Wymarzone urodziny

W sobotę obudził mnie dźwięk budzika. Zadałam sobie tylko jedno pytanie: Czemu ustawiłam sobie budzik na sobotę i to na dodatek na 8:00 rano? Przez zasłonięte rolety słyszałam odgłosy uderzającego o rolety deszczu, co było trochę zaskakujące w zimie. Trochę bardziej przytomna nadal leżałam w łóżku przykryta kołdrą. Po dłuższej chwili zdałam sobie sprawę, że u stóp mam coś miękkiego i futerkowatego. Delikatnie poruszyłam stopami i nagle usłyszałam ciche szczeknięcie. Trochę przestraszona wstałam z łóżka, odsłonęłam roletę a ze względu, że było jeszcze ciemnawo zapaliłam światło. Znowu usłyszałam ciche szczeknięcie i ruch pod moją kołdrą. Potrzebowałam chwili na podjęcie decyzji. W końcu wzięłam róg kołdry i szybko odsłoniłam. To był szczeniaczek. Szczeniaczek o, którym od dawna marzyłam. Na dodatek tej rasy którą chciałam. Wzięłam szczeniaczka na ręce. To był samiec. Szczeniaczek zaczą gryźć mnie po palcach. Kły mu rosły. Po chwili wyszłam z pokoju i udałam się do kuchni. Tam czekał na mnie mój starszy brat Błażej. Właśnie kroił szparagi do sałatki. Przypomniałam sobie, że dzisiaj są moje urodziny. Usiadłam na krzesie ze szczeniakiem na rękach. Szczeniaczek zobaczył szpragi na stole i od razu się za nie zabrał. Zaczą wręcz chrupać szparagi. W końcu Błażej mnie zagadał.

- I jak podoba się prezent?- uśmiechną się do mnie- masz pomysł na imię?

- Jest super! Zdecydowanie będzie miał na imię Szparag! Nie ma bata...- odpowiedziałam zaspanym głosem- skąd wiedziałeś, że chce akórat Malinoisa?- zmarszczyłam brwi.

-Wiesz jak to jest...- starał się być tajemniczy-Ludzie plotkują i tak dalej... A tak na serio to czytam książki- uśmiechną się. No faktycznie. Ostatnio pożyczyałam mu książkę o psach.

Zjadłam śniadanię. Ubrałam się i pomogłam bratu szykować jedzenie na przyjęcie. Jak się okazało Szparag był dopiero początkiem prezentów. Część resztek które zostały zjadł Szparag. Oczywiście co to głuwnie było?! Oczywiście szparagi. Godzinę przed przyjęciem okazało się, że nie ma soków.

-Felicja?- zawołał mnie do Błażej- Możesz na chwilkę?

-Co jest?- weszłam do kuchni a za mną wbiegł mały Szparag gryzacy moją nogawkę- co się stało?

-Przeszłabyś się do Biedronki po soki? Zapomniałem kupić? Przy okazji przejdziesz się na pierwszy spacer ze Szparagiem... Co ty na to?

-No dobra. Nie ma sprawy.

Po 30 minutach wróciłam do domu. Z tego zimna byłam cała czerwona a Szparag w najlepsze gryzł na zmianę raz smycz, raz moją nogawkę. Weszłam do kuchni dałam torbę z sokami na stół.

-Już jestem!!-zawołałam.

-Super!-usłyszałam odpowiedź. Ale to nie był głos Błażeja. Mimo to znałam ten głos. Zaciekawiona poszłam do pokoju gościnnego sciagając buty i kurtkę. Na środku pokoju stanęłam dęba. Nie umiałam nic powiedzieć, ani drgnąć. Przedemna stał mój idol ze swoim zespołem. Chester Beninngton z resztą Linkin Park. Przywitał się. Mi łeska szczęscia spłyneła na policzek. Nadal zaskoczona nie potrafiłam nic powiedzieć. Szparag targał moją nogawką. Chester powoli do mnie podszedł i mnie przytulił. Po chwili ja go przytuliłam. Po chwili się otrząsnełam. Zaczeliśmy rozmaiwać. Rozmawialiśmy bardzo długo a trwało to jak pół godziny. W końcu przyjechali goście. Cały dzień był jak ze snów...

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania