Wyprostuj się

„Jeżeli zdarzy się coś niepożądanego, proszę przycisnąć raz, a wtedy będę mógł ocenić sytuację, dwa razy, jeśli poczuje się pani zagrożona”

Nerwowo ściskałam długopis, wciśnięty mi w dłoń przez nowego ochroniarza.

Słabość jest zła. Nigdy nie pozwól, by ktokolwiek dostrzegł twój strach, lub drżącą w chwili wahania dłoń, powtarzałam w myślach, a mimo to, wewnątrz trzęsłam się jak liść.

Wiedziałam, że pojawienie się na pogrzebie ciotki nie było najlepszym pomysłem, jednak w żaden sposób nie mogłam tego uniknąć. Ostatnia wola, testament, o którego treści wiedzieli wszyscy, na długo przed śmiercią krewnej, podsyciła, tlącą się do tej pory nienawiść rodziny.

Groźba zebrania nadzwyczajnego posiedzenia dyrektorów, by usunąć mnie z funkcji prezesa fundacji.

W jednej chwili z siostry, pasierbicy czy kuzynki, przeistoczyłam się dla nich w kawałek mięsa, który należało jak najszybciej rozedrzeć i pożreć. Byłam chora z obrzydzenia.

Niezdolna się bronić pozostałam na miejscu nawet wtedy, gdy w sali rozległ się dzwonek alarmu, a na głowy żałobników popłynęły strumienie wody.

Odrętwiała, nie od razu zauważyłam, że ktoś rozłożył nade mną parasol, a pomieszczenie całkowicie opustoszało. Mój ochroniarz stał obok krzesła.

- Chodźmy, chyba nie chcesz, by tak się to skończyło?- Wyciągnął w moją stronę chusteczkę, przemoczoną, zupełnie jak on sam.

Ten szarmancki, aczkolwiek absurdalny gest, na moment ogrzał moje serce.

Korytarz wiodący do wyjścia był opustoszały.

Szedł za mną, trzymając się na odległość wyciągniętego ramienia.

Byłam pewna, że nie wcisnęłam przycisku dwukrotnie. Żaden z moich ludzi, nigdy nie podjął działania bez wyraźnego polecenia Ten mężczyzna jednak nie słuchał rozkazów, samodzielnie ocenił sytuację i zadecydował, że potrzebuję pomocy. Nie był jednym z moich psów myśliwskich, a dzikim wilkiem. Niebezpiecznym. Powoli nabierałam pewności, że nigdy nie będę w stanie go oswoić.

- Wyprostuj się. - Poczułam nacisk silnej dłoni na plecach, zaś w oczach ochroniarza dostrzegłam jakąś chłodną pewność. - Twoi wrogowie patrzą, nie pozwól, by zobaczyli cię złamaną, z pochylonym czołem.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (11)

  • Pasja 13.12.2018
    Witam
    Najważniejsze mieć mocny kręgosłup i trzymać się w niejasnych sytuacjach. Bardzo zgrabnie i stanowczo opisana scenka zagrożenia. Jednak nie do końca bezpieczna dla zainteresowanej.

    Pozdrawiam
  • Angela 13.12.2018
    Z takim ochroniarzem, myślę, że da radę.
    Dziękuję za komentarz i pozdrawiam : )
  • Dekaos Dondi 13.12.2018
    To prawda. Zgrabnie napisane , jak płynne cięcie mieczem. Poza tym skłoniło mnie do dwóch wniosków:1→Strach można okazać jedynie wtedy, gdy stanowi zmyłkę dla przeciwnika, żeby podszedł bliżej, by móc zaatakować. 2→Chyba lepszy nieoswojony przyjaciel, niż oswojony wróg? Pozdrawiam→5
  • Pasja 13.12.2018
    DD ty jak Sami Swoi... po co nam szukać nowego wroga jak mamy starego
  • Angela 13.12.2018
    Zdecydowanie się zgadzam.
    Fajnie, że tym razem się podobało.
    Dziękuję ślicznie i również pozdrowienia ślę : )
  • Namei 13.12.2018
    Leci piąteczka. Bardzo podobał mi się ten tekst :)
  • Angela 13.12.2018
    Bardzo mi miło, dziękuję : )
  • jesień2018 13.12.2018
    Bardzo ładnie narysowane, bardzo sugestywnie. Lubię czuć to, co czuje bohater, a tu tak się czułam. Pozdrowienia!
  • Angela 13.12.2018
    Cieszę się i dziękuję : )
  • Canulas 14.12.2018
    Nie no, chyba to pierwsza część, prawda... Jakoś tak, no, nieklamruje się. Oczywiście otwartym zakończeniom również przyklaskuję, ale tutaj bym widział dalszy ciąg.
    Ladna puenta.

    (Po cudzysłowiu zabrakło kropki).
    Pozdrox.
  • Angela 14.12.2018
    Nie, to znowu taki sobie wyrywek, brak serca do serii : /
    Dzięki i podrawiam

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania