"Z dziennika byłej Anorektyczki"

Uważam, że nie powinno wypowiadać się o rzeczach, o których się nie ma pojęcia, tak jak lekarze i inni, którzy myślą, że moda jest podstawą tej choroby. Moje ostatnie tygodnie przyniośly mi wiele refleksji na ten temat. Tak naprawdę to ciało jest tylko pretekstem do wyrażania światu swych odczuć. Zrozumiałam to za późno i teraz tego żałuję, wiem, że nic już nie mogę zrobić. Nie tak dawno moje życie było całkiem normalne, byłam mało widoczna. Po tym jak się budziłam nie odczuwałam żadnego entuzjazmu, nie chciało mi się wychodzić z domu. Mama przynosiła mi śniadanie do łóżka- miałam wilczy apetyt- i później szłam do szkoły. I tak dzień za dniem. W tamtym czasie wydawało mi się, że wszystko toczy się normalnie, jak u każdej nastolatki. Nie wiem kiedy to się zaczeło, kiedy wpadłam w pułapkę...

Kiedy zaczełam tracić kilogramy byłam tak szczęśliwa, że nie chciałam nikogo słuchać. Podobało mi się to, że wszyscy plotkują na mój temat, byłam w końcu w centrum uwagi. Ludzią mówią, że anoreksja to wina mediów,które promują idealne kobiety- chude. To jednak bzdura, ludzie nic nie wiedzą. Tylko ten, kto to przeżył, wie jak jest naprawdę. Kocham jeść, codziennie cierpię, gdy na stole widzę owoce i słodycze. Toczę walkę z głodem,ale rozsądek wygrywa, wiem, że jedzenie jest zakazane. Teraz, kiedy jestem na przepustce w domu wszyscy mi powtarzają, że powinnam znaleźć motywację, aby walczyć o życię, o siebie i swoją przyszłość. Chciałabym spełnić ich oczekiwania, ale to niemożliwe. Nie mam w sobie siły, jest za późno. Tak bardzo mi źle. Nie boję się śmierci, nie zależy mi na życiu. Jedyne co mnie martwi to to, że moja rodzina i przyjaciele będą przeze mnie cierpieć. Zazdroszczę wszystkim, którzy zdołali wydostać się ze szpitala. Dla mnie to więzienie- dlaczego?Kraty w oknie, pielęgniarki, które obserwują każdy mój krok nieczym strażnicy więzienni, no i jeszcze to jedzenie. Jestem uwięziona przez swoje myśli, a ciało jest jak mur, który blokuje jedyną droge ucieczki. Każdy dzień tutaj jest taki sam, czas się dłuży, nie ma we mnie żadnego entuzjazmu. Wstaje koło siódmej rano, potem idę na ważenie- oczywiście ukratkiem wcześniej wypijam pół butelki wody, aby dodać sobie pare kilo. Jutro rano mam odwiedziny, pierwsze od przyjazdu tutaj, ale to żaden powód do zadowolenia. Wcześniej tylko na to czekałam, wcześniej, kiedy miałam nadzieję, że dzięki temu szybciej uwolnie się z tego więzienia. Błagałam rodziców, żeby mnie ze sobą zabrali, że wszystko się zmieni- jednak nie wierzyli. Za każdym razem przynosili mi pełną reklamowkę słodyczy i cieszyli się, wręcz dziwili, kiedy to wszystko pochłaniałam w godzinę. Nie wiedzieli, że miałam w tym ukryty cel.Było mi niedobrze. Jedyne na co miałam ochotę to zwymiotować. Z bólu kładłam się na podłogę. Wiedziałam jednak, że muszę wytrzymać. Dopiero, kiedy osiągne wagę wyznaczoną przez lekarzy uda mi się z tąd wyjś, a wtedy wszystko rozpocznie się od nowa, ale tym razem nie dam się zamknąć, chociaż miałabym uciec, chociaż miałabym umrzeć.

Niestety mój plan wyszedł na jaw tuż po przepustce. W domu nie potrafiłam jeść, chowałam jedzenie gdzie się tylko dało. Schudłam prawie trzy kilo. lekarze zaczeli lepiej mnie pilnować. Próbowałam różnych sztuczek, nic jednak nie pomagało. Dlatego nie cieszę się już na wizyty bliskich. Po co mi oni skoro przynoszą mi tylko owoce i warzywa, ale i tak w racjonalnych porcjach. Mój organizm musiał się powoli przyzwyczajać do jedzenia. Nikt nie wie co to za ból zjeść gorący posiłek po długim czasie postu. Można to porównać to podpalania. To pewnie brzmi dziwnie, ale ja nawet już nie potrafię rozróżniać smaków.

Wszystkie dziewczyny chorujące na anoreksję są jak siostry- tylko my nawzajem się rozummiemy. Podczas mego pierwszego dnia w szpitalu byłam przerażona. Czułam się jak małe dziecko bojące się ciemnych ścian. Najpierw spotkałam Ewę. Ona bardzo mi pomogła. Powiedziała mi co powinnam robić, żeby jak najszybciej stąd wyjść. Rozmowy z nią dawały mi nadzieję. Jeszcze nikt tak dobrze mnie nie rozumiał. Potem spotkałam Sandrę. Była trochę zbuntowana. Z początku siedziała ciągle na korytarzu i mazała ściany. Po pewnym czasie lepiej się poznałyśmy i byłyśmy nierozłączne. Jej problem polegał na tym, że jej rodzice byli zapracowani, ciągle w delegacjach. Obchodziła ich tylko kariera. Nie zaóważali córki, a ona tak bardzo potrzebowała ich uwagi. Nie powiedziała mi tego otwarcie, ale z jej słów można było to łatwo wywnioskować. Na końcu poznałam Monikę,do której byłam pod względem charakteru najbardziej podobna. Miała młodszą siostrę, która zmarła na białaczkę. Monika bardzo to przeżyła. Jej rodzice nie zaóważali co się z nią dzieje. Byli pogrążeni w rozpaczy po stracie ukochanej córeczki. Każdy utracony kilogram Moniki był oznaką jej samotności, wołaniem o pomoc.

Dla moich rodziców zawsze byłam ważna i jest tak dalej. Dlaczego więc wpadłam w sidła choroby? Może ja potrzebuję czegoś więcej niż zainteresowania rodziców, może zależy mi na tym, aby być w centrum uwagi wszystkich. Anoreksja ma różne podłoże, kiedy jesteś chory wszyscy się tobie przyglądają. Nawet jeśli powiesz coś nie tak nikt ci nic nie powie, nie będzie się z ciebie śmiał, bo przecież jesteś chora- uprzywilejowana. Wszyscy się boją, że moja choroba dalej może się rozwijać.

Teraz jestem w stanie znów wrócić do szkoły, wypisali mnie ze szpitala. Przytyłam i czuję obrzydzenie do siebie. Przez jakiś czas muszę utrzymać tą wagę, żeby wymyśleć coś, aby po kolejnej utracie kilogramów nie znaleźć się spowrotem w tym ośrodku.W szkole wszyscy się na mnie patrzą. Jestem rozdarta, bo z jednej strony przecież o to mi chodziło, a z drugiej boli mnie to, że dużo osób rozmawia ze mną z litości. Nie ufam już nikomu. Nie wiem komu mogę się zwierzyć. Koleżanki ciągle powtarzają, że jeste taką ładna dziewczyną i się o mnie martwią, a ja chciałabym, żeby plotkowały ze mną o codziennych rzeczach: kosmetykach, ciuchach, nauczycielach. Dalej jestem dziewczyną, która posiada wiele zainteresowań i z którą można miło spędzać czas. Szkoda tylko, że nikt tego nie widzi. Tak bardzo potrzebuję miłości, a nie terroru. Przeżywam go codziennie w domu, kiedy rodzice przeszukują mój pokój, szukając być może ukrytego jedzenia.

To wszystko zawdzięczam tylko sobie, jednak inaczej wyobrażałam sobię tą sławę. Nie przypuszczałam, że to tak będzie wyglądać, że stracę szansę na normalne życie...

 

Tekst napisany na podstawie prawdziwych historii z życia dziewczyn chorujących na anoreksję.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Anna Stranc 22.03.2017
    Cztery za temat. Szkoda, że nie napisałaś więcej. Jak to się zaczęło. Kiedy i dlaczego po raz pierwszy odrzuciło Cię od jedzenia. Naprawdę ciekawe z punktu widzenia zwyczajnego człowieka. Może napiszesz coś więcej? I drobna uwaga: sprawdzaj słowa. Masz trochę błędów ortograficznych.
  • blaackangel 26.03.2017
    Od początku wydawało mi się, że tekst oparty na prawdziwych przeżyciach. Cóż nawet nie wiem co mam napisać. Poprostu przedstawiłaś tu prawdziwe uczucia jakich wielu z nas nie potrafi sobie wyobrazić, nie umie tego pojąć albo poprostu nie chce. Dla mnie ważniejszy jest przekaz, płynąca z niego nauka i to jakie budzą się w nas uczucia więc ortografii się nie czepiam :) Osobiście uwielbiam takie szczere, pisane przez pryzmat doświadczeń teksty. Oczywiście zostawiam 5 :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania