Yessir
Łapiąc mnie bez krzty wytchnienia, korcąc swym zapachem ostrym
Wyrzygując postulaty, krzycząc na mnie basem wzniosłym
W rzyć mojego nieistnienia
I tak w kółko, nie Macieja
Jęczą od samego rana
Proszę pana.
Mówił jeden, mówił czwarty, piąty szósty
Niewymierny, żem gówniarski i pyskaty
Że już dość, basta, tego nieba i rozpusty
I sam Bóg spogląda na mnie bom ja jest padołu rana
I tą siwą głową kręci
Tak nie można, proszę pana
Komentarze (7)
Celnie.
Widac kolejny akt zabawy słowem i dużą grację
If I have to be edgy I want to be the edgiest
Niektórzy lubią takie smaczki. Ja na to patrzę, jak na instagramową kolekcję szam, czyli w żaden sposób.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania