Z szuflady - cz. 1 - W2
Wypił raz Pan pół pitra,
Mówił, że mu to wszystko rybka,
Po połówce czuł się jak by był na łódce,
Chodził cały otępiały,
Myślał, że jest do pary,
I tak dostał od typiary,
To są męsko damskie sprawy, by tak łączyć się w pary.
Więc tak poszedł na ryneczek, tam se wypił połóweczkę,
Poczuł się jak zniewolony, jak na glebie liczył kościelne schody,
Gdy już wstał, to pomyślał - Powiem ludzie Wam....
Lecz niestety nikt nie słuchał,
Bo nasz mówca coś mamrotał,
Każdy nam go ignorował,
A on na tych schodach coś tam wołał,
Przyszła wtedy policja i nie była taka zmyślna,
Za łeb go złapała i do wozu zaciągnęła.
Tam się wnet obudził - co ja robię - się oburzył.
I ucieczką się wysłużył.
Teraz w trawie sobie śpi,
Nikt nie rusza go bo znikł
Jutro będzie o niem głośno,
Bo go szuka żona posła,
Bo uwiodła go radosna,
I zrobiła z niego kolejnego Osła,
Biedny poseł też go szuka,
Bo z nim też związał swego nie jednego grosza,
Teraz to już jest koniec, nasz kolega wszywa disukfiram
Będzie znów radosny nie wypije ani troszkę,
Ale płaci alimenty i uwierzcie nie jest w niebo wzięty
--
Wyciągnięte z szuflady z przeszłości.
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania