Wyskok
– Strzeżcie się tego człowieka! Powiadam wam, strzeżcie się! – pokrzykiwał starzec z długą, siwą brodą, siedzący przy wyjściu z wrocławskiego lotniska na Starachowicach. Tłum ludzi całkowicie ignorował jego słowa. Zresztą nikt dokładnie nie wiedział, o kogo mu chodzi.
Młody, szczupły brunet o imieniu Grzegorz przyleciał tanimi liniami z Glasgow do Wrocławia. W szkockim mieście żyje i pracuje, a do stolicy Dolnego Śląska przybył na urlop. Nigdy wcześniej tu nie był. Nikt go tu nie znał. Oprócz starca z siwą brodą. I może kogoś jeszcze.
Nie minęła doba. We wrocławskim Afrykanarium konsternacja – ktoś leży w śpiworze na wybiegu z pingwinami. Pracownicy ZOO są bliscy załamania nerwowego. Zadają sobie pytanie: „Jak on się tam znalazł?!”
– Ciszej! Dajcie się wyspać, do cholery! Głowa mnie boli, mam kaca! – burknął do mieszkańców wybiegu. Niesforny człowiek, spoczywający na kamienistej kopule, to Grzesiu. Jego stan upojenia alkoholowego zbliżał się do rekordów Guinnessa. Delikwent nawet nie zauważył, że wokół niego przechadzają się jedynie zwierzęta o długich dziobach i biało-czarnym ubarwieniu. Pingwiny radośnie przeskakiwały przez śpiącego gościa. Ten spał w najlepsze.
Na taras widokowy dla zwiedzających wkroczyła szkolna wycieczka.
Dwadzieścioro ośmioletnich dzieci wybałuszyło oczy na widok leżącego mężczyzny.
– Proszę pani, czy to syrenka tam leży? – zapytała Ania swoją nauczycielkę.
– To pewnie ten człowiek-pingwin, z którym walczył Batman. Teraz siedzi we Wrocku. Zadarł z Nietoperzem – to ma! Odsiadka to odsiadka. Żebym ja w życiu nie skończył jak ten gostek – powiedział Bartuś, stojąc obok swojej wychowawczyni.
Inaczej zareagowała Gabrysia. Wyciągnęła telefon z lewej kieszeni i w mgnieniu oka wystukała numer do mamy. Po dwóch sekundach rozmowa była już w toku.
– Mamo! Mamo! Namierzyłam gnoja!
– Gabrysiu, co się stało?!
– On jest z pingwinami! We Wrocławiu!
– Jaki „on”?
– Ten, co alimentów nie płaci. Tata!
Komentarze (8)
Dotrze do czytelnika masowego, zamiast do wąskiego tylko grona wybranych (czytelnik dzisiaj, to i tak wybraniec, bo czytających mało a już jak kto, to przeważnie i sam próbuje pisać, nawet jeśli do szuflady).
Wielka literatura, wielka jest, ale są też amatorzy tej mniejszej i ta jest w sam raz może dla nich (dla nie), a wielka dla wybitnych (to już nie ja).
Dzięki za odwiedziny i komentarz. Pozdr!
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania