Wyśniona miłość.

Nie raz bywa tak że nasze codzienne życie jest mniej ciekawe niż to które mamy w snach czy chociaż w naszych myślach i tak jest właśnie ze mną. Nie będę kolorował swojej historii jestem bezdomny od ponad ośmiu lat przez ten czas dowiedziałem się sporo o ludziach i spojrzałem na świat trochę z innej perspektywy. Nie staram się tego naprawić nie jadę na szmacie w jakimś barze nie jest mi z tym dobrze nawet nie przychodzi do mnie taka myśl że mógł bym tak sądzić, ale jednak zmienia się to wszystko kiedy zasypiam, wtedy wszystkie te problemy idą w niepamięć jestem tylko ja i mój świat. Nie mam pojęcia co to jest ale wiem że podczas snu mogę robić co chce i nie trwa on tyle co parę sekund jak to bywa u większości ludzi ale jest tak że każda minuta w śnie odpowiada jednej minucie w rzeczywistości. Kiedy zasypiam otwierają się przede mną bramy raju, wymarzyłem sobie miejsce które jest jak opis z książki fantastycznej. Płyną tam rzeki fioletowe trawa jarzy się neonowym zielonym kolorem, przez cały czas słychać tam niebiańskie śpiewy, co jakiś czas przez neonową łąkę przebiegnie królik czy zając ja jednak leżę na leżaku i patrzę się w chmury gdzie co jakiś czas przelatuje czerwony ptak i tak mogę spędzać całą noc, a w rzeczywistości to leżę w kartonach pod mostem trzęsąc się z zimna. Kocham to miejsce i co noc zastanawiam się jakby to zrobić żeby zostać tam na zawsze jednak oprócz samobójstwa oraz łykanie niczym draże tabletek na sen nic nie przychodzi mi do głowy. Od paru dnie jednak przychodzi do mnie jedna istota nazwałem ją Lilia tak jak większość rzeczy tutaj ma pochodzące pod fiolet kolory. Jej włosy są długie i zahaczają o jej suknie która ciągnie się do samej ziemi. Zawsze kiedy do mnie przychodzi siada na moim leżaku i patrzy się razem ze mną ale dziś kiedy przyszła stało się coś niesamowitego przemówił, powiedziała cichym głosem - Witam - przewiercił moje uszy bo tak przyjemnego głosu nie słyszałem nigdy - Kim jesteś? - zapytałem, dziewczyna uśmiechnęła się do mnie odskoczyła i powiedziała - Mhm… sama nie wiem, to twoja głowa wymyśl kim jestem, może będę staruszką - zarzuciła na siebie szal który miała na plecach i krzyknęła - Nie wiem! Może będę staruszką co ty na to? - podbiegłem do mnie i uśmiechnęła się swoimi bielutkimi zębami - Chyba jednak jesteś na to za młoda - uśmiechnąłem się, ona mówiła dalej - No może i tak. Będziemy tak siedzieć tutaj? - nie odpowiedziałem, byłem nią zafascynowany patrzyłem na nią cały czas i dostrzegałem jak jej twarz się zmienia, potem zdałem sobie sprawę że to ja zmieniam jej twarz w końcu była ona wytworem mojej wyobraźni. Po paru chwilach siadała po turecku koło mojego leżaka i uśmiechając patrzała się ze mną w niebo, postanowiłem jednak podtrzymać z nią rozmowę, ale kiedy miałem zamiar wypowiedzieć słowo przestałem jeż czuć delikatny dotyk neonowej trawy poczułem chłód i bardzo a to bardzo bolały mnie ręce. Kiedy otworzyłem po chwili kręcenia się na ławce która przez tą noc była moim łożem, zobaczyłem dwóch mężczyzn stojących nade mną świecących mi w oczy latarką - Proszę pana, słyszy nas pan? - potem jeden powiedział do drugiego - Pijak? - a ten pochylił się nade mną poczym wyprostował się - Nie, jest trzeźwy - stanąłem przed nimi i zobaczyłem ich mundury nie miałem odwagi wypowiedzieć ani jednego słowa, zrobił to za mnie jeden z nich - Wie pan że nie może pan tu spać proszę się udać do przytułku albo do jakieś rodziny o ile ma pan jakąś, do widzenia - zasalutowali obydwoje i odeszli w kierunku zaparkowanego samochodu. Nie chciałem przez noc nie spać biorąc pod uwagę że robiło się coraz zimnej chciałem znaleźć jak najbardziej wygodne miejsce i udać się znowu do mojego osobistego raju. W końcu znalazłem na rogu miejsce przy śmietniku nie obchodziły mnie warunki chciałem się tam przenieść jak najszybciej. Kiedy zasnąłem, pierwszą rzeczą którą zobaczyłem była jej twarz wcześniej co prawda przypatrywałam się jej i modyfikowałem ją ale teraz zobaczyłem ją w odległości jakiś 10 cm i była ona najpiękniejsza kobietą jaką widziałem, nie mogę powiedzieć ile miała lat mogła mieć od osiemnastu do trzydziestu lat z jej twarzy nie znikał uśmiech a na policzkach pojawiały się dołeczki. W końcu odezwała się do mnie - Gdzie byłeś? - powiedziała to słodko i naiwnie niczym mała dziewczynka - To nie jest ważne gdzie byłem, chce teraz poznać twoje imię, więc? - uśmiechnęła się - Ty głuptasku, przecież ci tłumaczyłam że to ty mnie wymyśliłeś więc nadaj mi imię - uśmiechała się dalej od ucha do ucha a jej włosy padały mi na twarz, co jakiś czas brała je ale potem złapałem ją za rękę - A może być Lilia tak mówiłem na ciebie w myślach przez parę dni - zarechotała uroczy - Tak może być i wiedziałam że chciałeś tak mnie nazwać - nie przestawała się uśmiechać nie mogłem przestać się patrzeć na jej piękną twarz onieśmielała mnie ale przecież była tylko wybrykiem mojej wyobraźni. Dni zaczęły mijać a moja wizja jej stawała się coraz bardziej odważna, dziewczyna często przychodziła do mnie odziana w coraz mniejszą warstwę ubrania aż do chwili kiedy przyszła zupełnie naga. Siadła na skraju leżaka, ten którzy przemienił się na arenę naszych sprzeczek zaczęła do mnie mówić bardzo delikatnym głosem wręcz zachęcającym - Podobam ci się? - nie wiedziałem co odpowiedzieć siedziałem po prostu i patrzyłem na jej spiczaste fioletowe piersi. W końcu po dłuższej chwili speszenia powiedział - Tak bardzo - ona spojrzała na mnie, a jej ręką powędrowała na moja ramię zaczęła je delikatnie objeżdżać - Ty też mi się bardzo podobasz - nie wiedziałem co mam jej powiedzieć, wykonywała cały czas ten sam ruch na moim ramieniu ale przysuwała się do mnie coraz bliżej aż w końcu przestała dotykać mojego ramienia i delikatnie szturchnęła swoim nosem o mój. Jej broda podleciała do góry a usta wylądowały na moich, zaczęliśmy się całować i to nie delikatnie ale agresywnie, podczas tego brała moją rękę i kładła sobie od piersi po krocze, przestała się całować ze mną i wstała a podczas tego jej piersi musnęły mnie po twarzy. Złapała mnie za ręce i powiedział - Chodź - bardzo cichym głosem, potem położyła się przede mną na neonowej trawie ponownie powiedziała - Chodź - ale tym razem bardzo a to bardzo pożądliwym głosem. Uklęknąłem i zacząłem dotykać jej nóg które miała zgięte, przybliżyłem się do niej, jęknęła głośno. Złapał swój miecz i byłem już blisko, zatrzymałem się wtedy ona krzyknęła - No dalej wchodź we mnie! - wtedy poczułem bardzo a to bardzo mocny ból w plecach obudziłem się było już widno nie wiedziałem co się dzieje ale czułem że jakieś zwierze siedzi na mnie i gryzie mnie w plecy. Wstałem szybko i to odskoczyło kiedy już stałem zobaczyłem małego pieska warczącego na mnie odgoniłem go paroma kamieniami. Potem przez cały dzień starałem się zasnąć ale nie mogłem, w końcu pod koniec dnia zdecydowałem że pierwszy raz schleje się jak świnia. Kiedy wypijałem ledwo ostatni łyk w butelce, straciłem przytomność i w końcu po całym strasznym dniu przeniosłem się do mojego raju, ale coś było nie tak wszystko jakoś się zmieniło. Niebo nie było już tamtego koloru ale migało kolorami zimnymi tak samo reszta, trawa była ciemno zielona. Nad przepaścią stała Lilia podszedłem do niej i zapytałem - Co się tu stało? - nie odpowiedziała nic, zacząłem ją dotykać mówiąc - Może skończymy to co zaczęliśmy wcześniej - jej włosy zaczęły robić się siwe a twarz starcza - Co się dzieje?! - krzyknąłem, ona popatrzyła na mnie i odepchnęła mnie, tak że aż upadłem na ziemie - Co ty robisz?! To jest mój sen i ja tu robie co chce, a teraz chce żebyś znowu była młoda i żebyśmy wrócili do tamtego momentu - ona uśmiechnęła się ale nie tak samo jak wcześniej tylko wrednie - Nie możemy, nie teraz ty tu rządzisz tylko twój nietrzeźwy mózg - nie chciałem uwierzyć jej w słowa które do mnie wypowiedziała patrzyłem na nią i starałem się uśmiechać, ona jednak stała niczym kukła. Jej twarz coraz bardziej się zmieniała wyglądała już zupełnie jak staruszka. Na sam koniec powiedział tylko jedno słowo - Mogło być miło - i rozpłynęła się. Obudziłem się wtedy i był to mój ostatni taki sen nigdy więcej już nie byłem w tej krainie jedyne co mi się śni teraz to izba wytrzeźwień na której spędzam wiele nocy. A niedługo odwiedzę mury więzienia z powodu paru kradzieży, no pić jakoś trzeba. Moje życie już nie ma sensu. Poważnie myślę o tym żeby skoczyć z mostu może wtedy wróci Lilia.

Średnia ocena: 4.3  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Hasin 15.11.2014
    Fajne :D
    Domyślam się, iż jest to opowiadanie jednoczęściowe ;>
    Postaraj się pisać dialogi według określonego schematu i unikaj błędów interpunkcyjnych.
    Daję 5 ;p
  • PawelMalek 16.11.2014
    No co do błędów interpukcyjnych to się zgodzę ale do dialogów to nie za bardzo :P

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania