Yessir

Łapiąc mnie bez krzty wytchnienia, korcąc swym zapachem ostrym

Wyrzygując postulaty, krzycząc na mnie basem wzniosłym

W rzyć mojego nieistnienia

I tak w kółko, nie Macieja

Jęczą od samego rana

Proszę pana.

 

Mówił jeden, mówił czwarty, piąty szósty

Niewymierny, żem gówniarski i pyskaty

Że już dość, basta, tego nieba i rozpusty

I sam Bóg spogląda na mnie bom ja jest padołu rana

I tą siwą głową kręci

Tak nie można, proszę pana

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • Wrotycz 01.02.2019
    :) Lekkie piórko.
    Celnie.
  • LinOleUm 01.02.2019
    Nie do końca.
  • Canulas 01.02.2019
    Pierwaza zwrotka skojarzyło mi się z Tuwinowskim: "Pocałujcie mnie w..."
    Widac kolejny akt zabawy słowem i dużą grację
  • LinOleUm 01.02.2019
    Raczej akt nudy na toalecie
  • Canulas 01.02.2019
    LinOleUm, tło wydarzeń nie ma znaczenia.
  • LinOleUm 01.02.2019
    A kto powiedział że kaowa scena nie może być aktem
    If I have to be edgy I want to be the edgiest
  • Canulas 01.02.2019
    LinOleUm, wszystko może być. Chodzi o to, że okoliczności powstania utworu - czy to dokuczliwe, nietypowe czy znowu, sprzyjające - zamykają się w jedynie w zbiorku odbiograficznej ciekawostki). Liczy się tylko sam akt - w tym przypadku wiersz. Migracja wydarzeń, u podstawy których leżało samo poczęcie jedynie może ubarwić twór właściwy, ale nie ma prawa wyjść na pierwszy plan. W sensie - oczywiście jedynie dla mnie.
    Niektórzy lubią takie smaczki. Ja na to patrzę, jak na instagramową kolekcję szam, czyli w żaden sposób.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania