[Wyzwanie od Bestii] Z życia Filipa

Z życia Filipa

 

PS: Wyzwanie od Filipa. Brzmiało ono "napisz opowiadanie, w którym bohater dokonuje włamania linijką a zbija lampą naftową.". Miłego czytania ;)

 

Zerkam na ogromny, biały dom, który mam obrabować. Będzie to trudne, wiem. Szczególnie, że wybrałem sobie bardzo poręczne przedmioty, mające pomóc mi w tym czynie- linijka i lampa naftowa. Uprzedzę pytanie- tak, jestem chory psychicznie...

To przytulne mieszkanko przede mną należy do gościa, przez którego moja siostra ma traumę. Chwali się, że jest bogaty jak nie wiem kto, więc postanowiłem, że taki przestanie być...

Pewnie myślicie, że takie włamanie jest bardzo trudne. Mylicie się. Trudne, to jest planowanie takiego czegoś. W końcu jestem tylko człowiekiem, jak zginę (no, bez przesady...) czy pójdę do więzienia to nic się nikomu nie stanie. W końcu każdy kiedyś umrze, prawda? Nie ma znaczenia gdzie, jak i o której godzinie.

A co mnie skłoniło do wybrania o to tych szlachetnych przedmiotów jako towarzyszy tego wydarzenia? Khe, coś łatwego.

"Ej, Nivan, czym byś dokonał włamania?"

"A po co Ci to, Filip?"

"Do gry. Można w niej tworzyć różne głupie rzeczy! Niestety, zapomniałem tytułu..."

"Ee... Linijka? Lampa naftowa?"

Rzeczywiście, nie sprawiło mi większych trudności wymyślenie tych rzeczy. Ze znalezieniem trochę trudniej...

Jednak, dość gadania!

Wzdycham głęboko. Poprawiam niechlujny kosmyk lekko zsiwiałych włosów (stres) i wskakuję z niemałym trudem na murek z czerwonych cegieł. Prawie od razu zdzieram sobie skórę na ostrych wypukłościach. Powstrzymuję się jednak od głośnego syku.

Czujne ślepia kota sąsiadów się podejrzanie na mnie patrzą.

Nagle przypominam sobie, że na dole zostawiłem lampę... Zawodowym złodziejem na pewno nie zostanę. Macham ręką jak nienormalny, usiłując złapać lekko zardzewiały uchwyt. Po kilku sekundach wysiłku udaje mi się to. I nagle rzecz zaczyna być ciężka jak słoń... Nie jestem dobry z WF.

-No, tu ciebie mam...- Szepcę zmęczony do przedmiotu. Ocieram chłodne kropelki potu z czoła, pośpiesznie zchodząc z murku. Od razu chowam się w gęstych, ciemnozielonych krzakach jagód. Nie jem ich jednak, bo zdaję sobie sprawę, że to pułapka dla takich jak ja. Nudzisz się, chwycisz jeden owoc, zjesz i... umierasz. Zatrute jagody.

Czekam, aż oślepiające światło w oknie zgaśnie, delektując się wspomnieniami.

 

-Czego chcesz, kwiatuszku?- Pytam się niskiej istotki wchodzącej do MOJEGO pokoju. Nie ma ni chwili spokoju...!

-Filip...- Mówi cicho, a ja dopiero teraz zauważam łzy cieknące po jej czerwonych policzkach. Spod poszarpanych,farbowanych, niebieskich włosów widać zapuchnięte od płaczu, szmaragdowe oczy.

-Jezu, znowu jedynka z polskiego?- Pytam zgryźliwie. Kiedyś bardzo siebie lubiliśmy, piekliśmy babeczki, pomagaliśmy w nauce i bawiliśmy się zabawkami. Nawet w wieku lat czternastu. Lecz trochę już minęło, już siebie zbytnio nie obchodzimy. Ale nadal czasem...

-Ja...- Siada na łóżku i okrywa się brązowym kocykiem.-Zostałam złamana...

"Pewnie znowu te miłosne rozterki. Wkurza mnie już..."- pomyślałem ironicznie. Ale zastanowiłem się nad znaczeniem tych słów. I doszłem do pewnego wniosku, co ukrywa znaczenie tych słów.

Nie przytuliłem jej. Bo po co?

 

-Niech wie, że byłem z nią myślami. W końcu nie musiała mówić zagadkami... Dla niej 2+2=22...- Szepnąłem, i przekradłem się do innego miejsca. Światło zgasło, mogłem spokojnie przejść. Z coraz cięższym sercem ciągnąłem za sobą lampę. Nie mogłem powstrzymać się od prychnięcia. Tyle jest dziewczyn w takiej sytuacji jak ona, a nagle ma cały świat tylko opiekować się moją siostrą, Ev. To męczące...

Czujne oczy kota siedzącego tam, gdzie ja byłem przed chwilą, patrzą prosto na mnie.

Co za głupek z tego faceta... Kto, do jasnej, zostawia otwarte okno na noc?! No dobra, nie przesadzajmy- jest tylko uchylone. I co, jednak wcale nie jest tak łatwo jak w tych książkach o złodziejach. Jakim cudem oni weszli do środka nie niszcząc szyby?! Chyba chorowali na anoreksję. Czy to zalicza się do czarnego humoru? Tylko dla murzynów... No dobra, bo stanę się nietolerancyjny.

Co jak co, ale 007 nie jestem. Nie mam super-hiper laseru, który bez żadnego dźwięku robi idealne jak od cyrkla kółka na szkle, po czym je stapia. Rozglądam się, szukając pomocy.

Mam! Piłka sąsiadów. Pewnie te bachorki przerzuciły piłkę poza płot, a ten gość im nie oddał... Nie rozumiem takiego zachowania ze strony dorosłych. W każdym razie, czas sprawić, by ta piłka odnalazła dom!

Celuję prosto w szybę. Orient sprawdzam! Niech facet pomyśli, że to dzieciaki sąsiadów, hehe! Robię potężny zamach, rzucam i uświadamiam sobie swój błąd. Jakie dzieci grają w piłkę o drugiej w nocy?! Trudno, najwyżej się powie, że to wampiry. Przy odrobinie szczęścia nawet zostaną spaleni na stosie. Na czarno... To nie jest czarny humor? Zapomniałem...

Chowam się za ścianą. Słyszę kilka okropnych przekleństw, po czym on... ma na imię Add, nie? Tak pamiętam. Chyba. W każdym razie, schodzi na dół.

Obezwładniam go, wskakuję z nim z powrotem do pokoju, po czym pakuję mu kulkę utworzoną z chusteczek na stole w usta. Obrzydza mnie widok jego, śliniącego się, patrzącego na mnie tymi oczyma, jak u psa... Jest chyba dwudziestoletni, może ma trochę więcej. Niewiele starszy ode mnie. Okładam go z liścia, a on mdleje. Słaby jest...

Wyciągam z czarnej, skórzanej torby ogromną reklamówkę i wkładam do niej wszystko, co tylko mogę. Jego portfel, wypełniony banknotami, złoty zegarek, nawet wielkie, srebne lustro się zmieściło! Cud, nie?

Wtem nagle poczułem mocne uderzenie w tył głowy. Zrobiło mi się ciemno przed oczami, ale nie mdleję. Bezskutecznie się szarpię, a widząc jego blade oblicze ogarnia mnie nienawiść. Przywalam mu łokciem prosto w tą buźkę, ale po chwili tego żałuję. Chyba będę miał siniaka na ręce...

Nagle do głowy wpada mi szalony pomysł.

A oczy kota sąsiadów patrzą się na mnie chłodno.

Sięgam szybko po lampę. Add nie zauważył mojego ruchu, zorientował się, kiedy już było za późno. Lampa naftowa uderzyła go w głowę, a rozbite szkło wyglądało trochę jak takie przezroczyste motylki, z czerwoną cieczą na swych niewinnych skrzydełkach.

-Ja...- Jęknąłem cicho. Chyba trochę za mocno uderzyłem. Zrobiłem ochydny grymas i kopnąłem ciało, przy okazji brudząc sobie glany szkarłatem. Nie czułem jakiś emocji, chyba przez szok. Otępienie.

Skierowałem swoje kroki do samych drzwi, ale żeby nie było, że nie użyłem linijki, rozbiłem nią drugie okno (Z pomocą pięści. Co jak co, linjka się złamała.) i wyskoczyłem przez nie, ciągnąc torbę z kosztownościami.

~•~

Wiadomości z "naszego miasta". W nocy, około trzeciej a drugiej nad ranem, na ulicy ****** dokonano morderstwa. Add Mantell, wpływowy mieszkaniec dużej willi, został zamordowany. W jego domu znaleziono liczne dokumenty wskazujące na to, że Pan Mantell był skrytobójcą itp. Podejrzani to Filip Griffin, którego właśnie tej nocy nie było w domu. Aktualnie nie znamy miejsca pobytu podejrzanego. Zapraszamy jutro, po więcej wiadomości!~

 

~Senezaki

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • KarolaKorman 30.10.2015
    Dawno się tak nie ubawiłam, brawo :)
    ,, po czym pakuję mu kulkę utworzoną z chusteczek na stole w usta. '' - tym rozwaliłaś mnie totalnie :)
    Brakowało kilku przecinków, ale to pestka.
    Zostawiam zasłużone 5 :)
  • Senezaki 31.10.2015
    Dzięki, nie sądziłam, że kogokolwiek to rozśmieszy XD
  • Angela 30.10.2015
    Przezabawne i cudne. Fajne opowiadanie na ponury wieczór : D 5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania