Wyznanie do matuli
Cicha noc budzi mnie swą nagością.
Ja tak bardzo chcę się jej wyzbyć.
Gdzieś kiedyś daleko było wszystko lśniące.
Teraz mam tylko obrazek w głupiej książce!
Nie możesz, nie możesz iść.
Nie biegnij, nie biegnij dziś.
Nie zostawiaj, nie zostawiaj, nie!
Deszcz wali w szklane okna.
Taka pogoda jak w moim życiu.
Wszystko jest na końcowym wyzbyciu się.
Ja tak pragnęłam chwilę spokoju.
Żeby nigdy już nikt nie zamknął mnie w ciemnym pokoju!
Dokąd się wybierasz, może do nieba?
Czemu mnie zostawiasz, może nie kochałaś?
Matko moja kochana, przecież nigdy o mnie nie dbałaś.
Cisza obija się o moje uszy.
W głowie kotłują się myśli niespełnionych snów.
Szukam wyjścia z tego labiryntu kłamstw.
Mam dosyć z twojej strony wszystkich chamstw!
Zawsze byłam tym kimś obojętnym, o tak...
Nigdy nie malowałam Twojego świata w kolorowe barwy, mhm...
Każdy liczył się tylko nie ja, zamknęłaś swój świat.
Byłam dla Ciebie jak jeden wielki Grat!
Urodziłaś mnie, choć sama tego nie chciałaś i po co?
Wychowałaś, choć nie tak jak trzeba.
Nie kochałaś, choć pragnęłam się przytulić.
Nie wspierałaś, choć pragnęłam twej pomocy.
Aż w końcu, w świat mnie puściłaś.
Nigdy nie pytałaś, nie chciałaś.
Ja odchodzę moja matko, moja droga.
Wychowaj swe kolejne dziecię w miłości, niech przynajmniej w jego życiu radość gości.
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania