Poprzednie częściZ wizytą w krematorium
Pokaż listęUkryj listę

Z wizytą w Smoczej Jamie. Straszne i tylko dla dorosłych o mocnych nerwach!

Od pewnego czasu krążą po Krakowie opowieści o pojawieniu się smoka wawelskiego lub przynajmniej jego potomka. Opowiadano o tym w sklepach, w kawiarniach i na ulicy. Niektórzy twierdzili, że coś dziwnego widzieli w pobliżu murów Wawelu, że był to jakiś smok, a może potwór. Nawet wspominano o tym w radio i w prasie. Również zainteresowała się tym telewizja. Dziś wysłano naszą telewizyjną ekipę pod Smoczą Jamę, aby zrobić reportaż.

Przyjechaliśmy tam rano, czekaliśmy do południa i wtedy to dopiero zaczęło się coś dziać. Pogoda była słoneczna, a tu nagle na chwilę trochę pociemniało, bo ze Smoczej Jamy wydobywały się jakieś opary o zapachu spalin i czegoś jeszcze ostrego. Po chwili z tej kryjówki ukazała się duża zwierzęca postać przypominająca węża. Ciało pokryte łuskami, głowę ze żmijowatymi oczami, a z pyska zwisał czerwony, na końcu rozdwojony, język. Tyle strasznego zobaczyliśmy na początek, a niektórzy chcieli uciekać. Mimo tego lęku zdecydowaliśmy się filmować tę scenę.

Po chwili usłyszałem syczący głos ze strony tego dziwoląga.

- A wy tu czego chcecie? - zapytała ta istota.

- No, my do smoka wawelskiego z przyjacielską wizytą - powiedziałem.

- Jakiego smoka? Co ty do szkoły nie chodziłeś, czytać nie potrafisz? Tu nie ma i nigdy nie było żadnego smoka.

- Jak to nie było, przecież tu koło Smoczej Jamy stoi rzeźba smoka wawelskiego, która upamiętnia jego historię.

- Jaki to smok? Przyjrzyj się uważnie. To wizerunek hydry, to znaczy potwora wodnego. A nie każdy potwór musiał być smokiem. Oprócz tego ta rzeźba stała pierwotnie w Wiśle, a że się śmieci po turystach z Zakopanego o nią zahaczały, więc wstyd było i przeniesiono pod Wawel.

- Przecież cała Polska mówi, że tu mieszkał smok.

- Jeszce raz powtarzam, czy ty czytać potrafisz? Poczytaj sobie, że wasz kronikarz Wincenty Kadłubek w XIII wieku jako pierwszy piszący o tej podwawelskiej istocie, wspominał o potworze całożercy, zwanym olophagiem - zdenerwował się potwór.

- To ty nie smok, tylko olophag! - zdziwiłem się.

- Tak, jam nim jest, całożerca doskonały!

- No, a skąd się wzięła ta historia ze smokiem?

- Znowu muszę cię skarcić, poczytaj sobie nieuku! To od końca XVI wieku zaczęto wskutek pomyłki w tłumaczeniu kronik z łaciny na polski pisać o smoku. A kto to jako pierwszy o tym napisał, to ci nie powiem, bo ja nie edukuję nieuków, tylko ich straszę, a jak zechcę, to i pożeram. Zatem uciekaj do szkoły lub do jakiejś biblioteki i poczytaj sobie książki o tej historii. A potem w drodze łaski możesz do mnie przyjść i zdać mi sprawę, z tego co wiesz, a ja coś ci powiem na dokładkę, zamian cię i twoich ludzi pożrę, bom potwór, chociaż gadam językiem ludzi! - groźnie powiedział olophag.

Jak to usłyszeli ludzie z ekipy, to się wystraszyli i uciekli, ale nie do szkół, lub bibliotek, lecz na chwilę przerwy i odetchnie do McDonalda, a ja na przekór im podszedłem od biblioteki i wypożyczałem sobie książkę o historii smoka wawelskiego. Z niej dowiedziałem się o wielkiej pomyłce historycznej dotyczącej tego kiedyś słynnego mitu narodowego (tytułu książki i autora nie zdradzę z powodu rygorystycznych ustaw dotyczących reklamy). Jednak nie wrócę pod Smoczą Jamę, bo boję się, że mnie potwór zeżre...

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Onyx 22.02.2021
    Fajna historia! Podoba mi się ;) 5
  • Narrator 23.02.2021
    Ciekawie napisane, w zabawny sposób, ale również pouczające, a co najważniejsze daje do myślenia i zaraża bakcylem historii, bo nawet dzień po przeczytaniu, wciąż nie mogę tej opowiastki wytrząsnąć z głowy, a nie zdarza mi się to często. Autorowi daję pięć sztuk złota i zachęcam do pisania w tym stylu.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania