie ujrzałem nic innego
niż jak sługa krwią plując pada jak cień.
- Mówiłem ci Panie przecież tej nocy,
północ akurat głośno wtedy biła,
żeby tu nie iść i nie ma już mocy
która by mnie dzisiaj światu wróciła !
- Wiesz przecież Panie, że tylko twój sługa,
wiarus świetnie ze światem obeznany,
, chociaż wiele ma blizn i jest styrany,
umiał stąd wrócić a droga jest długa...
Tuliłem głowę starego wojaka,
a śmierć mu zamykała z wolna oczy.
Łkałem gorzko, gdy przestał krwią broczyć
a las grzmiał śmiechem ducha Jeżynaka.
2008-08-04
Komentarze (9)
Z dymem pożarów.
Z dymem pożarów, z kurzem krwi bratniej,
Do Ciebie, Panie, bije ten głos!
Skarga to straszna, jęk to ostatni,
Od takich modłów bieleje włos.
My już bez skargi nie znamy śpiewu,
Wieniec cierniowy wrósł w naszą skroń,
Wiecznie, jak pomnik Twojego gniewu,
Sterczy ku Tobie błagalna dłoń.
Ileż to razy Tyś nas nie smagał,
A my nie zmyci ze świeżych ran,
Znowu wołamy: On się przebłagał,
Bo On nasz Ojciec, bo On nasz Pan!
I znów powstajem w ufności szczersi,
Lecz za Twą wolą zgniata nas wróg,
I śmiech nam rzuca, jak głaz na piersi:
„A gdzież ten Ojciec, a gdzież ten Bóg?!
I patrzym w niebo, czy z jego szczytu,
Sto słońc nie spadnie wrogom na znak?
Cicho i cicho... pośród błękitu,
Jak dawniej buja swobodny ptak.
Owóż w zwątpienia strasznej rozterce,
Nim naszą wiarę ocucim znów,
Bluźnią ci usta, choć płacze serce,
Sądź nas po sercu, nie według słów!
O, Panie! Panie! ze zgrozą świata,
Okropne dzieje przyniósł nam czas;
Syn zabił ojca, brat zabił brata,
Mnóstwo Kainów jest w pośród nas.
Ależ o Panie! oni niewinni,
Choć naszą przyszłość cofnęli wstecz,
Inni szatani byli tam czynni;
O! rękę karaj, nie ślepy miecz!
Patrz! my w nieszczęściu zawsze jednacy,
Na Twoje łono, do Twoich gwiazd
Modlitwą płyniem, jak senni ptacy,
Co lecą spocząć wśród własnych gniazd
Osłoń nas, osłoń, ojcowską dłonią,
Daj nam widzenie przyszłych Twych łask;
Niech kwiat męczeński uśpi nas wonią,
Niech nas niebiański otoczy blask!
I z Archaniołem Twoim na czele
Pójdziemy wszyscy na straszny bój,
I na drgającem szatana ciele
Zatkniemy sztandar zwycięski Twój!
Zbłąkanym braciom otworzym serca,
Winę ich zmyje wolności chrzest;
Wtenczas usłyszy podły bluźnierca
Odpowiedź naszą: „Bóg był i jest!“
Kornel Ujejski.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania