Z pamiętnika papużki Rika.

Mieszkałem w małym białym domku z oknem. Ja i moi bracia i siostra.Mieliśmy swoje dwie grzędy, miseczki z jedzonkiem i sąsiadów z kazdej strony domku. Bylo nam wesoło :) Kłóciliśmy sie cały dzień i dokuczaliśmy naszej siostrzyczce. Gniewała sie na nas i krzyczała a my krzyczeliśmy na nią. Ale nie gniewaliśmy sie długo na siebie jak to z rodzeństwem bywa ;)

 

Dopiero wieczorem , gdy gasło światło -robiło się cicho i mogliśmy odpocząć. Przysypialiśmy na drążku przytuleni do siebie. Czasami coś mi się śniło i budziłem sie wstrząsając całym ciałem. Moje rodzeństwo tez tak miało. Podśmiewaliśmy sie z siebie.

 

-Coś się tak zestrachał? Cały sie trzęsiesz!

 

-A ty to nie? Aż mnie zaraz strącisz! hi hi

 

-Śpijcie już!-krzyknęła siostrzyczka.-Potem nie macie siły skakać!

 

-To on sie trzęsie i nie daje spać!

 

-Nieprawda, to on mnie budzi jak już prawie usnąłem!

 

Oj, braciszkowie, co ja z wami mam...

 

I tak trwały te szepty ...i trwały...aż w końcu ze zmęczenia oczka same sie zamknęły...

 

Ciii, śpijcie chłopcy-nastanie nowy dzień. Nie wiadomo co przyniesie.

 

II

 

Już słoneczko wstało i my wstaliśmy :) I zaczęło sie wszystko od nowa. Toaleta...jedzonko...

 

-Bleee, znowu to samo...-marudził braciszek.

 

-Mniam, pychotka-zachwycała sie siostrzyczka.

 

-Posuń sie troche! Całą miseczkę zasłoniłaś!Ja też chce się najeść!

 

Czyli tak jak zwykle poranne rozmowy. :)

 

Oj, ratunku, co to?

 

W okienku pokazała się duża głowa.Siwe włosy, okulary...

 

-No, słoneczka,który będzie mój? O, ta biała to chyba dziewczynka? A ten niebieski lubi sie z tą zieloną więc nie będziemy ich rozdzielać!

 

Czyli został ten zielony. Cudny!- I co? chcesz iść do babci?

 

Zbliżyła twarz do okna.

 

Przyglądałem sie tej dziwnej postaci. Zerknąłem jednym oczkiem ,potem drugim- Czemu sie tak na mnie patrzysz? Idż sobie! Nie strasz nas !

 

Nagle pojawiła sie wielka ,czarna rękawica.Zaczęła nas gonić!

 

-Ratunku, uciekajmy!!! Chować sie za patyk!Auuua, zostaw mnie! Gdzie mnie niesiesz?!

 

Ratunku, bracia! Pomocy!

 

I... zrobiło sie ciemno, cicho ... Jeszcze krzyczałem, skakałem ale nic nie widziałem.Obijałem się o ściany...

 

Bolało...

 

Więc usiadłem cichutko w kąciku, zamknąłem oczka i schyliłem głowe...Stało sie coś strasznego.Zniknął mój biały domek, znikneło moje rodzeństwo. O co chodzi? Gdzie ja jestem? Dlaczego słoneczko tak nagle zgasło?

 

Zimno mi :(

 

III

 

Nagle zrobiło sie trochę jaśniej.Podniosłem głowę i zobaczyłem domek.Nie biały...inny...większy. Ostrożnie rozejrzałem sie dookoła.

 

-Gdzie ja jestem? Ratunku! Gdzie ja jestem?! Co to za miejsce?

 

Skoczyłem na najbliższy drążek, potem na następny, potem na następny...o rany ,ile tych drążków tutaj jest? Serce mi biło tak szybko, że aż je słyszałem.Co tu tak cicho? Gdzie są moi braciszkowie i siostrzyczka? Ja tu nie chce być! Chce do dooomu!!!

 

No juz, cichutko, juz wszystko w porządku. Nie bój sie ptaszynko. Tu ci będzie dobrze. Zadbam o ciebie :)

 

Obejrzałem sie za siebie bo oczywiście siedziałem tyłem, żeby pokazać jaki jestem obrażony. Spojrzałem z jednej strony ,potem z drugiej...nic. Poruszyłem ogonkiem ,że niby chce odlecieć...nic.- Ooo, nie próbuj mnie dotykac bo ugryzę! Zobacz jaki mam ostry dziób! Ratunku!!! ona chce mnie dotknąć!

 

IV

 

- No , dobrze. popatrzmy. Oczka czarne, śliczne skrzydełka,malutkie łapki i mięciutkie piórka.Śliczny papużek z ciebie -uśmiechnęła sie babcia.

 

-To ja jestem papużek??? ha, nikt mi tego nie powiedział! To moi bracia też są papugami? ha ha .Dlatego tak papugowali? :)

 

A to zielone to moje piórka? codziennie je układałem ,żeby ładnie wyglądać i nie wiedziałem, że tak to się nazywa ;)

 

- To powiedz mi papużko- jak będziemy do ciebie mówić?-spytała babcia. Jesteś zieloniutki to może Limonka?

 

- Hej, hej babciu!ja nie jestem dziewczynka! Ja jestem facet! co ty mi tu dziewczyńskie imię chcesz nadać! Nie zgadzam sie! Kategorycznie sie nie zgadzam!-krzyknąłem.

 

-oj, chyba ci się nie podoba to imie?-pokiwała głową babcia. Znajdziemy inne :) Może....ROKI ?

 

-Taa, Roki Balboa.- Babciu, to juz prehistoria, no weż!

 

-Acha, to Roki też ci się nie podoba. Odwracasz główkę :) Faktycznie -zabytek ;). Trzeba znaleść coś współczesnego, co znają moje wnuki-babcia postukała palcem po nosie.

 

-Już wiem! krzyknęła

 

-Wszyscy znają i lubią 'Pingwiny z Madagaskaru". I tam jest chłopiec -demolka.

 

-Będziesz nazywać sie RIKO!

 

-Będzie ci łatwo wymawiać swoje imię bo jest w nim literka 'r'.

 

-Bo wiesz, musisz szybko nauczyć sie mówić , bo ja cie nic a nic nie rozumiem :))

 

V

 

Obudziłem sie wcześnie rano i...buuuu, myślałem ,ze to był sen :( zły sen :( ale jednak nie. Rozgladam sie po domku-gdzie są moi braciszkowie i siostra? Jestem sam. Płakać mi sie chce ale sie boję. Obcy domek, inny. Duży, przestronny z wieloma drążkami ale nie mój. Ja chceeę do dooomu ! Wypuście mniee!Ten człowiek ( wiem ,co to człowiek) mówi ,że mam sie nie bać, ze będzie mi tu dobrze, że w koncu mi sie spodoba i mam nie płakac. Taaa, spodoba, akurat! Nic mi sie nie podoba. No, może te gałazki są fajne, fajniejsze niż w moim domku ale ja nie chceee! I ten domek taki duży ...i nie biały w środku ...i jedzonko w takiej fajnej miseczce...ja nie chcee, chce do domu...mniam jakie dobre...ja nieee chceee ...i woda świeża, czysta...puście mnie do dooomu!!! Oj, zabrakło mi łez .I sie najadłem za wszystkie czasy :) Dobra, pośpie a potem polamentuje troche ;)

 

Najedzony, wyspany ,gardło zdarte to troche popatrze. Babcia też patrzy. Ależ ma te oczyska wielkie! Tłumaczy mi ,ze krzywdy żadnej mieć nie będę, że napewno mi sie spodoba a jak się już uspokoje, to puści mnie polatać. Co to znaczy polatać? Bo ja co najwyżej dobrze skakać umiem . Ale tak patrze na nią i słucham- głos ma spokojny, delikatny. Można sie zasłuchać ;) No, dobra. Muszę jej trochę o sobie opowiedzieć bo przecież nic o mnie nie wie.Nazywam sie papuga falista bo mam śliczne szlaczki na skrzydełkach w kształcie fal morskich.Mam kilka miesiecy ale nie pół roku ,bo jeszcze mam oczka całe czarne i napewno jestem chłopczykiem bo mam woskówke niebieskawą i nóżki mi sie robią niebieskie. Tak sie rozgadałem a ona się smieje,że będzie miała z kim sie przekrzykiwać tylko muszę nauczyć sie mówić po ludzku ,bo mnie nie rozumie. Jak to nie rozumie? Patrz mi na dziób

 

- jesteeem Riiiko daaaj miii jeeeść! ;))

 

VI

 

Dzisiaj babcia stwierdziła, że dość niewoli i puści mnie luzem. Luudzie, jaki ten świat jest wielki! Zrobiłem dwie rundki i skrzydełka mnie zabolały a serce chciało mi z piersi wyskoczyć! W koncu to 5m x5m. Trasa jak Tour de France.I te krzaki dookoła trasy. Chociaż babcia mówi, że połowe musiała wynieść bo są dla mnie szkodliwe. A co ona myśli ,że ja to bym jadł? W życiu nie jadłem zielonego. Nie nauczono mnie i nie mam zamiaru sie uczyć . Ale wrażenia z lotu , łoł ! Jeszcze ! Jeszcze ! Chyba nigdy nie będę miał dość! W jednym momencie sie nie popisałem :( Chciałem odpocząc i usiąść na tv. i spadłem za szafkę :( Dobrze , że daleko od ściany stoi. Ale obciach! Wolałem wyjść na nóżkach ,schyliłem głowe i szedłem taki załamany ale za chwile nogi mnie zabolały i musiałem podlecieć na te moja gałąz z lampki podłogowej. No co? w końcu miałem do przejścia ze dwa metry ;) Babcia śmiała sie do rozpuku ale wytlumaczyła ,ze to nie ze mnie sie śmieje. Z tego, że kiedyś telewizory były takie ,że koty mogły sie tam wylegiwać a dzisiaj nawet ptaszek sie nie utrzyma ;) Nie wiem, co to koty ale pozazdrościłem im.

 

VII

 

Dzisiaj babcia zapytała- co ty sie smyku tak czochrasz tym dziobem? -założyła dwie pary okularów i została z otwartym dziobem ;) Nie wiem ,co tam zobaczyła ale uśmiałem sie serdecznie na ten widok ;) powiedziała- kanały jak na Powiślu i pobiegła po olej rycynowy. No i zaczęła sie polka... już sie mnie nałapano w moim krótkim życiu i o wa! jak sie dam złapac! ale baba nie w ciemie bita. Zrobiła zaciemnienie i dałem sie podejść :(

 

- O żesz ty, a masz ,a masz -odgryze ci ten palec! co? już krew leci? to teraz drugi paluch!

 

a ta mnie pędzluje nie zwracając uwagi na ból...a ja sie dre jak opętany. I zaczęła mnie miziać po brzuszku...o rany! jakie to miłe :) no ty, nie przestawaj! ojojoj, jak fajnie :) kocham cie babciu. no kocham cie babciu ! kocham mizianie , jeszcze ! jeszcze!

 

VIII

 

Babcia uczy mnie mówic :)

 

-Riko, co to? co to? Riko, co to? co to?

 

-Babciu, nie wiem :) jak sie naucze mówić to spytam ciebie i mi powiesz ;))

 

IX

 

Babcia zrobiła mi lądowisko koło okna :) to juz trzecie okno w moim życiu :) aleee świaaat jest wielki !!! i sokoły tam latają .Piekne, czarne i szybkie . Tez bym tak chciał! Babcia mówi,że nie wolno bo jakbym wyleciał to przegonią mnie aż do Australii ,z której pochodzą papużki faliste. A to daleko -za lasami ,za górami i morzami. A jednak chciałbym tam polecieć, może spotkałbym tam mojego dziadka?albo pradziadka?

 

X

 

Dzisiaj poznałem mojego kolegę z klatki obok .Znaczy on mieszka w klatce bo ja to mam apartament ;) Nie wiem kto on bo pierwszy raz coś takiego widzę ? ni to pies ni wydra ;) wąchał moje łapki

 

-te,te co mnie wąchasz? dopiero myłem moje pazurki, chyba ci nie śmierdzą? bo jak cię dziabne w nosa!!!

 

Babcia mi tłumaczy ,ze to jest mój nowy kolega chomik o imieniu Joschi.Ma smutną historię i mamy sie polubić! Joschi urodził sie z trójką rodzeństwa chociaż nikt nie wiedział ,ze ma sie rodzić. Pani kupila jego mamę w sklepie zoologicznym i była w szoku gdy okazało sie,że zamiast jednej chomiczki ma przychówek! Wcale tak nie chciala ale sytuacja rozwiązała sie sama ponieważ jego rodzeństwo nie przeżylo. Tylko Joschi twardo trzymał sie życia. Niestety mama chyba też była zła na niego bo ugryzła go w nosek. Potem jeszcze kot chcial go dopaść, i pies na niego szczekał :( Wreszcie pani odniosła Joschiego do sklepu . Sprzedawczyni Martusia na szczęście przyjęła bidulke, bo lubiła zwierzątka. A babcia akurat robila tam zakupy i chciala Joschiego pogłaskać.Takiego panicznego krzyku nikt jeszcze nie słyszał. Biedny Joschi znał tylko krzywdę w swoim króciutkim życiu i bał sie okropnie. Sprzedawczyni orzekła,że nikt nie kupi takiego histerycznego chomika więc babcia zabrała go od razu do domu. I tak został :) dalej krzyczy , nie da sie dotknąć. Więc babcia uznała ,że nic na siłę nie będzie robiła, przyjdzie czas to sam sie przekona, że nikt mu krzywdy nie robi. Tymczasem dogadza mu smakołykami i mówi do niego i Joschi czasami wyjdzie z domku ,żeby popatrzeć na nią :) Według mnie wyłazi popatrzeć czy cos dobrego mu nie dadzą ;) No i tym sposobem jest nas dwóch :) są jeszcze rybki w akwarium ale tam jeszcze nie podchodzę bo są tam trzy wielkie smoki i trochę sie boję ;)

 

XI

 

Dzisiaj babcia mi powiedziała,że ma dla mnie niespodziankę :) Odwiedzą nas jej wnusie Maja i Szymuś :) Podobno już mnie odwiedzali ale to było na początku jak zamieszkałem z babcia więc niewiele pamiętam. Bo to wiecie- stres! Nowe mieszkanie ,nowa babcia-gdzie ja bym tam widział wszystko? Babcia powiedziała,że mam sie przygotować do odwiedzin .Więc od samego rana szoruję sie, myje każde piórko po kolei- a trochę ich mam to do wizyty wszystkie ułożę ;) A przecież w międzyczasie muszę trochę pospać, trochę polatać , trochę naśmiecić ,tak że widzicie ile mam zajęć .Żebym tylko zdążył sie wyszykowac!

 

Babcia trochę opowiada mi o dzieciach- to są tacy sami ludzie jak babcia tylko o połowę mniejsi ;) I mają chomika. Musze zapytac jak sie nazywa? Maja w maju ( Maja w maju :)) śmieszne :)) -przystepuje do komuni św. Nie wiem co to komunia ale babcia pokazala mi zdjecie Mai w białej sukience i tak mi sie spodobała,że żałuje ,że nie jestem dziewczynką- tez bym chciał taką sukienkę ...

 

Przyjedzie też Szymuś, brat Mai. Babcia mówi, że on jest bardzo śmieszny ;)) Na przykład kiedyś zobaczyli krowę na łące i ta krowa miała na głowie łańcuch i mama sie zastanawia po co a Szymuś wiedział- "Chyba jest żoną ! " ;))

 

no, normalnie o mało nie spadłem z gałęzi ;))) już go lubię :) będzie mi opowiadał kawały ;))) chyba jest jeszcze malutki jak ja, bo ciągle sie przewraca i guzy sobie nabija :(( muszę go pocieszyc ,że nie tylko on sie przewraca. Ja też spadłem z telewizora , znam ten ból! Dobra, wracam do czyszczenia piórek ! muszę być gotowy na wtorek ;)

 

XII

 

Dzisiaj babcia mi oznajmiła,że zostawi mnie na jeden wieczór i jeden ranek samego :( Została zaproszona na śniadanie świąteczne do swoich innych wnucząt-dwóch chłopców-Adasia i Błażejka.

 

-Babciu , ale jak to? saaaamego?? to znaczy z Joschim i rybkami ale samego?? tak bez babci ?? nie możesz, babciu! co ja będę robił bez ciebie? :( kto mi światelko zapali, kto ze mną poćwierka ? buuu, nie chce :(

 

Babcia mi tłumaczy ,że nie odmawia sie zaproszenia na świeta i pójdzie ale szybko wróci ;) i , że znam przecież tych chłopcow bo byli u mnie .Taa, cos pamietam .To takie małe chłopaczki z czarnymi jak moje oczkami ;) i wozili mnie na drążku , bo babcia pokazała jakiej sztuczki mnie nauczyła i im sie to bardzo spodobało i mnie wozili ;)) mnie też sie to podobało ;) Fajna była ich mama ;) normalnie sie mnie bała , ha ha ...mnie sie bała-takiego małego ptaszka ;) a co ja jej bym mógł zrobić? najwyżej kupę na głowę , hahaha . Ale miło jest wiedzieć,że ktoś sie mnie boi :) a co? mam taki twardy dziób, że jak bym ugryzł to do krwi :) babcia może zaświadczyc ;))

 

No dobra, to co ja niby mam robić przez ten czas co babci nie będzie? Będę pilnował Joschiego i rybek...może babci kwiatki poprzesadzam? no, i juz jest plan ;))

 

XIII

 

Babcia spytała mnie dzisiaj, czy może chciałbym poznać koleżanke Limonkę ?

 

Ale ,że co? koleżankę -koleżankę czy kandydatkę na partnerkę? troche mnie zaskoczyła bo ja przecież jestem taki młody , jeszcze mam mleko pod nosem , znaczy pod dziobem i wogóle co ja niby miałbym robić z koleżanką? i że wogóle ja nie umiem jeszcze przyjmować gości i co jak jej sie spodoba mój apartament i mnie wygoni na regał a sama zacznie sie rządzić ...no ,spanikowałem normalnie!

 

Ale babcia sie śmieje,że mam sie nie obawiać tylko wypadałoby poznać dziewczynkę ,którą ma inny wnuczek babci- Dominik :)

 

aaa, chyba go pamiętam- to taki blondasek co mnie odwiedził i nie chciał mnie opuścic , jak trzeba było iść do domu ...chyba sie we mnie zakochał... i chciał mnie zabrać ...tak strasznie płakał za mną ... już chciałem z nim iść bo tak mi go szkoda było :( próbowałem go przekrzyczeć ,żeby mu powiedzieć,że może mnie odwiedzać kiedy tylko zechce ... ale mnie nie słuchał :( no i co miała zrobić ich mama ? Dominik i Daniel dostali swoja papużkę i nazwali ja Limonka :) śliczne imię i śliczna dziewczyna...mmmm

 

ale...po zastanowieniu... jeszcze jej odpuszczę :) nie chcę zostawiać mojej babci samej! gdzie mi będzie lepiej? pooglądam sobie tylko zdjęcia :) może jak sie tak napatrzę ....?!

 

XIV

 

I przyszedł dzień rozstania :( Babcia spakowała walizeczke i wydała mi dyspozycje:

 

-Masz być grzeczny, pilnuj Joschiego i rybek! i żadnego przesadzania kwiatków! ...( skąd ona wiedziała,ze mam takie plany?)

 

-Tu masz jedzonko na cały dzień. Jakby ci brakło to Joschi sie z tobą podzieli :) babcia niedługo wróci, ani się nie obejrzysz :) .Tylko pamiętaj, nie leć do kuchni bo tam okno uchylone i jeszcze coś ci głupiego przyjdzie do głowy! ty,ty łobuziaku ;) nie wiem co bym zrobiła gdybyś sobie poleciał w świat! nie wiem co byś ty zrobił? jesteś jeszcze taki malutki :) -martwiła sie nie wiem po co? pamiętaj,że zapłakałabym sie :(

 

-oj tam ,oj tam ,babciu, przecież jestem poważnym ptaszkiem, gdzie by mi coś takiego przyszło do głowy -zapewniłem babcie poważnie , chociaż nie jestem pewny czy mnie dobrze zrozumiała ;)

 

Zabrała torbę , zamknęły sie drzwi i ...zrobiło sie cicho...jakoś tak dziwnie...pusto. Ooo, nie podoba mi się ! Babciu, babciu, wracaj! aaaaaa

 

Kurczę, chyba zacząłem beczeć :( a co ja baba jestem? no, już ,przestań młody, damy radę :)

 

Zjem coś dobrego, potem pośpię, potem pośpiewam, potem znowu pospię! taka normalka...

 

Niestety, wcale nie było normalnie :(

 

-Joschi, Joschi! wstawaj! zostaliśmy sami! mam sie tobą opiekować! -krzyczałem siadając na jego klatce .

 

-Wstawaj! jak mam sie toba opiekować kiedy ty śpisz? tylko sie nie bój, będę cie pilnował, nic ci sie nie stanie, ja tu pilnuje ... i nic ...cisza...śpi! no ja nie mogę ,ile można spać?

 

No dobra, co by tu robić? Ciemno sie robi na dworze.

 

-Ej, babciu ,ale światełka mi nie zrobiłaś :( no to ładnie. zapomniała :( gdzie ona to zawsze dotykała,żeby sie zrobiło jasno? muszę poszukać. Zwykle robiło sie jasno jak wchodziła do pokoju...czyli muszę iść jej trasą to może znajdę gdzie sie to robi? Sfrunąłem na podłogę...idę..-O, a co to-inny pokój? taki długi i bez okien? to chyba nie tu, muszę iść dalej! tu są jeszcze jakieś drzwi...acha, tu jakoś widniej...o, tam jest okno ,przy którym zwykle jest widniej, muszę to sprawdzić.Podfrunąłem do góry. No tak, podobne do mojego okna...a co tu tak zimno wieje? Wsadzę tylko główke,żeby sprawdzić.Co tam jest?Nic nie widzę...muszę bardziej sie wychylić i....o rety, ratunku! ja chyba spadam! ratunku!

 

Machaj skrzydłami, machaj jełopie, zapomniałeś jak sie lata? Lecę, lecę ...o rety , ja latam , jestem wolny, spotkam sokoły! huuura, lecę do was moi koledzy!

 

Nagle coś wyrosło na mej drodze! stop, hamuj! to gałązka...taka jak w moim apartamencie...trochę wieksza...trochę bardzo duża! oj!

 

Wylądowałem! Udało się , dałem radę , jestem taki szczęśliwy :)

 

-No, dobra, wylądowałem i co dalej...nic juz prawie nie widzę , tak jakby ciemnawo sie zrobiło :(

 

-Hej, hop hop, jest tu kto? -zawołałem głośno

 

-Halo , gdzie jesteście moje sokoły? czekam na was!

 

Nagle coś zaszumiało obok mnie. Oj, trochę sie wystraszyłem . -Co to? kto to? nie widzę cię !

 

-Patrzcie koledzy, mamy gościa! odezwał sie najstraszniejszy głos jaki w życiu słyszałem :(

 

-A ty kto?-zapytał mnie ten głos.

 

-jjjaaa ,jjjaaa jjjesteeem Riiiko!

 

-Riko-friko ;))) rozległ sie ochrypły śmiech .

 

Nagle coś czerwonego zabłysnęło jak dwie żarówki i zaczęło sie do mnie zbliżać! aż skurczyłem sie cały i schowałem główke pod skrzydełko.

 

- Kto ci pozwolił siadać na moje drzewo? -spytał powoli grozny głos.

 

-Ja... ja... ja...-zacząłem sie jąkać.

 

-Nooo, odpowiadaj jak sie grzecznie pytam.

 

To było grzecznie? W życiu nie słyszałem tak groznego głosu.Bałem sie nawet spojrzeć.

 

-Ja...spadłem, potem leciałem, potem nagle wyrosła przedemną galąz...i jestem.

 

-Czego tu szukasz? na moim drzewie? coooo? -jeszcze grozniej spytał głos.

 

Rozbeczałem sie z całej siły.

 

Baaabciu, ratuj!

 

-Popatrz na mnie!!! groznie warknął-czy ja wyglądam jak twoja babcia?

 

Leciutko uchyliłem skrzydełko, zerknąłem jednym oczkiem...

 

Niemożliwe, to naprawdę jest niemożliwe...sokół!!! mój wymarzony, cudny,czarny ,wielki sokół!

 

-Sokole! -krzyknąłem z zachwytem.

 

XIV

 

Z dziesiątek gardeł zabrzmiał śmiech :( he,he, hi,hi, ja nie mogę...sokoły...ha,ha,ha... mały chyba na główkę upadł...

 

-Ciiiszaaa!!!- krzyknął z całej siły mój sokół.

 

I zaległa taka cisza, że słyszałem tylko bicie mojego serduszka :(

 

-Słuchaj mały- my nie jesteśmy sokołami! Jesteśmy czymś wspanialszym- jest tu nas dziesiątki ale nie ma z nami ani jednego sokoła! Gdyby tu był chociaż jeden to nas ani ciebie by tu nie było!-powiedział bardzo powoli ptak.

 

-Aaa too ktoo wy jesteście?-spytałem ze strachem.

 

Nagle zaszumiało w gałęziach jak gdyby wiatr sie zerwał.Coś zaczęło iść w moją stronę :( tysiące łapek szurało po korze drzewa...

 

-My jesteśmy kawki! my jesteśmy kawki! my jesteśmy kawki!-skandowały ptaki.

 

Z każdym słowem zbliżali sie do mnie.Zaraz mnie zgniotą! Zacząłem sie cofać! A głosy brzmiały coraz grozniej..i coraz bliżej...

 

-Ratunku-pisnąłem cichutko.

 

Oparłem sie pleckami o drzewo, zamknąłem oczka w oczekiwaniu na coś strasznego.Bałem sie.

 

-Baabciu!

 

Wielki ptak byl o kilka centymetrów od mojego dziobka. Wyglądał strasznie.Oczyska świeciły mu sie na czerwono, wielki dziób miał otwarty.

 

-Zaraz zginę ! szepnąłem.

 

-Żegnaj babciu, przepraszam,że cię nie posłuchałem :(

 

Nagle za moimi pleckami poruszyła sie kora! Co to? Kto tam skrobie? Juz z dwóch stron mnie atakuja! Dlaczego? Przecież ja nic im nie zrobiłem! Chciałem sie tylko zaprzyjaznic! Tak za nimi tęskniłem ,gdy widziałem ich z okna! Byli tacy piękni i dostojni! Buuuu! zapłakałem.

 

Nagle w korze powstał otwór i jakieś rude łapska złapały mnie za ogonek! -

 

-Ratunku! puść mnie! ja nic wam nie zrobiłem!

 

-Cicho!!! Jak chcesz przeżyć to dzióbek na kłódke!

 

Coś mnie złapało i zaczeło biec w dół! Korytarze wiły sie w różne strony. Za chwile juz nie wiedziałem czy jestem głową w dół czy w góre. Już mi sie zaczęło kręcic w głowie i ...chyba zemdlałem.

 

XV

 

-No i ? Dycha? -usłyszałem jakis głos.

 

-Cicho, chyba się budzi. Nie wystraszcie go.

 

-Co to , kto to? Gdzie ja jestem , aaa, ratunku!

 

Leżałem na kępce puchu a nademną stały trzy stworzonka. Przyglądały mi sie bacznie tzn. jedno mi sie przyglądało a te dwa próbowały mnie wąchać.Aż im sie wąsiska ruszały.

 

-No ,juz cicho, wszystko w porządku, nic ci nie zrobimy.Zabrałam cie do naszego domku ,bo inaczej zle by było z tobą! Juz tam kawki by sie o to postarały! One nie lubią obcych :( Juz wszystkie wróble przegoniły...i sikorki.

 

-Jak sie nazywasz ? i jakim ptaszkiem jestes?

 

-Jestem papużka falista Riko - odpowiedziałem cichutko.

 

-Ale śmiesznie-powiedział jeden z dwóch stworzonek, którzy stali za plecami tej, która mnie przyniosła.

 

-Papużka...-zastanowiła sie ta co mnie przyniosła.

 

-No to bratku ,z daleka przyleciałeś! Nie wiedziałam,że papugi wracają do nas na wiosnę? Boćki -tak, jak nie przymierzając nasz Wojtek ale papugi? -zdziwiła sie .

 

-Nie ,nie..ja tu mieszkam od zawsze, tu sie urodziłem , mieszkam z babcią... buuu, ja chce do babci! -zapłakałem.

 

-Noo, już ! tylko nie becz! Patrz-tu nikt nie płacze ale jak będziesz płakał to i ja zaczne :(

 

Zaszlochałem jeszcze chwilke i spojrzałem na moją wybawicielkę.

 

-A kto ty jestes? spytałem ocierając ostatnie łezki.

 

-Jestem wiewiórka Aśka a to sa moi koledzy i współmieszkańcy bracia blizniacy Tom i Pablo-kreciki.

 

-Miło mi was poznać a tobie Aśko dziekuję za uratowanie życia -objąłem ją czule.

 

-No już dobra, a co cie tam miałam zostawić na pastwę tych kawusi? niech se po śmietnikach żarcia szukają!-zaśmiala sie wesoło.

 

-Co to za imie dla wiewiórki? zdziwiłem sie trochę. Coś tam słyszałem gdy babcia czytała,że przeważnie wszyscy wołają do wiewiórek Basia?

 

-No, może i tak ale widzisz -u mnie sytuacja troche sie skomplikowała. Uwielbiam krótkie włosy-zobacz jaką mam kite we wzorki. Juz od urodzenia uwielbiałam wizyty u fryzjera i tata nie był pewny co ze mnie wyrośnie i żeby w razie czego można było łatwo zmienić imię z Aśko na Jaśko zostałam Aśką zamiast Baśką- nadążasz?? zaśmiała sie wesoło.

 

-Roozumiem!- powiedziałem chociaz niewiele zrozumiałem.

 

-Ale kolorek włosów masz fajny.Ja chyba nie mam nic rudego na sobie-ani jednego piórka-obejrzałem sie po swoich skrzydełkach i brzuszku.

 

-Ba, czekaj jak sie zrobi ciepło , jak se walne kolorek to w oczy będzie razić w słoneczku ;)-zaśmiała sie znowu.

 

-No dobra, tyle o mnie . a to są moi koledzy.Mieszkamy w jednej dziupli bo to i cieplej i oszczędniej-pokazała na kreciki.

 

-Jestem Tom- zahuczał jeden- a to mój brat bliżniak Pablo.

 

-Bardzo mi miło braciszkowie :) -uśmiechnąłem sie do nich.Też mam braciszków i siostrzyczkę ale nie wiem gdzie mieszkaja :(

 

-Wszyyyscy tak mają- stwierdził wolno Pablo.- Nas też było dużo ale jak zaczeliśmy kopac to każdy kopnął sie w swoją strone i tyle nas rodzice widzieli .

 

-To twoja wina! -krzyknął Tom- mówiłem ,zeby kopać w strone Jankowic a ty nie, oczywiście wiesz lepiej i tak my zrobili kółko przez Marcel i wrócili my tu! A mama i tata pewnikiem juz w Czechach! -zamruczał zły .

 

-Wesoło tu u was, tak we trójkę zawsze fajniej,nie? -zagadałem,żeby Tom przestał sie smucić.

 

-A gdzie tam trójka? zaśmiała sie Aśka- nas tu tyle ,że jak robimy imprezę to nikt nie śpi w okolicy ;)

 

Nagle jakaś malenka główka wychyliła się spod kory.Aż sie wzdrygnąłem i uskoczyłem za Aśkę.

 

-Ktoś powiedział "impreza"? - zapytał cieniutkim głosikiem stworek.-Nie słyszę muzy, dajesz Pablo! -zasmiał sie wesoło

 

-O, rety , a to kto? spytałem cichutko, żeby nie spłoszyć malucha.

 

-O widzisz, tylko usłyszy słowo impreza i juz chce grać ;) -zaśmiała sie Aśka.-To jest Greg ,nasz kolega ,kornik :) -przedstawiła go i nadstawiła kitę,żeby maluch mógł wskoczyć wyżej, inaczej wcale bym go nie widział .

 

-Jest mi bardzo miło ale milej by mi było gdyby coś o uszy mi się obiło! -zażartował Greg .

 

-Witaj Gregu, jestem papużka falista Riko.-podszedłem bliżej ,żeby go lepiej widzieć.

 

-Riko, Riko kojarzy mi się z muziko, he he ;) -zawołał wesoło.

 

Wesołek, nie ma co-pomyślałem. A głośno spytałem- A co robią korniki?

 

-Ja to robie w drewnie , ha ha. I moi bracia robią w drewnie i moi wujkowie robią w drewnie i moi rodzice robią w drewnie...

 

-No , starczy Gregu- jak tak zaczniesz wymieniać to nam miesiąc zejdzie na słuchaniu , przeciez was są miliony!

 

-To prawda, miliony...zasmucił sie Greg.

 

-Co sie stało? -spytałem grzecznie.

 

-Eeech, miliony... a słyszałes jak pracuje kornik? Nie? to ci pokażę...i zaczął chrupać pobliskie drewno.

 

-O matko ,jaki hałas?! taki malutki a taki głośny :(

 

-No właśnie-pokiwał głową Greg- a teraz wyobraz sobie,że pracują miliony korników jednocześnie?

 

-O rety, to raczej nie do wytrzymania! krzyknąłem a reszta zwierzątek przytaknęla mi ochoczo.

 

-I dlatego ja tez miałem dość :( , postanowiłem zmienić pracę.

 

- I co ? i co? -spytaliśmy jednocześnie.

 

-Postanowiłem pracować w handlu! Fajnie było ale upomniało sie o mnie wojsko!

 

-Byłeś żołnierzem? -spytałem?

 

-A na czołgu jezdziłeś? spytał Tom.

 

-Co to jest czołg? tym razem spytał Pablo.

 

-To taka walizka na gąsienicach- rzeczowo wyjaśnił Greg.

 

-Blee, gąsienice? skrzywiła sie Aśka.

 

-Mniam- stwierdził Tom.

 

-I co dalej ? -zaciekawiłem sie grzecznie.

 

-No cóż, po wojsku wróciłem do drewna ale już trochę mniej go mam do obróbki, teraz więcej szyję na maszynie i mam spokój bo nas tylko kilku korników robi i mam za cicho dlatego jak mam tylko okazję to muza na fuull !!!! -zaśmiał sie szczerze Greg.

 

Nagle coś zaszeleściło w puchu! Czyzby nastepny gość? spytałem Asi.

 

-Ooo, jak tak spokojnie sie coś wciska to tylko nasza artystka -zasmiała się .

 

-Kto to? spytałem bo zobaczyłem tylko dłuuugie wąsiki ,które poruszały sie leciutko.

 

-Witam wszystkich serdecznie i wzniośle- pokazała sie cała postać.

 

-Jestem myszka Natalie , tak z francuska to brzmi , możesz ucałować moją dłoń- wyciągneła do mnie łapkę z kolorowymi pazurkami.

 

-Witam o pani- schyliłem sie grzecznie do jej łapki. Niech widzi ,że wiem co to kultura ;)

 

-Mmm, dżentelmen, lubie takich-spojrzała na mnie spod zmrużonych powiek.

 

Mówiła wolno i dostojnie. Roztaczała wkoło zapach...hmm, nie pamiętam jak sie nazywają te perfumy...w ręku trzymała wachlarz indyjski... miała długą suknie z trenem...ech, zwidziało mi sie .Wcale nie była ubrana ;) Miała piękne ,szare futerko, trochę na kolanie przetarte , fajny makijaż .Ale poruszała sie tak ,ze myślałem ,że to dama.

 

-Uważaj-szepnęła mi do ucha Aśka,- jak sie nie będziesz pilnował to domaluje ci wąsy- to artystka!

 

Natalie witała sie juz z braćmi kretami i kornikiem.

 

-Co tu sie dzieje, co to za rwetes? nie moge spokojnie pokontemplować! czy ktoś może mnie uświadomić ,co sie tutaj dzieje?-mówiła to spokojnie i cicho chociaż było widać ,ze jest roztrzęsiona.

 

-A bo to , widzi panienka...zacząl Tom

 

Nie dane mu było dokończyć, tak jak zwykle zresztą ,gdy Aśka odpowiedziała:

 

-Ano, mamy tu problem ,bo mały sie zgubił i trzeba mu pomóc wrócic do domu!

 

-Natalie spojrzała na mnie spod długich rzęs ...patrzy...patrzy.

 

-Mogę ci narysować drabinę do nieba, mogę ci narysować zapach wiosny lub lata ...ale nie mogę sie zajmować takimi przyziemnymi sprawami -na koniec prawie krzyczała :(

 

O rety, ale ma głosik! az w uszach świszczy!

 

-Jak moja dusza artystyczna mogłaby coś takiego znieść?Ja jestem od dumania, od wymyślania sonetow, od malowania kolorów tęczy...od wymyślania kolorów tęczy ! A wy mi głowę zawracacie! ...Chyba mam juz migrenę. Muszę sie położyć!

 

Pablo skoczył z widoczną radością,że może pomóc. Już jej wikła gniazdko z puchu- Połóżże się malućka, tu ci bedzie jak w niebie.:) . Spojrzała na niego z góry, westchnęła , zawinęła ogonek pod siebie i...zasnęła.

 

XVI

 

-Cichutko, niech sobie spi bidulka- szepnęła Aśka.

 

-A my na paluszkach zejdzmy piętro niżej, tam mieszka jeżyk Domiś, może nam pomoże.

 

I zeszli korytarzem ,który wił sie i wił .Robiło sie coraz ciemniej ale i coraz cieplej.

 

-Robi sie ciasno- stęknął Pablo.

 

-Zmieścisz sie , nie marudz -odpowiedział Tom.Przypomnij sobie nasz domek malutki i ilu nas było? I jakoś dawaliśmy radę :) Mieliśmy każdy swoją kołyskę a mama co wieczór kołysała nas do snu i tak pięknie śpiewała -rozmarzył sie.

 

-Taaa, a pamiętasz jak tato sie przyłączał i wszyscy zaczęliśmy płakać , bo tata strasznie fałszował aż z sufitu wióry leciały ...i mama brała ścierkę do naczyń i gnała tatę na dwór ...ale śmiechu było ;)

 

-Nooo, to były czasy -rozczulił sie Pablo.

 

Wreszcie korytarz sie zakończył. Zobaczyli malutkie drzwi. Aśka zapukała delikatnie.

 

-Puk,puk , jest tam kto?

 

Usłyszeli leciutkie drapanie. Coś zaskrzypiało ,zachrzęściło i drzwi sie troszeczkę uchyliły.

 

-Kto tam? fu,fu .

 

-To my, twoi sąsiedzi z wyższych pięter-Aśka i cała reszta.-odezwała sie Aśka.

 

-Czego chcecie po nocy, czemu mnie budzicie? fu,fu-odpowiedział jeżyk.

 

-Domiś, potrzebujemy pomocy!

 

-My, to znaczy kto? fu,fu-zapytał.

 

-To znaczy...ja nie ...i kreciki nie ...i kornik nie ..ale mamy tu nowego kolegę-papużkę...no co ci będę tak przez szparę w drzwiach tłumaczyć, wpuść nas do środka, pogadamy.-zdenerwowała sie Aśka.

 

Otworzył szerzej drzwi-Zapraszam!

 

Cofnął sie do środka i weszli.

 

-Ojejku, co sie tu stało? był napad na ciebie? zrobił ci ktoś coś? kto ci tak domek zdemolował? -przeraziła sie nie na żarty Aśka.

 

Bracia przytulili sie do siebie wystraszeni bo oni, jak to krety, niewiele widzieli a po zapachu ( bo mają lepszy węch niż wzrok) nic nie wyczuli.Kornik schował sie pod skrzydełko Rika.

 

-Hi,hi , nie łaskocz mnie Gregu-zaśmiał sie ptaszek.

 

Zrobiło sie małe zamieszanie.

 

-Ciiichooo!-krzyknęła Aśka- nic nie rozumiem co Domiś mówi!

 

Natychmiast zaległa cisza.Cechy przywódcze wiewiórki objawiły sie w całym majestacie .

 

-Mów, co sie stało? kto cię tak urządził? jesteś ranny?-zaniepokojona Aśka aż zapiszczała.

 

-Nieee,fu fu- sapnął jeż.-Już wyjaśniam. To ja sam. Mam czkawkę.

 

Spojrzeli na niego zdziwieni. Jak to czkawkę? Zwykłą czkawkę ? Nie rozumieli.

 

-A no tak, fu, fu. - Zwykła czkawka to dla was żaden problem ale dla mnie ...ja mam kolce... i one przy każdym czknięciu nastroszają sie ...i wbijaja sie we wszystko co jest w pobliżu...i gdy jestem na dworze to nie problem a nawet przydatna rzecz ale w moim małym domku...- stwierdził smutno Domiś.

 

Nareszcie zrozumieli.Greg zaczął sie śmiać cichutko ale skończył natychmiast gdy Aśka spojrzała na niego groznie.

 

-No tak, to na pewno nic miłego dla ciebie -stwierdziła ze smutkiem.

 

-A jak często masz tę czkawkę? -zapytała już z uśmiechem.

 

-Nie tak często, fu ,fu, ale przynajmniej dwa razy w roku ,kiedy jest chłodno na dworze.-odpowiedział jeżyk.

 

-To dość często musisz robić remont domku? -zapytał Tom.

 

-Daj znać następnym razem to pomożemy ci -ja i mój brat.

 

-Bardzo dziękuje, z chęcią skorzystam z waszej pomocy- rzekł uradowany. A teraz powiedzcie, co was do mnie sprowadza?

 

-Ok, to jest nasz nowy kolega Riko, papuga falista.- odpowiedziała Aśka.-Wypadł z okna mieszkania na piętrze ,w którym zamieszkał niedawno u babci i teraz musimy mu pomóc wrócić do domu.Masz jakiś pomysł?

 

Jeżyk spojrzał po obecnych zdziwionym wzrokiem.

 

-Z wielką chęcią bym wam pomógł, ale jak. Spójrzcie na mnie- sam ze sobą mam problemy.Mam krótkie nóżki i dużo kolców ,które nie przysparzają mi przyjaciól -zaczął cichutko chlipać-Tak chciałbym raz przytulić sie do kogokolwiek aleee jaaak? - już płakał z całych sił. -Nie potrafię...muszę obciąć te paskudne igły...może wtedy ktoś mnie polubi...aaaa!

 

Wszyscy zastygli w milczeniu. Żal im sie zrobiło sympatycznego zwierzątka, które przecież wcale nie jest nie lubiane. Z tego co słyszeli to przecież wręcz odwrotnie- każdy wie,że jeż to bardzo pożyteczne stworzonko. Ludzie dają im mleczko w spodeczkach ( bo chyba nie wiedzą, ze to szkodzi jeżom) i czekają na jeże z utęsknieniem bo jeż zjada niedobre pędraki ,które są utrapieniem dla ludzi.Jak to teraz wyjaśnić Domisiowi?

 

-Słuchaj jeżu malusieńki- odezwał sie Greg.-Jak cie wydaje-czy ktoś lubi korniki?...spojrzał po obecnych.

 

-Nie widzę łapek w górze- troche sie zasmucił- ale ludzie znalezli sposób żeby im nie szkodzili ... wynalezli sztuczne drewno i większość mebli jest z trocin a my, korniki nie lubimy jeść trocin i już nie muszą sie obawiać ,że zjemy komuś szafę na śniadanie.-zaśmiał sie uroczo.

 

Zaśmiali sie wszyscy chórem.

 

-To prawda, mówi prawdę , potwierdzam, nas też nie lubi nikt ale wynaleziono sprzęt, który wysyła sygnały ,których nie lubia krety i my wtedy tam nie idziemy! -krzyknęli na zmianę bracia blizniacy.

 

-Sam widzisz,że zamartwiasz sie bez powodu-stwierdziła Aśka.-Na pewno znajdzie sie ktoś, kto cię przytuli bo lubią cie wszyscy!

 

-Noo, w sumie...to miałem bliskie spotkanie z pewną ...żabką.

 

jeżyk aż zamknął oczy na wspomnienie.

 

-Nazywała sie Ania...była taka ... śliska ...i zielona...nie miała ani jednego kolca. Och, jaka szkoda,że los nas rozdzielił .

 

-Co sie stało? zapytali wszyscy.

 

-Wybrałem sie raz do sadu, bo jak wiecie jeże lubią jabłka.Znalazłem takie piękne czerwone jabłuszko ale ono było taaakie duże ...cieszyłem sie ,że będę miał na kompot.Ale było za duże i nie umiałem zarzucić go sobie na kolce.Próbowałem na różne sposoby.I podrzucałem do góry starając sie szybko pod nie wbiec ,żeby sie nabiło ,I turlałem sie z górki, żeby sie nadziać ale ono też sie turlało bo było takie okrąglutkie...no mówię wam -namęczyłem sie z nim aż do wieczora i nic.Aż tu słyszę rechot...Rozejrzałem sie dookoła ,żeby znaleść tego co sie ze mnie śmieje ale nic nie widziałem bo trawa była wysoka. Aż tu z trawy zielonej wychodzi żabka jeszcze bardziej zielona.Jak na mnie spojrzała tymi wielkimi oczami...to przepadłem .Utopiłem sie w tych oczach...ach, te oczy ,te oczy zielone...no normalnie oszalałem .

 

Śmiejesz sie ze mnie? -zapytałem cokolwiek urażony.

 

-Jeszcze nie-odpowiedziała nonszalancko. -Ale za to znam sposób na te uparte jabłko.

 

Aż mi dech zaparło- to ja cały dzień walcze z tym upartym jabłkiem i juz wszystkie sposoby wykorzystałem a ona mówi, że zna sposób- no jak jej nie kochać .

 

-Pokażesz mi? -spytałem nieśmiało.

 

-Pokażę, rób to co ja.

 

I ugryzła kawałek jablka. To ja też ugryzłem. To ona znowu ugryzła. To ja też ugryzłem cały czas patrząc w te oczy zielone...i ani sie nie obejrzałem a z jabłka został tylko ogryzek...

 

-To problem jabłka mamy rozwiązany-zaśmiała sie żabka.

 

Osłupiałem i ...z wrażenia kolce mi sie nastroszyły i niechcący kujnołem żabke a ona skoczna była ...i tyle ją widziałem :( ale ciągle chodzę do tego sadu...może jeszcze ją spotkam.

 

Zasmucony Domiś westchnął rozpaczliwie.

 

-Sami widzicie,że nie jestem w nastroju. Jak mam wam pomóc jak sam sobie nie potrafię.

 

Wszyscy westchnęli.To prawda-trudno wymagać od kogoś ,kto ma zle sam ze sobą :(

 

-Ale chwileczke-krzyknął Domiś- znam kogoś kto na pewno wam pomoże! musimy tylko wyjść na dwór i głośno zawołac! Poznałem kiedyś w sadzie wspaniałego jelonka Daniela! Tez amator jabłek jak ja -zasmiał sie jeż.

 

-Taa, zawołac głośno-zaśmiał sie Greg-to musiałbym mieć przy sobie swój amplituner,żeby mnie ktoś usłyszał .

 

Wszyscy spojrzeli na niego. - No dobra, będę was wspierał duchowo -potulnie stwierdził Greg.

 

-Ok, to idziemy piętro niżej a właściwie to już jest piwnica, tam jest dodatkowe wyjście awaryjne ...ale jest problem. Doszły mnie słuchy ,że w naszej okolicy kręci sie wąż! Ja sie go nie boję bo mam kolce ale wy...

 

Zastygli w przerażeniu. Każdy boi sie węża.Każdy oprócz jeża, który daje radę wężowi .Co teraz?

 

-Gdyby była z nami mangusta... nie musielibyśmy sie bać!-rozmarzyła sie Aśka.

 

-Albo chociaż ptak sekretarz -dodał Greg.

 

-Macie mnie -stwierdził Domiś-ja was obronie, bo sie nie boję,idziemy! dodał.

 

-Ruszamy, ja ide pierwsza-stwierdziła Aśka- Greg w ogonie, to znaczy w moim ogonie, Riko za mna a na końcu bracia!

 

-Ja ide pierwszy jako straż przednia a bracia jako straż tylna i oczy szeroko otwarte-stwierdził Domiś.

 

-Niech ci będzie-zgodziła sie Aśka- tylko muszę trochę uważać na twoje kolce więc pójdę parę kroków za tobą ,bo jakbyś tak akurat dostał czkawki...to szkoda mojej ślicznej kity -zasmiała sie właściwie smutno.

 

XVII

 

I ruszyliśmy . Korytarz ciągle biegł w dół. Było ciemno i duszno. Bałem sie ale przecież nie byłem sam. Byli ze mna moi nowi przyjaciele. To coś wspaniałego mieć tylu przyjaciół. Podobała mi sie ta moja przygoda. Pomimo strachu i udręki spowodowanej tęsknotą za babcią cieszyłem sie,że poznałem tyle ciekawych zwierzątek. Bedziemy sie odwiedzać albo będę do nich pisał listy. Oo, to dobry pomysł- będę codziennie pisał listy. Znajde jakiegoś kuriera- może gołąb sie zgodzi ... będę opowiadał o czym rozmawiam z babcią, i co nowego widziałem w telewizji...może zaproszę ich kiedyś na film na Polsacie ;) Dziwny jest ten świat ale jest fajny ;) ale sie rozmarzyłem .

 

Nagle coś zimnego dotknęło mojej łapki. W pierwszej chwili pomyślałem o śliskiej żabce Ani z opowiadań Domisia.Ale skąd tu Ania?

 

Zaczęło mnie łaskotać w pazurek aż mi się śmiać zachciało- gili gili- tak robiła mi babcia w pazurki.

 

Widziałem Grega jak poruszą bużką ale go przecież nie słyszałem, bo on siedział na kitce Aśki.Wymachiwał swoimi kilkoma łapkami ale go nie rozumiałem. Co sie dzieje? Gdzie sa wszyscy?

 

-Sssssss-usłyszałem obok siebie. Co to syczy? Czyżby powietrze z balonika schodziło? ale skąd tu balonik?

 

-Kto tu jest? spytałem cichutko.

 

-To ja , Ssssylwessster.

 

-Sylwester? nie znam nikogo o takim imieniu- starałem sie być grzeczny.

 

-Więc jessst okazja się poznać! Popatrz mi w oczy i powiedz co widzisz?

 

Spojrzałem w dwie czerwone kropki naprzeciwko mnie. Zobaczyłem ognisko w lesie, ciemne chmury na niebie, ktoś mówił do mnie spokojnym głosem. Usypiającym.

 

-Widzisz ten tunel ? spytał głos.

 

-Widzę-odpowiedziałem sennym głosem.

 

-Możesz tu wejść, tędy dojdziesz do ssswojej babci!

 

-Do mojej babci? kochanej? już biegne! Babciu, lecę do ciebie!

 

Usłyszałem w oddali jakis krzyk ,ktoś mnie wołał rozpaczliwie ale ja nie słuchałem , chciałem do mojej babci.

 

-Idę do ciebie babciu, lecę i juz cie nigdy nie opuszczę, obiecuję!

 

XVIII

 

Śpię, coś mnie kołysze do snu. Jest mi cieplutko i miło. Owiewa mnie leciutki wiaterek. Czuję jakiś śliczny zapach.Na czym ja leżę ,że jest mi tak mięciutko i delikatnie. Nie chcę sie obudzić! Nie budzcie mnie ze snu...taka piosenka była -babcia ją nuciła...babcia! gdzie jest moja babcia, miałem iść do babci! Babciu, biegnę do ciebie!

 

Otwieram oczy! co to? gdzie ja jestem? jakie śliczne chmurki ! takie niebieściutkie i różowiutkie... jak tu ślicznie...i spokojnie...ooo,podoba mi się! mógłbym tu zostać na zawsze!

 

nie ,nie, miałem iść, muszę już iść , chcę iść do babci! Baaabciuuu!!!

 

Nagle zawiało mocniej, chmurki zaczęły sie rozsuwać i zobaczyłem wielką białą bramę ,do której prowadziły białe ,wielkie schody. Co to jest? Chyba muszę tam iść! Jak są schody to należy po nich iść! To idę. Idę , idę ...ej,przecież mam skrzydełka, czy ja muszę iść? Mam skrzydełka ale jakieś inne...co to znaczy? w czymś sie umazałem? w jakiejś białej farbie ,czy co? Białe skrzydełka, biały brzuszek, białe nóżki...nic nie rozumiem? Podniosłem główke ...i aż skuliłem się ze strachu. Za wielkim biurkiem ( białym ,a jakże) siedziała biała sowa ! obok niej ,po prawej stronie siedział biały pies a po lewej stronie biały kot z czarną plamka na uchu.

 

-Przepraszam najmocniej, czy ktoś mi może pomóc? spytałem grzecznie.

 

Sowa spojrzała na mnie.

 

-Tak, możemy ci pomóc! odezwała sie delikatnym głosem.-Po to tu jesteśmy. Może najpierw sie przedstawie.

 

Jestem sowa Ursula von Mądralińska, po mojej prawej stronie zasiada pies o imieniu Luna a po lewej stronie zasiada kot o imieniu Bolek. Na ziemi pies i ptak to koledzy a kot i ptak to juz nie koledzy.Dlatego Luna wykaże, że byłeś dobrym ptaszkiem a Bolek wręcz przeciwnie-poszuka twoich wad!

 

-Na ziemi...? nie zrozumiałem.

 

-Tak , na ziemi. Luna proszę -zaczynamy!

 

-Dziękuję -zaczęła Luna pokazując sowie malą książeczkę.

 

-Ta ptaszyna ma bardzo krótki życiorys więc sprawa będzie szybciutko zakończona. Przyszła na świat jako samiczka w gniezdzie papużki falistej w małym stadku ....

 

-Chwileczkę ,chwileczke ...jaka samiczka? Przecież ja jestem Riko, papużka falista -chłopczyk Riko!!!

 

Sowa spojrzała na mnie przeciągle. Potem przyjrzał mi sie pies a na koncu obejrzał mnie kot.

 

-Pomyłka wykluczona- ta księga a właściwie książeczka nie kłamie! -stwierdziła sowa. -Pomyłkę popełnili ludzie,którzy w swojej niewiedzy uznali, że jesteś chłopcem.Na ich obronę możemy tylko oświadczyć, że byłaś w okresie , w którym trudno jednoznacznie określić płec i stąd pomyłka. Jeszcze sie nie określiłaś z woskówką i łapkami ,które nie wykształciły docelowego koloru. Niniejszym oznajmiam kategorycznie ,że jesteś samiczką rodu papużka falista i basta!

 

Oniemałem...oniemiałam...co teraz? A to sie babcia zdziwi ,hi ,hi!

 

-I co teraz? spytałem. Jak ja to wytłumaczę babci? Przecież ona mnie jeszcze nie rozumie ? -zaśmiałem się nerwowo.

 

Sowa spojrzała na psa, potem na kota.

 

-Ona też jeszcze nie rozumie.

 

-Czego nie rozumiem? spytałem zdziwiony.

 

-Witamy po drugiej stronie tęczy!

 

Spojrzałem na nich w dalszym ciągu nie rozumiejąc.

 

-Jesteś w ptasim raju ! dodała cierpliwie sowa.-Witamy i życzymy miłego pobytu.Zakładamy,że dla ciebie będzie to bardzo miły pobyt ,ponieważ jesteś bardzo dobrym i grzecznym ptaszkiem. Chyba, że kot myśli inaczej? -spojrzała na kota.

 

Kot przez chwilę skubał białego wąsika.

 

-Mając na uwadze bardzo młody wiek ptaszyny orzekam,że nie znajduje przyczyny ukarania. Nie ma za co! -uśmiechnął sie do mnie dwuznacznie.

 

-Dziękuję szanownej komisji-rzekła sowa- proszę o przekazanie ptaszka w dalszą drogę!

 

-Chwileczkę, proszę zaczekać , w jaką dalszą drogę?-krzyknąłem ze strachem. -Wracam do domu? Mam nadzieje,że wracam do domu! Do babci!

 

-Drogie dziecko- sowa spojrzała na mnie zdziwiona- jesteś w raju, lepiej ci już nigdzie nie będzie, spełniłaś swoją rolę na ziemi i teraz pora na nagrodę! Naprawde chciałabyś zrezygnować z raju dla ciężkiego życia na ziemi? Nie rozumiem! Co ci się tam tak podobało?

 

-Co mi sie podobało? -krzyknąłem...krzyknęłam rozdzierająco.

 

Wszystko mi sie podobało, wszystko ...chociaż nie zawsze było fajnie...tam byli moi braciszkowie , z którymi tak fajnie sie papugowało, tam była moja siostrzyczka, która sie nami opiekowała ,tam była moja ukochana babcia ,która za mną przepadała. I w koncu tam byli moi nowi przyjaciele -wiewiórka Aśka, kornik Greg, bracia blizniacy Pablo i Tom- kreciki. Jak mogę ich zostawić? Nie wolno mi tak zrobić! Chcę do babci! Przecież po to mnie kupiła,żebym jej niósł pociechę ,żeby miała sie z kim przekrzykiwać- sama mi to powiedziała! Chcę do mojej babci!!!

 

Upadłem na chmurkę płacząc z tęsknoty za babcią ,za przyjaciółmi, za Joschim, za swoim apartamentem.

 

-Ja muszę do nich wrócic.Obiecałem!

 

-Nie możesz wrócic jako ty! -sowa ukradkiem otarła łezki.

 

-Ty to ty i juz. Nie można żyć po raz drugi.Twoja rola sie skończyła! Nie mogę ci pomóc.

 

Zapadła cisza. Dla mnie to była przerazliwa cisza. To koniec?

 

-Chyba ,że....! odezwała sie Luna.

 

-Chyba ,że co? -zapytał Bolek.

 

-Chyba, że .... wykorzystamy duszyczki z jajek niezalężonych.Trochę ich mamy na składzie.Problem jednak jest taki,że nie ma drugiej takiej jak ty! I nigdy nie będzie!

 

-Nieważne- krzyknęłam z radości- nieważne kim będę, byle nie bocianem -zaśmiałam sie z nadzieją,że nie urażę bociana. Przecież nie zmieściłby sie u babci.

 

-A jak babcia sie pozna ,że to nie ty i nie będzie cie chciała?-trochę niepokoiła sie Luna ( ale tylko trochę).

 

-Niemożliwe, babcia kocha ptaki -przyjmie mnie z radością. A jak juz nauczę sie mówić to jej wytłumaczę.

 

Sowa Mądrzalińska spojrzała na Lunę ,potem spojrzała na Bolka.Oboje kiwnęli głowami na znak zgody. Wstali.

 

-Dobrze, niniejszym powagą swojego urzędu zaświadczam,że zostajesz odesłana z raju na własne życzenie pod postacią papugi tęczowej , jako samiczka tego gatunku i zobowiązuję cię do niesienia radości tym, którzy cię kochają!!! Do ciebie będzie należeć wyjaśnienie owej sytuacji swojej osobistej opiekunce pod nazwą babcia. Komisja konczy obrady! -sowa uderzyła młotkiem jak w prawdziwym sądzie.

 

-Chwileczkę! -krzyknąłem w pośpiechu. -jak mam wrócić do domu, którędy? czy to daleko? Czy dam radę? A jak znowu spotkam Sylwestra ? Boję się! Mam jeszcze tyle pytań!

 

-A'propo Sylwestra! odezwała sie sowa -jego księga przybiera na wadze! Oj, pojawi sie i on któregoś dnia u nas! Ale będzie syczał! Tu sie nikt nie nabierze na te jego hipnoze! Skończy w ostatniej piwnicy ale to już nie po naszej stronie tęczy :) a o resztę sie nie martw! Paaa

 

XIX

 

Paa, paa, ...i co dalej? Rozejrzałem sie dookoła. Zniknęła sowa i pies i kot... Cos sie zmieniło ale nie byłem pewny co? Zmieniły sie kolory, powietrze tez było jakby cięższe. Zerwal sie wiaterek. Własciwie wiatr przybierał na sile. Zacząl mnie spychac w dół...co sie dzieje? ratunku, ja spadam! Lecę bezwładnie ,nie pomaga machanie skrzydelkami, Spadam! Zamknąłem oczy! Już mam dość wszystkiego!

 

Nagle wylądowałem na czarnej ,miękkiej poduszce. O, rety! Poduszka sie rusza! Czy nie dość tych przygód? Co jeszcze musi mnie spotkać za to ,że nie posłuchałem babci? Babciu, wybacz! Zacisnąłem z całej siły oczka, objąłem sie skrzydelkami i znieruchomiałem.

 

-Witaj papużko! usłyszałem głos. Mam cię dostarczyc do babci.

 

Otworzyłem oczka. Spoglądał na mnie jakiś ptak. Ten to dopiero był cudny, Czarna głowa, ślicznie nakrapiany tułów, żółte ,mocne szpony, wielkie oczy i silny dziób.

 

-Kim ty jesteś?-spytałem cichutko.

 

-Sokół wędrowny- przedstawił sie dostojnie.

 

Jak rany, to jest sokół? a ja głupiutki pomyliłem takie cudo z kawkami? Chyba mu sie nawet nie przyznam.

 

-Sokole, zabierz mnie do babci! poprosilem cichutko schylając głowę w geście pokory- juz mam dość przygód!

 

Przytulił mnie leciutko do swoich miekkich , cudnych piórek

 

-Słyszałem! Nie martw sie .Lecimy do domu!

 

Posadził mnie na swojej szyi i ruszył.

 

-A czy znasz drogę do mojej babci, bo ja to nie bardzo pamiętam ! zapiszczałem cichutko bo pęd powietrza zamykał mi dziobek.

 

-Nic się nie martw, wędrowało sie tu i tam. Znajdziemy twoja babcię!

 

Przytuliłem sie z całej siły i juz o nic nie pytałem. Niech sie dzieje !

 

XX

 

Złozyłem swój los w skrzydła sokoła. Wiedziałem juz ,że nie musze sie o nic martwić. Zastanawiałem sie tylko czy babcia już jest w domu i czy zauważy różnice? I co sie stanie gdy odkryje ,że ja to nie ja ? I jak mam jej wytłumaczyć co sie stało? Tyle problemów w tak małym ciałku jak moje :( Zmęczyło mnie to i zasnąłem.

 

Nagle sokól zatrzymał się. Otworzyłem oczy i ...o rany! Moje okno!

 

-Jak tu trafiłeś sokole? Nawet mnie nie obudziłeś ,żeby spytac? byłem trochę oszołomiony.

 

-Spytałem bociana Wojtka, który czasami tu krąży a potem to juz intuicja-rozesmiał sie sokół. Nikt oprocz twojej babci nie ma tyle kwiatow na balkonie a że okno było uchylone to domyśliłem się ,że to tutaj. No , dobra, koniec podrózy, wróciłeś do domu, wyskakuj!

 

-Jak mam ci dziękowac mój przyjacielu? -aż zapłakałem ze wzruszenia.

 

-Podziekuj sam sobie za upór. Pewnie kochasz swoja babcie ,że tak bardzo chciałeś do niej wrocić. I to jest nagroda. Wskakuj na parapet!

 

-Dziękuje ci jeszcze raz serdecznie. Jak zobacze cie kiedys przez okno jak kołujesz to pomacham ci skrzydelkami:) A babcia to jest jedyne co mam na tym świecie, jak mam jej nie kochać? Do zobaczenia! o wielki sokole!

 

Zamachał skrzydłami i odlecial. No, dobra, jestem prawie w domu. Jeszcze tylko mały skok i pędzę do mojego apartamentu. O, jak dobrze byc w domu :) -Babciu! Babciu! jesteś ?

 

Nagle usłyszałem jakiś hałas. To przy drzwiach wejściowych . Chyba babcia wraca! ale mi sie udało! zdążyłem!

 

-Riko! juz jestem! -uslyszałem głos babci. I taka ulga mnie ogarneła ...i radość...zacząłem cały drżeć , ogonek sam mi sie ruszał w obie strony, skrzydełka zaczęły mi drgać...Babciu, babciu , tu jestem!!!

 

-Oj, chyba sie stęskniłeś! Co tak krzyczysz? -zaśmiała sie babcia. Juz jestem , jestem. Tez sie stęskniłam! I jak tam, nudziłeś sie sam?

 

-Oj ,babciu, babciu, gdybyś ty wiedziała jakie przygody mi sie trafiły! Siadaj, wszystko ci opowiem :)

 

-Aleś sie rozgadał! chyba naprawde ci sie nudziło -zasmiała sie babcia.

 

Ale ty wiesz, coś inaczej wyglądasz! Dawno cie nie widziałam a teraz widze róznicę w wyglądzie. Czyżbys dojrzewał? zaśmiała sie cichutko.

 

-Babciu, ale bedziesz mnie kochac nawet jak sie okaże ,że ja to nie ja? -spojrzałem wzrokiem kota w butach.

 

-Coś woskówka ci pojaśniała....i łapki zrobiły sie różowawe...hmmm. Riko! Chyba strzelilśmy gafe! I ja , i sprzedawca... ty właściwie... tylko sie nie wystrasz ...ale ty jesteś dziewczynką!

 

Patrzałem na nią błagalnym wzrokiem- Babciu, tylko nie przestań mnie kochać! Nie oddawaj mnie do sklepu! Będę udawała chłopca ,jeśli zechcesz ....

 

-No, cóż! dla mnie ro żadna różnica , a ty i tak za jakiś czas sam bys sie domyślił -powiedziała. Musimy ci zmienić imię. I nawet mam juz wybrane. Miało byc dla twojej koleżanki, ktorą planowałam ci kupić ,żebys nie był sam. Wiem,że papużki to ptaszki stadne i właściwie to krzywda dla was mieszkać w pojedynkę. Dlatego od dzisiaj nazywasz sie BUNIA. -podoba ci się?

 

- BABCIU !!! Jak ja cię kocham!!!!

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • wikindzy miesiąc temu
    54 strony, powodzenia by ktoś od jednego podejścia tu przeczytał, historia może i całkiem, za to się powtórzę.
    Autor poprawnie zda się spacji nie ogarnia, interpunkcje stosuje na jak padło, polskich znaków diakrytycznych też zda się na średnio używa, ostatni zarzut ewentualnie można uznać za w normie, bo jak nawija papuźek, to papużek tak nadaje.
  • wikindzy miesiąc temu
    Z pozytywności, to historia strawna, nie męczy, lekka i nawet zaciekawia.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania