Z wyboru

Nie tak sobie wyobrażałem to całe życie zawodowe, które zaczyna mnie przerastać. Na szczęście nie pogubiłem idei, wartości, wciąż wiem, co dobrem zwać powinienem. Każdy mówi, że ma stresującą pracę, tyra, wypruwa żyły, liczy te dni do weekendu. Z większością się nie zgadzam, bo nie mają gorzej ode mnie, ale w gwoli sprawiedliwości przyznam, że nie zamieniłbym się z nikim, tak z przekory, pro forma.

Wielu na dźwięk słowa policjant przyśpiesza tętno, oczyma wyobraźni widzą ściemniacza, co to tylko dupsko przewiezie utartymi ścieżkami, co można nazwać oksymoronem. Nigdy nie ma podobnych dni, zwykłych interwencji, harmonogramu godzinowego, to nie buchalterka, choć i tam pewnie jest zalążek niepewności wśród asygnat. Część społeczeństwa bez mrugnięcia okiem zagoniłaby nas do dodatkowej roboty i to tak pro bona. Nikt nie widzi w tym wszystkim zwykłego człowieka, dlatego tak ciężko mi utwierdzić się w przekonaniu, że robię coś szczególnego, powinienem czuć się jak idealista.

Wiele jest dni, gdy brakuje mi cierpliwości, dystansu, w których muszę walczyć z własną indolencją, powierzchownością, gdyż jestem osobą na stanowisku z ramienia organu. Jak to fatalnie brzmi, jak wynajęta na godziny dziwka… Interweniujemy w życie, włazimy w kąty, wypytujemy danego delikwenta, wysłuchujemy opinii, oceniamy, ale sami mamy niedokończone rozmowy, problemy egzystencjonalne.

Kolejne wieczór bez mej rodziny, znowu opuściłem występ córki, nie poszedłem też miesiąc temu, a tak jej obiecywałem. Sylwia, moja żona już nawet nie próbuje mnie usprawiedliwiać, te obstawianie koncertów, eskortowanie kiboli do rogatek, przestało ją dziwić, pogodziła się. Oddaliliśmy się, nasza czułość ogranicza się do życzliwości, toleruje moje frustracje, które stają się z wiekiem bardziej namacalne.

Zaczynam żyć sloganami, małymi kłamstwami o dobrym samopoczuciu, spełnionych ambicjach, szczęśliwym domu. Coś jednak jest nie tak, brakuje mi czasem możliwości odstąpienia od bycia na cenzurowanym, bym mógł się zapomnieć. Dobrze, że mam taką opcję i jak potrzebuję hiperwentylacji, to zabieram się w góry do Mietka, gdzie nabieram sił. Po prostu przyjeżdżam a on nawet nie pyta o nic, zostawia mnie aż sam zdecyduje się na wyjście, spotkanie, picie i powrót.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • Marian 04.04.2017
    Krótki ale fajny tekst o życiu, jakiego nie znam.
    "...zwykłego człowieka, dla tego tak ciężko mi..." - nie pisze się "dla tego", tylko "dlatego".
    Pozdrawiam.
  • Robert. M 04.04.2017
    Ja też go nie znam, ale dużo rozmawiam, słucham, coś czytam, no i tak kombinuję, że może i tak jest z tymi policjantami. ...Dlatego, na 100 procent pisze się razem, ale ja jakoś w czasie pisania wklepuję często osobno,. Dzięki za mile słowo, Pozdrawiam.
  • riggs 04.04.2017
    Sama prawda 5
  • Robert. M 04.04.2017
    Dziękuję, za to, że zajrzałeś do mej fantazji, ot chłopskie przemyślenia... Pozdrawiam
  • KarolaKorman 07.04.2017
    Bardzo realistycznie przedstawiona opowieść i dałabym się nabrać, że piszesz o sobie :) Mnie jedno wpadło w oko czytając tekst, a mianowicie to, kiedy piszesz, że zapominają ludzie, że policjant jest człowiekiem ,,Nikt nie widzi w tym wszystkim zwykłego człowieka,''. Ja mam czasem odmienne zdanie, że to policjant nie pamięta, że rozmawia z człowiekiem, kiedy na przykład zatrzymuje go do kontroli. Ciężko o dostrzec w nim ludzkiego gestu czy zwykłego uśmiechu. Klepie regułkę i traktuje ludzi z góry jak przestępcę. Zapytany o drogę, jakąś pomoc często zachowują się jak roboty, bezdusznie. Mówię teraz o polskich policjantach, bo w świecie jest zupełnie inaczej. Już nie raz odczułam, że poza naszym krajem te relacje są zupełnie inne, a na naszych drogach, spotkać takiego, to od razu jest jakiś stres. Może to tylko moja opinia. Zostawiam gwiazdki i pozdrawiam :)
  • Robert. M 07.04.2017
    Nie będę udawał, że często coś wrzucam posiłkując się tym co akurat wieczorem czytam. Tak jak robiłem to z Dasz radę" tak i teraz przy tym tekście. Pozmyślałem, pokombinowałem, własne spostrzeżenia, zasłyszane i takiego biedaka stworzyłem, chciałem trochę z innej beczki, na litość. No i udało się, bo jak większość nie masz górnolotnego mniemania o naszej drogówce, a więc i podniosłem Ci ciśnienie. Nie będę za to przepraszał, bo częściowo i o to mi chodziło, by jeśli nie zaciekawić, to pobudzić....Jeśli chodzi o ich pracę, to porównam to do tego, co ja mówię swoim koleżankom, kolegom, - " uśmiechnij się, jesteś w pracy, tu jest co robić, nie będzie nudno jak w domu" oczywiście, patrzą na mnie z politowaniem, dodając bym przestał. Tak chyba jest i z nimi, odwalają swoją zmianę, klepią jak litanię formułkę ,jak pani w Biedronce - dzień dobry, dziękuję za wybranie naszego sklep, życzę miłiego dnia- skanując już towar następnego. Nie bronię ich, tylko wczuwam się w swoją mentalność, bo też nie zawsze jestem do rany przyłóż, ale zgadzam się, że czasem drażni....Dziękuję, za podzielenie się prywatnymi odczuciami, bardzo to mile. ....P. S nie musisz mi się rewanżować, ja naprawdę lubię komentować książki, więc jeśli Ci nie przeszkadza, to mogę Twoje pozycje przefiltrować po swojemu, no chyba, że masz dość, to wal śmiało,...... Pozdrawiam
  • KarolaKorman 07.04.2017
    Eee tam, nie podniosłeś mi ciśnienia :) Napisałam, co myślałam :) Co do moich tekstów, to czytaj ile chcesz i komentuj, choćby słowem, zupełnie nie przeszkadza mi, a nawet się cieszę, że czytasz :) Pozdrawiam :)
  • Robert. M 07.04.2017
    To może i lepiej, ale jakby co, to czosnek zbija ciśnienie...a więc jazda bez trzymanki, mam zielone światło na słowny wgląd w Twoje teksty......nic dodać , nic ująć. Poczytam tylko "Sekret O Brienów i wybiorę coś Twojego.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania