Sen o miłości zawsze w nas trwa, chociaż ona przemija i zastawia ból i tęsknotę, za czym co już nie powróci z taką siłą. Ujmujący wiersz, który porusza w nas to, co utracone. Pozdrawiam cieplutko!
Pasjo→Treść kryje pewną prawdę i jeszcze bardzo ładnie napisałaś.
Jak obraz delikatnie, ciszą drgającą, malowany.
''rozpłynęły się myśli po ciszy''→ to najbardziej.
Pozdrawiam→5
Kurewsko prawdziwe. Wręcz obnażajace.
Pamiętaj jak spałem chwilę po piwnicach, albo chwilę w lesie. Albo inne hity z "rzycia". W każdym razie z perspektywy czasu, to im trudniej, tym lepiej.
Marazm jest najgorszy. Trza mieć co wspominać.
Witaj Can
Wspomnienia są czasem bolesne ale warto je mieć. Bo cóż byśmy znaczyli. Marazm na każdej płaszczyźnie jest zabijaniem czasu, a tak mało go mamy.
pasja jestem. Dla mnie piękny. Pierwsza najmniej, bo tak dużo tam atrybutów romantyzmu. Jeden za dużo :-) a potem już ani jednego zbędnego słowa za to wszystko piękne w oszczędnej formie. Oj. Zmieniłaś końcówkę? Tamta była super dla mnie :-)
JamCi dziękuję bardzo za taki komentarz i pewnie romantyzm się tutaj zjawia bo lubię romantyczność. Chociaż mówią, że to stereotyp. Po zastanowieniu końcówka powróciła na swoje miejsce.
pasja :-) to dobrze. Subtelniejsza i ciekawsza była stara. Dla mnie była najlepsza. Ja lubię oszczędność w słowach i bardzo ja cenie, chociaż czasem po moich wygłupach tego nie widać. Miło będzie się spotkać :-)
"Za nami wczoraj" – Pasjo, w moim 'Do jutra' co prawda nie mówię, jakie ono będzie, choć na pewno nastąpi, tutaj natomiast widzę zupełny jego brak 'po ciszy', odczutej przeze mnie jako ostatecznej/ostatniej. Milczenie jak epitafium? Śmierć? Cisza nie jest snem, bo on nie trwa ostatecznie. A ta cisza już tak? To był tylko sen o miłości?
I kogo się o to zapytać, jeżeli podmiotem lirycznym jest mężczyzna, a nie Twoje alter ego w wierszu.
Mogła nastąpić zmiana podmiotu od: "pamiętasz słów słodycz", ale to tylko przypuszczenie, brak dowodu w postaci choćby jednej gramatycznej (żeńskiej) formy rodzajowej w 3. cząstce.
A może jest to jednak rozmowa liryczna?
W dwóch ostatnich cząstkach mamy już liczbę mnogą sobą zauroczonych, ale:
szklany wzrok,
patrzenie myśli za siebie,
ta groźna cisza i sen...
tworzą klimat rozpadu związku, lub lada moment mającej nadejść śmiertelnej choroby któregoś z nich. Jej lub jego Cisza? Albo cisza po skończonym uczuciu... hm, nie wiem.
Długo zastanawiałam się nad ostatnim dwuwersem i, ze względu na piękno obrazów na początku sądzę, że dali się oszukać słowom o miłości, która przetrwa Absolutną Ciszę. A tak się nie stało, ona – miłość - gdzieś się ulotniła, skryła, ale, ale przecież... jeśli powstało o niej tak stonowane a jednocześnie bardzo emocjonalne wspomnienie liryczne, to wciąż jest! Nie oszukała ich.
Mam wrażenie, że jakiś impuls poprowadził wspomnienie, ręka szła szybko, aby nie uronić obrazów tego - Ich Wczoraj.
Ruszył mnie ten wiersz bardzo i na tyle mocno, że coś mi kazało wejść w technikalia zapisu, bo którymś czytaniu zobaczyłam... takie przestawki. Tylko się nie gniewaj, proszę, ot ma wizja, zupełnie luźna i być może krzywdząca sensy, ale jeśli już wlazłam, pokażę.
Pozdrawiam serdecznie.
zjawiałaś się o zmroku
jedwab spadał na kamienne schody
wiążąc oddech
wciskały się bielą we włosy
płatki jaśminu
rozgrzane struny skrzypiec i my
zasłuchani w przytuleniu
pamiętasz
słodycz listów słanych donikąd
z pamięci i bez pamięci słowa
powtarzane do znudzenia
pieczętowane pocałunkiem w nocy
słoną łzą o świcie...
milczeliśmy
patrząc szklanym wzrokiem
za siebie rozpłynęły się myśli
po ciszy
sen nie trwa ostatecznie
tak często powtarzaliśmy czułe słowa miłości
że daliśmy się oszukać...
Jak milo widzieć tą kaskadę myśli pod swoim tekstem i jeszcze milej czytać słowa które stanowią dla autora najpiękniejszą nagrodę. W pewnym sensie za nami wczoraj był podyktowany twoim do jutra... nie ma już wczoraj i nie ma jeszcze jutra.
Dobrze odczytujesz ciszę która gdzieś zastygła i nawet jak się odezwie to już nie będzie tamtą. Ktoś jej nie usłyszy już nigdy. Nie ma ciszy nocnej, może być cisza wieczna, ale nie dla żywych. Sen kończy się o świcie i kończą się marzenia i wczoraj też się kończy. Jutra jeszcze nie ma. Może z jutrem przyjdzie cisza? Zbyt częste powtarzane myśli złudnymi się wydają i stają się niesłyszalnymi dla uszu. Chociaż mantra to wyciszalnia gdzie "man" oznacza "umysł", "tra" - "wznosić". Jej powtarzanie ma pomóc opanować umysł, uspokoić i oczyścić.
Liryczność tego utworu wynikła z chwili, może tez z potrzeby poszukania ciszy. Poszukania sensu jej zatracenia. To stało się tak szybko.
Od muzyki ponoć piękniejsza jest tylko cisza.
Nie mam nic przeciwko twojej wizji... jest piękna jeśli można użyć w tej materii tego słowa, bo piękno jest niejednoznacznym określeniem i niewyznaczalnym granicy gdzie się kończy a gdzie się zaczyna. Jednak twój zapis jest nieporównywalny z moim.
Miałam końcówkę inną i zmieniłam, jednak chyba powrócę do niej.
Nie piszę tak dobrze jak ty wierszy i nawet nie oznaczam je w tej kategorii. Technikalia dla mnie są za trudne. Zresztą kiedyś ktoś mi powiedział żebym poszła do garów. Ja pozostałam i bawię się i szukam. Lubię bardziej formy prozaiczne. Nie mam parcia na podium, ale lubię skrobać i lubię czytać innych. Przemyślę te przestawki.
jeszcze jedno mam motto na pisanie...
"Krytykować – to znaczy dowieść autorowi, że nie robi tego tak, jakbym ja to zrobił, gdybym potrafił"
/Karel Čapek/
:)))) oooo... ten cytat w punkt, no... z pasją.
Okey, ale i tak będzie, bez cienia litości po przeczytaniu.
Zresztą, krytyk nie musi parać się tym, co krytykuje... nie wiem, czy masz tego świadomość ;)
wlosy - ł*
Nie przebiję Wrotycza za nic. Jedyne co pozostaje mi powiedzieć, że jest to cudny, melancholijny wiersz o zauroczeniu, wygaśnięciu miłości. Być może nawet i nie miłości, bo to tylko początkowa fascynacja, a miłość jest znacznie głębszym, bardziej rozbudowanym stanem.
Ostatni wers jest zwieńczeniem refleksji podmiotu lirycznego na temat uczuć, które uświadczył. Wydawało im się, że "oszukali miłość", bo prawdziwa miłość widzi odcienie szarości, trwa mimo istotnych trudności. Dla nich odcienie szarości nie istniały, jedynie te najskrajniejsze, a jakiekolwiek trudności nie miały miejsca. Dlatego, kiedy nieuchronnie nadeszły, rzeczywistość zweryfikowała ich marzenia. Miłość okazała się nietrwała, zbudowana bez fundamentów.
Tak to postrzegam.
Bardzo ładny tekst.
Komentarze (39)
Napiętnowane smutkiem piękno.
Bardzo miłe spojrzenie, chociaż w tek kwestii smutne przemijanie bywa.
Pozdrawiam pieknie
Jak obraz delikatnie, ciszą drgającą, malowany.
''rozpłynęły się myśli po ciszy''→ to najbardziej.
Pozdrawiam→5
Pozdrawiam! :-)
Miło cię ujrzeć i dzięki za ten romantyzm.
Miłego wieczoru
Pozdrawiam.
Pozdrawiam
Jednakże całość śliczna.
Jesienny liryk bez happy endu.
Miło że czytasz moją grafomanię i zostawiasz takie słowa. Happy end gdzieś sobie drzemie.:)
Pamiętaj jak spałem chwilę po piwnicach, albo chwilę w lesie. Albo inne hity z "rzycia". W każdym razie z perspektywy czasu, to im trudniej, tym lepiej.
Marazm jest najgorszy. Trza mieć co wspominać.
Wspomnienia są czasem bolesne ale warto je mieć. Bo cóż byśmy znaczyli. Marazm na każdej płaszczyźnie jest zabijaniem czasu, a tak mało go mamy.
Miłego wieczoru
Piękne dzięki:)
Wracaj! Dzięki.
Pozdrawiam
Pozdrawiam wypijemy coś na to konto
Delikatnie utkane...
"jedwab spadał na kamienne schody"
Pozdrawiam
Tak milo że jesteś i że czytasz moje utkane słowa. dzięki i miłego wieczorku
Przepiękny wiersz.
Uważaj ma serducho! Dziękuję pięknie :)
I kogo się o to zapytać, jeżeli podmiotem lirycznym jest mężczyzna, a nie Twoje alter ego w wierszu.
Mogła nastąpić zmiana podmiotu od: "pamiętasz słów słodycz", ale to tylko przypuszczenie, brak dowodu w postaci choćby jednej gramatycznej (żeńskiej) formy rodzajowej w 3. cząstce.
A może jest to jednak rozmowa liryczna?
W dwóch ostatnich cząstkach mamy już liczbę mnogą sobą zauroczonych, ale:
szklany wzrok,
patrzenie myśli za siebie,
ta groźna cisza i sen...
tworzą klimat rozpadu związku, lub lada moment mającej nadejść śmiertelnej choroby któregoś z nich. Jej lub jego Cisza? Albo cisza po skończonym uczuciu... hm, nie wiem.
Długo zastanawiałam się nad ostatnim dwuwersem i, ze względu na piękno obrazów na początku sądzę, że dali się oszukać słowom o miłości, która przetrwa Absolutną Ciszę. A tak się nie stało, ona – miłość - gdzieś się ulotniła, skryła, ale, ale przecież... jeśli powstało o niej tak stonowane a jednocześnie bardzo emocjonalne wspomnienie liryczne, to wciąż jest! Nie oszukała ich.
Mam wrażenie, że jakiś impuls poprowadził wspomnienie, ręka szła szybko, aby nie uronić obrazów tego - Ich Wczoraj.
Ruszył mnie ten wiersz bardzo i na tyle mocno, że coś mi kazało wejść w technikalia zapisu, bo którymś czytaniu zobaczyłam... takie przestawki. Tylko się nie gniewaj, proszę, ot ma wizja, zupełnie luźna i być może krzywdząca sensy, ale jeśli już wlazłam, pokażę.
Pozdrawiam serdecznie.
zjawiałaś się o zmroku
jedwab spadał na kamienne schody
wiążąc oddech
wciskały się bielą we włosy
płatki jaśminu
rozgrzane struny skrzypiec i my
zasłuchani w przytuleniu
pamiętasz
słodycz listów słanych donikąd
z pamięci i bez pamięci słowa
powtarzane do znudzenia
pieczętowane pocałunkiem w nocy
słoną łzą o świcie...
milczeliśmy
patrząc szklanym wzrokiem
za siebie rozpłynęły się myśli
po ciszy
sen nie trwa ostatecznie
tak często powtarzaliśmy czułe słowa miłości
że daliśmy się oszukać...
Dobrze odczytujesz ciszę która gdzieś zastygła i nawet jak się odezwie to już nie będzie tamtą. Ktoś jej nie usłyszy już nigdy. Nie ma ciszy nocnej, może być cisza wieczna, ale nie dla żywych. Sen kończy się o świcie i kończą się marzenia i wczoraj też się kończy. Jutra jeszcze nie ma. Może z jutrem przyjdzie cisza? Zbyt częste powtarzane myśli złudnymi się wydają i stają się niesłyszalnymi dla uszu. Chociaż mantra to wyciszalnia gdzie "man" oznacza "umysł", "tra" - "wznosić". Jej powtarzanie ma pomóc opanować umysł, uspokoić i oczyścić.
Liryczność tego utworu wynikła z chwili, może tez z potrzeby poszukania ciszy. Poszukania sensu jej zatracenia. To stało się tak szybko.
Od muzyki ponoć piękniejsza jest tylko cisza.
Nie mam nic przeciwko twojej wizji... jest piękna jeśli można użyć w tej materii tego słowa, bo piękno jest niejednoznacznym określeniem i niewyznaczalnym granicy gdzie się kończy a gdzie się zaczyna. Jednak twój zapis jest nieporównywalny z moim.
Miałam końcówkę inną i zmieniłam, jednak chyba powrócę do niej.
Nie piszę tak dobrze jak ty wierszy i nawet nie oznaczam je w tej kategorii. Technikalia dla mnie są za trudne. Zresztą kiedyś ktoś mi powiedział żebym poszła do garów. Ja pozostałam i bawię się i szukam. Lubię bardziej formy prozaiczne. Nie mam parcia na podium, ale lubię skrobać i lubię czytać innych. Przemyślę te przestawki.
Pozdrawiam ciepło
Pasjo... a już nic. Przepraszam.
Miłego dnia!
No nic, miłego dnia życzę. I pasji :)
Miłego piątku i weekendu
"Krytykować – to znaczy dowieść autorowi, że nie robi tego tak, jakbym ja to zrobił, gdybym potrafił"
/Karel Čapek/
Okey, ale i tak będzie, bez cienia litości po przeczytaniu.
Zresztą, krytyk nie musi parać się tym, co krytykuje... nie wiem, czy masz tego świadomość ;)
Do spotkania pod słowami:)
Nie przebiję Wrotycza za nic. Jedyne co pozostaje mi powiedzieć, że jest to cudny, melancholijny wiersz o zauroczeniu, wygaśnięciu miłości. Być może nawet i nie miłości, bo to tylko początkowa fascynacja, a miłość jest znacznie głębszym, bardziej rozbudowanym stanem.
Ostatni wers jest zwieńczeniem refleksji podmiotu lirycznego na temat uczuć, które uświadczył. Wydawało im się, że "oszukali miłość", bo prawdziwa miłość widzi odcienie szarości, trwa mimo istotnych trudności. Dla nich odcienie szarości nie istniały, jedynie te najskrajniejsze, a jakiekolwiek trudności nie miały miejsca. Dlatego, kiedy nieuchronnie nadeszły, rzeczywistość zweryfikowała ich marzenia. Miłość okazała się nietrwała, zbudowana bez fundamentów.
Tak to postrzegam.
Bardzo ładny tekst.
Pozdrawiam i dziękuję.
Pozdrawiam.
Pozdrawiam
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania