Wyszło Szydło Z Worka, O Stworzeniu Słów Kilka

Wyszło szydło z worka. Rozejrzało się dookoła, mimowolnie dokonując oceny sytuacji, szukając punktu zaczepienia dla myśli, która może dać początek opowiadaniu. Trzeba zaznaczyć, że owe dziwactwo dobrze nam znane z przysłowia, charakteryzuję się niezwykła przenikliwością, zdolnością do wyrażania istoty rzeczy poprzez słowa. Jednakże Szydło nasze jest istotą pyszną, dlatego obiektem rozmyślań własnych, stało się ono samo.

 

Jak myśl się znalazła, tak też znalazło się lustro. Wiedziało Szydło bowiem, że opowiadanie należy zacząć od opisu bohatera. Dlatego zaczęło kreować swój obraz na podobieństwo własne, wszak dla Szydła, Szydło istotą jest perfekcyjną. Chcąc przekazać swoją istotę zwykle używało słów takich jak: piękno, dobro, potęga oraz powab. Na ile słowa te określają prawdę, nie wiemy, możemy jedynie brać pod uwagę relację Szydła, które dla niego samego, z pewnością są prawdziwe.

 

Tak więc kreując swą istotę, Szydło dawało początek historii, a zaczynała się ona tak: ,,Pewnego dnia wyszło Szydło z worka, ujrzało przed sobą lustro, a w lustrze widać było Szydło. Zdumione tym widokiem, przetarło oczy ze zdumienia, widząc siebie w krzywym zwierciadle, które nie potwierdzało przekonań Szydła wobec własnej osoby. Odbicie było przekłamane, kiedy na nim ktoś zawiesił wzrok na myśl przychodziły mu słowa znane raczej z negatywnego zabarwienia takie jak: dziwne, obce, smutne, samotne.''

 

Szydło popadło w zadumę. Patrząc na słowa skreślone przez siebie. Spoglądało tępo na słowa: smutne, samotne. Zabolało to Szydło. Podrapało się więc po głowie, poskubało brodę, wzdychając ciężko wróciło do pisania.

 

,,...smutne, samotne. Szydło zastanawiało się czy odbicie jego pozostaje Szydłem jeszcze. I w taki oto sposób do Szydła przypałętało się Licho. Licho było inne niż Szydło, chociaż na pozór podobne. Zapytane o swoją osobę, odpowiadało krótko: ,,Licho nie śpi''. Zasadniczo nie był to wytwór zbyt rozmowny. Gnębiło to Szydło, zastanawiało się, jakim cudem z Szydła wyszło Licho, tak od niego różne.''

 

Szydło poczuło na swoich plecach czyjś dotyk, odwróciło się i ujrzało Licho. Licho obdarowywało Szydło smutnym uśmiechem, przyjacielskim błyskiem w oczach, zarezerwowanym tylko i wyłącznie dla starego przyjaciela. Wszak nie zostało ono powołane do bytu przez słowa przed chwilą. Czas rozmył się, bądź wcale go nie było, dla Szydła nigdy nie zaistniał, nie było potrzeby jego stworzenia, szkoda było słów by utworzyć jego naturę.

 

Licho było jednak dla Szydła potrzebne, stworzone na Szydła podobieństwo, a tak od niego różne. Było dla Szydła kluczem do poznania własnej, opacznej natury. Stanowiło odbicie pełniejsze niż zwykła lustrzana zjawa, posiadało wolną wole i pragnienie poznania samego siebie. Wywiązała się miedzy tymi dwoma bytami koleżeńska rywalizacja, polegająca na dążeniu do zgłębienia własnej istoty, była to rywalizacja piękna, wolna od egoizmu i niedojrzałych zachowań. Szydło poznawało siebie poprzez słowa, a Licho dzięki nawiązywaniu relacji ze światem wykreowanym przez Szydło, relacja ta pozwalała odkryć prawdziwe znaczenie wielu słów i nadawała im wyższą wartość.

 

Szydło dzięki Lichu poczęło pisać o rzeczach innych niż o sobie samym, zaczęły pojawiać się gwiazdy, byty małomówne, nie dążące do poznania siebie, jednak posiadały wszystkie cechy jakie niegdyś Szydło nieustannie przypisywało sobie, były piękne, powabne, dobre. Ich światło rozjaśniało świat, pisany przez Szydło.

 

,,Istoty te zawieszone w przestrzeni, snujące się na pozór leniwie, lecz z zawrotną prędkością staną się warunkiem potrzebnym do bytu, dla kolejnych słów.'' Licho zaciekawione, pragnące nawiązać relację zwróciło się do nich z pytaniem, czy czegoś im trzeba. Z tej relacji powstał byt zwany czasem. Nawet Szydło nie wie dlaczego to się stało. Gdybyśmy zapytali Licho, stwierdziłoby: ,,Tak jakoś wyszło''.

 

Czas trzeba mu to przyznać był dosyć konkretnym gościem, wiedział czego chce i dla wszystkich zawsze prezentował swoją twarz wczorajszą. Nie dążył do poznania Siebie, bowiem wszystko o Sobie wiedział. Twierdził, że był mężczyzną, nosił długą brodę, a w jego okularach, z którymi się nie rozstawał, tykały wesoło wskazówki zegara. Miał wpływ na wszystko co było dziełem Szydła i Licha, denerwowało to Szydło o tyle, że zwykło mówić: ,,Trud Szydła czas niweczy.'' . Szydło obrażone na Czas i Licho, które wywołało niechcianego gościa, poczęło w samotności oddawać się dziełu tworzenia, czemu nie było końca, bowiem czas wszystko niweczył.

 

Na złość Czasowi, Szydło zaczęło tworzyć byty wszelakie, żeby ów nieprzyjemny gość nie miał ani chwili czasu dla siebie. Wyjątkowo dumne Szydło było z atomów, których powstało tak wiele, że Czas z trudem to wszystko kontrolował. Jednak na tym nasze Szydło nie poprzestało, stworzyło organizmy zwane żywymi, początkowo nieśmiało zaczynając od jednej małej komórki, która i tak była dla Czasu sporym wyzwaniem, wszak dawanie samego siebie dla każdego atomu komórki jest zadaniem męczącym. Szydło dopiero się rozkręcało, namówiło Licho do udziału w sabotażu wysiłków bytu trzeciego, jak to często jedno z drugim podkreślało, nawiązując relację z organizmem organicznym Licho doprowadziło do jego reprodukcji.

 

Biedny Czas musiał dostosować się do coraz to większej liczby istnień, początkowo robił to bez wprawy, przez co egzystencja poszczególnych istnień była dłuższa niż zamierzał, z czasem jednak doszedł do perfekcji i wszystko działało jak w zegarku szwajcarskim. Prężył się przed Szydłem jak paw, chcąc zrobić mu na złość. Na nieszczęście dla niego Szydło miało plan, a zapisało go w ten sposób:

 

,,Powstanie istota, obdarzona moją istotą, będzie zdolna do tworzenia, budowania słów i obrazów.'' Jak wszystko co Szydło zapisało to zdanie również się sprawdziło. Licho wpoiło w ten byt emocje, zarówno te piękne, jak i te mniej pożądane, a były wśród nich: miłość, nienawiść, strach, zazdrość i wszystko co na istotę nazwaną człowiekiem się składa. Czas z początku nie przestraszył się nowej intrygi Szydła, w zasadzie to ją wykpił, człowiek okazał się tak samo mu podległy, jak każda poprzednia istota. Lecz z czasem, jak istota ludzka zaczęła powoływać do życia wymyślone przez niego własnego byty, czas się przeląkł.

 

Każde słowo oraz obraz, pozostawione przez człowieka, potrafiło dłużej niż on sam Czas gnębić. Począł błagać Szydło o litość i chwilę wytchnienia, lecz Szydło niewzruszone rozłożyło się wygodnie i spokojnie patrzyło jak jeden z wielu ludzi kreśli zdanie:

 

,,Wyszło Szydło z worka.''

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania