Za kulisami...
Siedzą, piją, fajki palą,
snują skrzętnie swoje plany,
ledwie bursy nie rozwalą,
zły poeta gdy pijany...
Chcę opisać Wam historię,
co naprawdę się zdarzyła -
z niej wysnułem swą teorię,
nie jest jednak ona miła.
Zaczynając od początku,
czyniąc częstochowskie rymy,
aby wnet nie stracić wątku -
co powstanie - zobaczymy.
Kilka mija już miesięcy,
kiedy w radiu ogłoszono,
że wyłowić chcą z tysięcy
poetyckie małe grono,
że z konkursu na warsztaty
rok dwudziesty prowadzone,
trzeba wysłać poematy,
by zostały ocenione.
Pan Literat to prowadzi,
wielokrotnie nagradzany,
na warsztatach uczy, radzi
i zaprasza ludzi znanych.
Już walizki spakowane,
na wywczasy mam z rodziną,
nagle jakbym dostał glanem
patrzę wokół z głupią miną.
Żona pyta czy w porządku -
ja bełkotem jak pijany,
że coś lata mi w żołądku,
bom jest jednym z tych wybranych.
I tak nastał chłodny wrzesień,
więc wprawiony w nastrój cudny,
pojechałem w wierszy jesień
samochodem lekko brudnym.
Czekam, schodzą się poeci
młodzi, starzy, w średnim wieku -
"my są Mickiewicza" dzieci -
słowo przecież jest w człowieku.
Pan Gospodarz miło witał,
ciastka, kawa i herbatka,
nagle wpada damska "świta"
pogrążona w twórczych gadkach.
Prowadzący zaskoczony,
spytał Panie czy się znają,
przecież z osób wyłonionych
różne być postaci mają.
Tak przypadek jednak sprawił -
nieco dziwne to - zaiste,
kosztem gustu się zabawił
i zamiary zabił czyste,
Po kwadransie już wynika,
że po kraju wciąż wędruje,
za poetą "wielkim" klika -
podstarzałe, twórcze szuje.
Literata bowiem gościem
metafizyk - pan uznany -
gdy przemawia - serce rośnie
damom nieco życiem spranym.
Po prelekcji wśród młodzieży
gość wykładu żarem palił
a Gospodarz - któż uwierzy
siedział skromnie w kącie sali.
Chciał młodzieży oddać słowo,
lecz gość tak się rozpanoszył,
że ktoś nawet z twórczą głową
nie udzielił się, lecz spłoszył.
Więc my nasze wypociny
przeczytaliśmy na sali,
młodzież miała dziwne miny,
bo nic z tego nie skumali.
I wyrwany do czytania
zachowałem się niegodnie
mając coś do przekazania
tej młodzieży wiedzy głodnej -
że poezja zawsze może
być wesoła, być dla ludzi,
radość sprawiać i mój Boże -
czytelnika nie zanudzić.
Tak tym gościa obraziłem,
burząc jego mądry wykład,
że od razu go zraziłem,
zły młodzieży dając przykład.
Później dzionek szybko zleciał -
gość mi czynił czasem prztyki,
opowiadał jednak pięknie,
wprowadzając w świat liryki.
Później wielka była gala -
Gospodarza proza nowa,
w szwach pękała cała sala,
kwiaty, brawa, piękne słowa.
Lecz akcentem tym przemiłym,
choć by było tak wskazane
rzeczy się nie zakończyły
drodzy państwo w rzeczy samej.
Towarzysze ogłosili,
że spotkamy się wieczorem
z gościem Pana Gospodarza,
co ma doświadczenie spore.
Więc meldunek załatwiłem,
szybki prysznic i jedzenie
i do bursy popędziłem
ciekaw będąc spraw szalenie.
Myślę - zejdą się poeci,
będą wiersze i rozmowy,
odkryjemy w sobie dzieci,
my - poeci -twórcze głowy.
Staję więc w pokoju progach,
to co widzę przerażony -
miękko się zrobiło w nogach -
jednak wszedłem, zniesmaczony -
w alkoholu gdyż oparach
wokół wieszcza z grubym nosem -
siedzi kompanija cała,
zachwycona jego głosem.
A poeta nos czerwony
zgłębiał ostro w brzegach szklanki
i bełkotem swym natchnionym
raczył swoje koleżanki.
Pan dziennikarz - też z pomorza
tak mistrzowi wazelinił,
że nim wstała ranna zorza
mistrz wygranym go uczynił,
z góry, choć konkursu pora
za dwa dni dopiero była,
lecz dziennikarz dla mentora
polewając się uwijał.
Mądre słowa, dywagacje -
panie - miejsca drugie, trzecie -
chyba mi przyznacie rację -
nie przystoi tak poecie.
Przecież znany w świecie całym,
wielokrotnie nagradzany
w moich oczach stał się mały
wieszcz ceniony i lubiany.
Jakże taki wizerunek,
kiedy pośród obcych ludzi,
ma zasłużyć na szacunek
chlejąc zamiast podziw budzić.
Nagle suchotnica stara -
jego sekty przywódczyni -
w drzwiach pojawia się jak mara -
propozycję wszystkim czyni.
Pan dziennikarz w wielkim szoku
rozebrany do połowy,
tatuażem błyszcząc wokół
krzyknął - pomysł jest wzorowy.
Mistrz po nosie się podrapał
twierdząc - pomysł wyśmienity
resztkę wódy wnet wychlapał
będąc nieco niedopity.
Pomysł - w nocy iść na miasto
" się najebać, zrobić grandę" -
ja poszedłem drogą własną
opuszczając cała bandę.
Dnia drugiego na warsztaty,
wszyscy byli pospóźniani,
kac rozdawał ciężkie baty,
inni byli wciąż pijani.
Gdy Gospodarz na odczytach
chciał się dzielić dobrą radą,
"sekta" grzebiąc w swych zeszytach
wierszy nie skażonych wadą
tak się czuła w swej poezji,
za nic mając Mistrza słowa
dopuściła się herezji -
brać od gościa jajogłowa.
Jeden tomik na dorobku,
wielkie ego i mniemanie,
jadem tak zatrute w środku
były niespełnione panie.
I dziennikarz z tabletkami
na ból głowy na swym stole,
z pół "porno" erotykami
strażak pisząc nie najgorzej,
każdy mądry i krytyki
nie mógł zboleć napuszony
i nie bacząc na wyniki
słuchał rad naburmuszony.
Nic, że gościem był Poety,
który nagród zyskał mnóstwo
niemal wszystkie "wierszoklety"
były większe patrząc w lustro.
Pan Gospodarz milczał chwilę
i spoglądał w okno smutnie -
w świat poezji wpuścił żmije,
które lżyły mu okrutnie.
Brak szacunku, przerost ego
nad kimś, kto ponad dwadzieścia
lat uznanym jest w Europie
twórcą - lecz nie typem wieszcza.
Pisze szczerze, z powołania
lecz do zrzeszeń nie należy
i coroczne te spotkania
robi darmo - bądźmy szczerzy.
Z pracą wiąże swoją pasję
i z rodziną jakoś godzi,
wiele rzeczy widzi jaśniej,
pisze z serca - o to chodzi.
Nie jest jak gość "nawiedzony",
który mocny jest w teorii -
pewnie będzie pokrzywdzony
nie przechodząc do historii.
Lecz nie na tym rzecz polega,
aby pisać pod publiczkę,
poniewierać się jak menel,
by nagrody zgarniać liczne.
I jeżeli mogę wyznać
to co jeszcze dzisiaj czuję
jeśli taki świat poezji
jest to ja się wypisuję.
Ale nie dam satysfakcji
panu z nosem od gorzały,
bowiem w niczym nie miał racji
i nie wyszedł mu plan cały.
Pięknie pisał wśród nas Darek,
Magda prawdę pisząc szczerą,
plany gościa zepsuł Jarek,
kiedy odczyt zrobił z weną.
Tak w swym wierszu przyaktorzył -
to jest nie do opisania,
na łopatki nas rozłożył
i zamieszał w wieszcza planach.
I tym skończę wiersz pomału
wyciągając puentę smutną,
bruk dosięgnął ideału
kreaturą dźgnął okrutną
raniąc serce, moje srogo
jednak wiem, że karma wraca
więc nie pójdę taką drogą,
bo być gnojem nie popłaca.
Jedna myśl mnie rozwesela -
może myślę ciut do przodu -
mam nowego przyjaciela,
bom nie sprawił mu zawodu.
Przyjaźń - może wielkie słowa,
lecz na pewno bratnia dusza -
tak odczułem to w rozmowach,
i w twórczości, która wzrusza.
Wieszcz pomylił jeszcze jedno,
twierdząc, że liryki słowa
pisze ciałem, krwią i spermą
tworzą ręce, tworzy głowa...
Szkoda, że w tym uniesieniu
nic o sercu nie powiedział -
przecież w każdym weny tchnieniu -
każdy zawżdy wiesz to wiedział
kiedy głosu serca braknie,
to poezja, nawet piękna -
czytający uczuć łaknie
jest pustawa i przyziemna.
Piszmy zatem z przyjemności,
niech poezja z serca płynie -
nie dla nagród i dla "gości" -
taka twórczość nie przeminie -
miną mody, miną czasy
każda era coś w nas zmienia -
lecz na piękne słowa łase
będą przyszłe pokolenia.
Kiedyś w wierszach fałsz wyczują
i docenią to co ważne,
więc niech serca nam dyktują,
słowa śmieszne i poważne.
Komentarze (16)
Ps wysłałem Ci wiadomość
No, historia ukazuje coś, czego się chyba można było spodziewać.
Atencyjne kółeczka są wszędzie.
Jakiś większych przemyśleń chwilowo nie mam, więc będę cudował.
Akcentuję jeno, że zajrzałem.
Pozdrawiam
Napisałeś bardzo trafny wiersz, nawet jeśli dotyczy konkretnej sytuacji, można go spokojnie odnieść do całokształtu nie tylko posarstwa.
Pozdrawiam. Brawo biję na stojąco.
Jeżeli piszesz o tym samym Darku, którego znam - to tak, chłopak (dla mnie jeszcze chłopak, w pozytywnym znaczeniu) pisze piękne wiersze, mimo że proste. Kiedyś wypłynie na szersze wody, taką mam nadzieję.
Wiersz Twój jest prosty, ale wolę takie, niż dywagacje z wielopiętrowymi metaforami. Opisujesz konkretną sytuację i czuć prawdziwe emocje, a nie wydumane przez "poetę". W poezji jest miejsce na udziwnione metafory, jest też na proste skojarzenia, przemawiające prosto do czytelnika.
Co do zapisu - wiersz bardzo długi i nie mam tyle czasu, aby dokładnie sprawdzić. Podam tylko to, co zapamiętałem przy czytaniu:
- zwroty, słowa popularne, znane i zrozumiałe powszechnie, nie trzeba brać w cudzysłów.,
*Później - Później (jedno z nich zastąp synonimem, są zbyt blisko siebie)
*nie skażonych - nieskażonych
*i krytyki -i nie bacząc (tu też zbyt blisko powtórzenie "i")
*wiesz - wieszcz (?)
Pzdr.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania